Niewidzialne czołgi wysmarowane atramentem?
Kiedyś to było fajnie. Żeby zrobić dobry kamuflaż czołgu, wystarczyło go pomalować na zielono (ew. na żółto, jeśli to czołg na pustynię) i wszyscy byli zadowoleni. A teraz trzeba szukać jakichś kosmicznych technologii...
14.01.2011 | aktual.: 14.01.2022 14:14
Kiedyś to było fajnie. Żeby zrobić dobry kamuflaż czołgu, wystarczyło go pomalować na zielono (ew. na żółto, jeśli to czołg na pustynię) i wszyscy byli zadowoleni. A teraz trzeba szukać jakichś kosmicznych technologii...
Zobacz także
Oczywiście, nie pomoże zwykły atrament (choćby i był sympatyczny). Chodzi o tzw. e-ink, który atramentem jest raczej tylko z nazwy. Brytyjska agencja BAE Systems pracuje nad tzw. e-kamuflażem, który korzysta z powyższej technologii.
Jak to działa?
Otóż na kadłubie czołgu mają zostać rozmieszczone specjalne elektroniczne czujniki badające najbliższe otoczenie czołgu. Następnie te urządzenia mają odtwarzać to otoczenie i projektować jego obraz wokół pojazdu, tak aby obserwator miał wrażenie, że jest tylko to otoczenie, bez czołgu. Czujniki do działania mają wykorzystywać technologię e-ink. W przeciwieństwie do obecnie stosowanego kamuflażu system ma zmieniać obraz w czasie rzeczywistym, wraz z ruchem czołgu.
Podstawowym komponentem technologii e-ink są miniaturowe kapsułki zawierające dodatnio naładowane białe cząstki i ujemnie naładowane czarne cząstki, zawieszone w przejrzystej cieczy. Daltego e-ink ma faktycznie postać płynną. E-ink może być nanoszony na rozmaite powierzchnie w procesie sitodruku.
Będzie drogo, ale i tak się opłaci!
E-kamuflaż na razie istnieje tylko na papierze, ale naukowcy z BAE twierdzą, że są w stanie wdrożyć go w ciągu najbliższych kilku lat, tak aby posłużył brytyjskim żołnierzom w trakcie walk w Afganistanie. Można się spodziewać, że taki kamuflaż będzie niezmiernie drogi, ale niewykluczone, że i tak się opłaci. Jeden czołg typu Challenger 2 kosztuje ponad 6 milionów dolarów.
Źródło: telegraph