Rakiety JASSM dla polskich F‑16, czyli czego boją się Rosjanie?
15 grudnia zostanie zawarta umowa, dzięki której Polska kupi 40 pocisków manewrujących JASSM, a wstępna decyzja zakłada, że cena tej broni może sięgnąć nawet 500 mln dolarów. Za co zapłacimy taką kwotę? Szukając odpowiedzi w polskich mediach znalazłem dużo komentarzy, a mało faktów, dlatego postanowiłem to sprawdzić. Czym jest JASSM, jak działa i co potrafi?
06.11.2014 | aktual.: 06.11.2014 20:51
TSSAM, czyli pocisk manewrujący dla wszystkich
W połowie lat 80. W Stanach Zjednoczonych rozpoczęto prace nad zbudowaniem nowego pocisku manewrującego. Plany były bardzo ambitne – zakładano budowę pocisku, zdolnego zaspokoić potrzeby zarówno lotnictwa wojskowego (USAF), marynarki i sił lądowych, co znalazło odzwierciedlenie w nazwie programu - Tri-Service Standoff Attack Missile (TSSAM).
Pocisk miał służyć niszczeniu punktowych celów – w tym również umocnionych – a ponieważ planowano zastosować w nim konwencjonalną głowicę o masie 450 kilogramów, wymagana była wysoka precyzja trafienia. Planowano ją uzyskać poprzez kilkuelementowy system naprowadzania.
W początkowej fazie lotu miało to być tzw. naprowadzanie bezwładnościowe, gdzie pocisk porusza się po zaplanowanej wcześniej trajektorii, a dzięki akcelerometrom i żyroskopom oblicza wszelkie odchylenia i odpowiednio koryguje swój lot. Do precyzyjnego określania pozycji pocisku miał służyć również GPS, a w końcowej fazie lotu – tuż przed uderzeniem w cel – za naprowadzanie odpowiadała kamera termowizyjna.
Program TSSAM przez długi czas był chroniony tajemnicą wojskową – w Polsce po raz pierwszy poinformowano o nim w 1995 roku. Zgodnie z tamtymi doniesieniami TSSAM, czyli wyprodukowany przez Northropa pocisk AGM-137, miał być odpalany na niewielkich wysokościach, charakteryzować się właściwościami stealth i mieć zasięg do 320 kilometrów. Podczas prac na optymalnym kształtem kadłuba pocisku wykorzystano m.in. eksperymentalny samolot Tacit Blue, a pocisk miał zostać wprowadzony na uzbrojenie amerykańskiego lotnictwa na przełomie wieków.
Umarł TSSAM, niech żyje JASSM
Nigdy do tego nie doszło – budowa pocisku, który mógł być wystrzeliwany zarówno z samolotów, jak i z naziemnych wyrzutni MLRS została przerwana. Skasowanie programu nie oznaczało jednak zaprzepaszczenia prawie dziesięciu lat prac badawczo – rozwojowych. Wykorzystano je w nowym programie, którego celem było stworzenie – tym razem tylko na potrzeby USAF i lotnictwa marynarki – pocisku manewrującego o obniżonej wykrywalności.
Rozpoczęty w 1995 roku program Joint Air-to-Surface Standoff Missile (JASSM) był początkowo realizowany przez dwie rywalizujące firmy - Lockheed Martin (pocisk AGM-158) i McDonnell Douglas (pocisk AGM-159). W 1998 roku zdecydowano o wyborze konstrukcji Lockheeda, a już w 2001 roku przeprowadzono w warunkach poligonowych udane ataki na umocnione cele. Co ciekawe, pocisk okazał się skuteczniejszy, niż zakładano. Do zniszczenia testowego bunkra wystarczyło jedno, a nie – jak przewidywano wcześniej – dwa trafienia.
Pocisk manewrujący JASSM - specyfikacja
Pocisk AGM-158 waży nieco ponad tonę, ma 4 metry długości, a rozpiętość jego rozkładanych po odpaleniu skrzydeł sięga 2,4 metra. Lecąc na małej wysokości może dostarczyć 454-kilogramową głowicę na odległość około 370 kilometrów (dokładny zasięg nie został ujawniony).
Układ naprowadzania jest podobny, jak planowano w projekcie TSSAM – bezwładnościowy, korygowany za pomocą odpornego na zakłócenia GPS-u. Około 8 sekund przed uderzeniem w cel uruchamiana jest kamera, rejestrująca obraz o rozdzielczości 256 na 256 pikseli. Kamera wykonuje kilkanaście zdjęć, które pozwalają na ostateczne skorygowanie toru lotu pocisku, co zapewnia precyzję trafienia rzędu 2,5 metra.
Co istotne, pocisk może uderzyć w cel w różny sposób – atakując cele powierzchniowe uderza płasko, pod kątem 40 stopni. W przypadku umocnionych, „twardych” celów kąt uderzenia sięga 70 stopni. Możliwy jest również wybór zachowania głowicy pocisku – eksplozja może nastąpić przy uderzeniu lub ułamek sekundy później, gdy głowica wbije się w cel, co zwiększa szansę na zniszczenie np. bunkra (na poniższym filmie taki rodzaj ataku widać w 0:45).
JASSM Reliability
Za co płaci Polska?
Polska rozpoczęła starania o zakup 40 pocisków JASSM i przed kilkoma dniami amerykański Departament Stanu zgodził się na sprzedaż tej broni. Co istotne, w amerykańskim komunikacie pojawiła się kwota 500 mln dolarów, co od razu zaowocowało licznymi komentarzami w polskich mediach. Nie brakło zarzutów, że po prostu przepłacamy i porównań transakcji z warunkami, jakie zapewniła sobie Finlandia, która za 70 rakiet wynegocjowała 255 mln dolarów. Polska rzeczywiście przepłaca?
Aby to oceniać warto pamiętać, że w komunikacie jest podana maksymalna, nieprzekraczalna wartość kontraktu, wynegocjowana na szczeblu rządowym. Jego rzeczywista wartość – jak podaje już teraz m.in. Lockheed – będzie znacznie niższa. Potwierdził to 4 listopada wiceminister obrony Czesław Mroczek:
Czesław Mroczek, wiceminister obrony narodowej:
Negocjujemy cenę dwa razy niższą od tego co było w komunikacie amerykańskim za rakiety i za modernizację oprogramowania samolotów F-16. Prosty przekaz – nie będzie więcej niż zapłacili Finowie.
Istotna jest wspomniana przez wiceministra kwestia F-16. Polski kontrakt oznacza nie tylko zakup samych rakiet, ale modernizację polskich Viperów, obejmującą modyfikacje, zmiany w oprogramowaniu, testy i certyfikację modernizowanych samolotów oraz nowe możliwości komputera pokładowego, który będzie obsługiwał standard UAI (Universal Armament Interface), pozwalający na łatwą integrację z uzbrojeniem nowej generacji, jakie pojawi się w przyszłości. F-16 może przenosić dwa pociski JASSM.
Odstraszanie już działa?
Do czego służą pociski JASSM? Ze względu na ich wysoką cenę i precyzję trafienia przeznaczone są do atakowania najważniejszych celów, jak ośrodki dowodzenia, lotniska czy wyrzutnie rakiet balistycznych. W wypowiedzi dla serwisu Defence24.pl Joseph Breen z Lockheed Martin stwierdził:
Joseph Breen, Lockheed Martin:
Potencjał odstraszania jakie daje ten system uzbrojenia zmusza przeciwnika aby dwa razy przemyślał każde agresywne działania, ze względu na możliwości jakie daje JASSM. Możliwość precyzyjnego rażenia bardzo wartościowych celów i dowolnego ich wyboru. To daje strategiczne możliwości odstraszania.
Wygląda na to, że potencjał odstraszania zaczyna działać już teraz – stacjonujące na Białorusi rosyjskie myśliwce miały trafić do bazy lotniczej w Baranowiczach. Zdecydowano jednak o skierowaniu ich ponad 200 kilometrów dalej na wschód, do Bobrujska.
Oficjalnym powodem są kwestie logistyczne, jednak zdaniem m.in. analityka wojskowego Aleksandra Alesina, rosyjskie samoloty odsunięto od polskiej granicy, aby w przyszłości nie znalazły się w zasięgu polskich pocisków manewrujących. Warto przy tym zauważyć, że już teraz Polska wyraziła zainteresowanie zakupem JASSM-ER (Extended Range), których zasięg wynosi 900 kilometrów. Te – na razie – są produkowane wyłącznie na potrzeby amerykańskiego lotnictwa.
Na zakończenie warto zauważyć, że JSSAM nie jest jedynym, dostępnym na rynku, uzbrojeniem tego typu. Podobne możliwości - w tym większy zasięg okupiony o połowę wyższą masą - oferuje m.in. opracowany przez Niemcy i Szwecję pocisk Taurus KEPD 350. Pociski tego typu zostały również opracowane przez Wielką Brytanię i Francję (Storm Shadow) oraz Turcję (SOM).
W artykule wykorzystałem informacje z serwisów Global Security, Obserwator Polityczny, Defence24, Designation Systems oraz czasopism "Lotnictwo" 1/1995 i "Nowa Technika Wojskowa" 10/2005.