Niezwykłe miejsca na granicy KRLD i Korei Południowej

Niezwykłe miejsca na granicy KRLD i Korei Południowej

Niezwykłe miejsca na granicy KRLD i Korei Południowej
Mariusz Kamiński
09.04.2013 16:30, aktualizacja: 13.01.2022 12:08

Gdy dwa państwa szczerze się nienawidzące sąsiadują ze sobą przez dziesięciolecia, to na granicy muszą dziać się rzeczy niezwykłe. Chyba każdy z nas widział przejście graniczne w Panmundżom w strefie zdemilitaryzowanej. Niemalże mistyczne miejsce, w którym rozsądek umarł, a króluje teatr absurdu. Zapraszam na krótką wycieczkę po najgorętszej granicy na świecie.

Gdy dwa państwa szczerze się nienawidzące sąsiadują ze sobą przez dziesięciolecia, to na granicy muszą dziać się rzeczy niezwykłe. Chyba każdy z nas widział przejście graniczne w Panmundżom w strefie zdemilitaryzowanej. Niemalże mistyczne miejsce, w którym rozsądek umarł, a króluje teatr absurdu. Zapraszam na krótką wycieczkę po najgorętszej granicy na świecie.

Panmundżom

Niebieskie baraki i niepozorna przestrzeń między nimi to esencja położonego nieopodal (raptem 53 km) Seulu miasteczka Panmundżom. Prężący się na baczność oficerowie policji wojskowej KRLD i Korei Południowej stoją naprzeciwko siebie (czasami nos w nos) i toczą pojedynek wzrokowy. Co jakiś czas zerkają na ziemię, dokładnie na środek chodnika znajdującego się między niebieskimi zabudowaniami. Tam znajduje się punkt newralgiczny JSA, czyli Joint Security Area.

Szeroki na kilkanaście centymetrów betonowy rozgranicznik dzieli dwa światy - kapitalistyczny i komunistyczny. Żołnierze każdej ze stron mają absolutny zakaz przekraczania lub nadeptywania na ten maleńki fragment terenu. Jeden nieuważny krok może stać się powodem wściekłej napaści drugiej strony. Zdarza się, że oficerowie KRLD podchodzą bezpośrednio do rozgranicznika i stoją tam twarzą w twarz z policjantami z południa.

Obraz

Widoczny na zdjęciu powyżej kawałek betonu ma konkretną długość i szerokość - 17×5 cala. Został on położony po zrobieniu bardzo dokładnych pomiarów. Żadna ze stron nie chciała oddać choćby milimetra terytorium. Niebieskie baraki leżą na terytorium obu państw i tylko w nich można "przekroczyć" granicę, przechodząc z jednego końca pomieszczenia na drugi.

Powszechnie znanym faktem jest ich zastosowanie - pertraktacje etc., ale zdarzają się one rzadko i na co dzień budynki służą do zupełnie innych celów. Ten po prawej od strony Korei Południowej znany jest jako "małpiarnia". Nazwa wzięła się od wyczynów oficerów KRLD, którzy okazują pogardę przeciwnikowi, psując wyposażenie lub brudząc stoły. Na zdjęciu poniżej, po lewej stronie flagi ONZ widoczny jest odcisk stopy lub pośladka na blacie. Oficerowie południowokoreańscy nie pozostają dłużni. Mają obowiązek stać z zaciśniętymi pięściami i najczęściej to oni podchodzą bezpośrednio do wartownika KRLD po przeciwnej stronie rozgranicznika, aby odbyć pojedynek na spojrzenia (do tego celu służą przyciemniane okulary).

Most bez powrotu

Obraz

Most służył do wymiany jeńców oraz agentów podczas wojny 1953 r. Powszechnie uważano, że jego przekroczenie było ostateczne i już nie było szans na powrót do kraju, z którego zostało się deportowanym. Linia demarkacyjna pojawiła się na moście w 1976 r. po kilku incydentach związanych z porwaniami południowokoreańskiego personelu stacjonującego w strażnicy obok. Obecny stan przejścia widoczny jest na zdjęciu poniżej.

Obraz

Most bez powrotu jest popularnym miejscem dla turystów. Magia i groza tego miejsca przyciągają wielu odwiedzających. Najczęściej strażnicy pozwalają podejść do niebieskich słupków. Ich przekroczenie jest surowo wzbronione. Zdarza się jednak, że most można oglądać tylko z okien autobusu, jak było to kilka lat temu, gdy zauważono martwego psa po stronie KRLD. Obawiano się wtedy ataku biologicznego i nie pozwolono zbliżać się do przeprawy. Także w tym miejscu obowiązują surowe przepisy policyjne. Podczas zimy nie można zostawiać śladów w śniegu po drugiej stronie linii demarkacyjnej. Mogłoby to zostać odczytane jako akt agresji.

III tunel agresji

Jeden z imponujących podkopów wykonanych przez wojska KRLD. Przebiega pod granicą i ma 1,7 km długości. Odkryty został w 1978 r. dzięki zeznaniom dezertera. Tunel znajduje się na głębokości 73 m, miał służyć do przeprowadzenia ataku z zaskoczenia.

Na początku KRLD całkowicie zrzekła się autorstwa podkopu (byłoby to pogwałcenie zawieszenia broni z 1953 r.), a później stwierdziła, że jest to jedna z kopalni węgla, choć surowca tego tam nie było (tzn. był, domalowany czarną farbą przez żołnierzy KRLD).

Choć III tunel agresji to punkt turystyczny, jest wyjątkowo pilnie strzeżony. Tuż pod granicą znajduje się kolejna linia demarkacyjna w formie trzech betonowych zapór. W tunelu obowiązuje całkowity zakaz fotografowania, ale kilku "partyzantom" udało się uchwycić zewnętrzną zaporę z wmontowanymi, żelaznymi drzwiami. Obok drzwi znajduje się małe okienko, przez które widać środkową zaporę. Miejsce to jest monitorowane 24 godziny na dobę, a w drzwiach zamontowane są czujniki i alarmy.

Obraz

north korean invasion tunnel

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)