Rakieta elektromagnetyczna CHAMP. Jeden nalot usmaży całą elektronikę w okolicy!

Siedzisz wieczorem przed komputerem, gdy nagle ekran gaśnie. Jednocześnie gasną w domu wszystkie światła, a za oknem oświetlenie ulic. Na drogach ze zgaszonymi silnikami zatrzymują się samochody, a twój smartfon i smartwatch przestają działać. Cała okolica w jednej chwili zostaje cofnięta do XIX wieku. Tak właśnie wygląda nalot, wykonany przez rakietę CHAMP.

Pocisk AGM-129 ACM
Pocisk AGM-129 ACM
Łukasz Michalik

07.04.2015 | aktual.: 07.04.2015 09:12

NATO odcina Serbię od prądu

Ponad 15 lat temu siły NATO wzięły udział w bezprecedensowej operacji. Natowskie samoloty wykorzystano wówczas do ataku na jeden z krajów europejskich, Serbię, a przyczyną nalotów była trwająca w Serbii wojna domowa, toczona o zamieszkałą przez Albańczyków, ale historycznie serbską prowincję Kosowo.

Przeprowadzone wówczas naloty były wyjątkowe nie tylko ze względów politycznych, ale również z uwagi na użytą broń. Poza zwykłymi bombami i rakietami wykorzystano wówczas uzbrojenie, dzięki któremu udało się wywołać w Serbii blackout, czyli masową awarię zasilania. Kilka precyzyjnych nalotów było w stanie pozbawić prądu większość kraju, nie niszcząc przy tym jego infrastruktury energetycznej!

Było to możliwe dzięki wykorzystaniu bomb, które rozpylały znaczne ilości przewodzącego prąd, grafitowego pyłu lub nici. Zrzucenie takich ładunków na stacje transformatorowe sprawiło, że choć elektrownie i przewody w całej Serbii pozostały nienaruszone, to większość kraju została czasowo pozbawiona prądu, co znacząco utrudniło m.in. działania serbskich wojsk i obrony przeciwlotniczej.

BLU-114/B Graphite Filament Submunition

Zniszczyć sprzęt, nie ludzi

Użyta w 1999 roku broń była zwiastunem konfliktu nowego typu – takiego, w którym bez zabijania ludzi można wyeliminować z działania całą armię przeciwnika, paraliżując czasowo działanie sieci energetycznej (odwrotny efekt planowano przed laty uzyskać np. za pomocą wąglika, który miał zabijać ludzi, pozostawiając nienaruszoną infrastrukturę).

Sam pomysł, by to osiągnąć przed odcięcie prądu jest tylko półśrodkiem. Od lat wyobraźnię wojskowych rozpala inne rozwiązanie – możliwość niszczenia impulsem elektromagnetycznym elektroniki na wybranym obszarze.

Choć większość współczesnych urządzeń jest lepiej lub gorzej ekranowana, a wojskowy sprzęt musi spełniać znacznie wyższe od cywilnego normy, to okazuje się, że plany wykorzystania broni elektromagnetycznej są bliższe realizacji, niż kiedykolwiek wcześniej, na co wskazuje zainteresowanie amerykańskiego kongresu wojskowym programem CHAMP. Jego celem jest zbudowanie rakiety, której atak spowoduje zniszczenie na danym obszarze urządzeń elektronicznych.

Obraz

Broń EMP, czyli jak zniszczyć elektronikę

Prace nad zbudowaniem skutecznej broni tego typu trwają w wielu krajach od dziesięcioleci. Zazwyczaj określa się ją mianem broni EMP (od electromagnetic pulse), a za jej nietypową formę można uznać m.in. broń jądrową, gdzie impuls elektromagnetyczny jest uznawany za jeden z czynników rażenia.

Pierwsze, udane testy broni tego typu ujawniono w 2009 roku, gdy pod kierunkiem prof. Andreasa Neubera udało się zminiaturyzować potrzebny sprzęt na tyle by – teoretycznie – można było umieścić go w głowicy rakiety lub bomby. Zastosowano wówczas generator o mocy 35 MW, zapewniający w paśmie 2-6 GHz impuls trwający 100-150 nanosekund. Co istotne, manipulując częstotliwością impulsu można uzyskać różne rezultaty – od przerwania łączności po zniszczenie elektroniki.

Po 2009 roku prace nad rozwojem broni tego typu przyspieszyły dzięki programowi CHAMP (Counter-electronics High-powered Microwave Advanced Missile Project), rozwijanemu przez firmę Boeing (laboratorium Phantom Works) wraz z należącym do Air Force Research Laboratory ośrodkiem badawczym Directed Energy Directorate, pracującym w bazie Kirtland w Nowym Meksyku nad bronią laserową i mikrofalową.

Obraz

Program CHAMP

Szczegóły techniczne rozwiązań, opracowanych w programie CHAMP nie są znane. Sądząc po wcześniejszych pracach nad bronią tego typu, w głowicy zastosowano jakiś rodzaj wiraktora. Jest to opracowana w latach 50. XX wieku na radzieckim Tomskim Uniwersytecie Technicznym lampa elektronowa, zdolna do generowania bardzo krótkiego impulsu mikrofal o bardzo dużej energii.

O tym, jak broń tego typu działa w praktyce, poinformowano świat w 2012 roku. Boeing udostępnił wówczas krótki film, pokazujący udany test głowicy, opracowanej w ramach programu CHAMP. Głowicę połączono wówczas z pociskiem, który został umieszczony na pokładzie samolotu B-52.

Boeing's CHAMP Missile Demo - Directed High Frequency Microwave Disables Electronics (EMP)

16 października 2012 roku nad poligonem w Utah B-52 wystrzelił testowy pocisk, który przeleciał po zaprogramowanej wcześniej trasie, w czasie lotu zniszczył elektronikę w siedmiu wskazanych celach i po wykonaniu zadania uległ samozniszczeniu. Kierujący programem CHAMP Keith Coleman stwierdził wówczas:

Ta technologia zwiastuje nadejście nowej ery w prowadzeniu wojen. W ten sposób można zniszczyć całą elektronikę i system łączności wroga, jeszcze zanim dotrą do niego nasi żołnierze. (…) Teraz jedna rakieta, o rozmiarach podobnych do dobrze znanych rakiet Tomahawk, przeleci nad miastem i ostrzela wybrane cele wiązkami mikrofali podobnie do tego co zrobił podczas testu. Zmieniliśmy naukową fikcję w naukowy fakt.

Politycy pytają o broń elektromagnetyczną

Zgodnie z pierwotnymi założeniami, pierwsze, gotowe do użycia pociski z głowicami elektromagnetycznymi miały trafić na uzbrojenie w 2016 roku, jednak program uległ opóźnieniu. Wygląda jednak na to, że amerykańscy decydenci nie stracili zainteresowania tym rodzajem broni – w poprzednim tygodniu jeden z kongresmenów, Richard Nugent, zgłosił pomysł, dotyczący przekształcenia nadwyżki pocisków manewrujących w nosicieli głowicy elektromagnetycznej.

Oficjalna, ujawniona mediom odpowiedź wojska była dyplomatyczna: siły powietrzne ciągle szukają właściwej drogi rozwoju tej technologii. Mimo tego, sądząc po zbliżającym się terminie, po którym broń EMP ma być gotowa do użytku można przypuszczać, że już niebawem usłyszymy i przeczytamy o niej znacznie więcej.

A może nie usłyszymy i nie przeczytamy, bo nie będzie już na czym?

W artykule wykorzystałem informacje z serwisów Popular Science, IEEE Spectrum, War is Boring, TVN24 i Army Technology.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
militariakomputerynews
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.