Najnowocześniejsze czołgi świata
Choć w ostatnich latach brakowało konfliktów ,w których czołgi byłyby wykorzystane masową skalę, to siły zbrojne wielu państw nieustannie inwestują w rozwój broni pancernej. Które czołgi zasługują na miano najnowocześniejszych na świecie?
09.10.2019 | aktual.: 09.10.2019 18:37
Które czołgi można zaliczyć do współczesnych? Próba klasyfikowania według generacji jest skazana na niepowodzenie – generacje przenikają się, w czasie gdy jedne państwa wprowadzają do uzbrojenia sprzęt generacji trzeciej, inne pracują nad piątą, a jeszcze inne serią udoskonaleń sprawiają, że sprzęt opracowany 40 lat temu wciąż może stanąć w szranki z czołgami, zaprojektowanymi już w XXI wieku.
Dlatego w zestawieniu współczesnych czołgów znalazło się miejsce zarówno na najnowsze modele, jak i na czołgi, które – mimo wielu lat, jakie minęły od ich debiutu – są stale modernizowane, i w aktualnych wersjach nadal stanowią nowoczesną i skuteczną broń.
Który z nich można uznać za najlepszy współczesny czołg? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa – w ciągu ostatniego ćwierćwiecza nie było konfliktu, w którym po przeciwnych stronach walczyłyby masowo porównywalnie nowoczesne czołgi. Ostatnim konfliktem, w którym ta dysproporcja wydaje się najmniejsza, była być może operacja Pustynna Burza, gdzie irackie T-72 starły się z czołgami koalicji antyirackiej, jak M-1, Challenger czy francuskie AMX-30. Rezultat był dla tych pierwszych opłakany.
Warto przy tym pamiętać, że typowe dla internetowych dyskusji porównania, zestawiające zazwyczaj odporność pancerza i skuteczność uzbrojenia niewiele mówią nam o realnej użyteczności sprzętu. Są wprawdzie jakimś punktem odniesienia, jednak warto wspomnieć choćby Wojnę Sześciodniową, gdzie archaiczne mimo modernizacji, pamiętające drugą wojnę światową, izraelskie Shermany rozniosły w pył siły pancerne Egiptu, uzbrojone w nowoczesne wówczas, radzieckie T-55.
T-80
Producent: ZSRR/Rosja
Produkowany od: 1976 r.; obecnie wersja UM
Opracowany w Związku Radzieckim czołg nie jest – wbrew powszechnym w Sieci opisom – następcą T-72. Mimo wizualnego podobieństwa to różne konstrukcje, na dodatek wprowadzone do uzbrojenia w podobnym czasie.
T-80 to następca awangardowego T-64. Został opracowany jako bezkompromisowa, nowoczesna maszyna, a o jej znaczeniu dobitnie świadczy fakt, że – w przeciwieństwie do sprzedawanego połowie świata T-72 – stanowił uzbrojenie wyłącznie radzieckich jednostek, a zwłaszcza sił zgromadzonych w Niemczech, na których miał spocząć główny ciężar walk z siłami NATO.
Jedną z charakterystycznych cech T-80 jest napęd w postaci turbiny gazowej (rozwiązanie zastosowane również w amerykańskim czołgu M1). To napęd mający wiele zalet: jest cichszy od silników wysokoprężnych, lżejszy, nie widać kłębów spalin, a do tego jest mniej wrażliwy na ekstremalne warunki pogodowe. Wadą jest cena i większy apetyt na paliwo.
T-80 doczekał się licznych modyfikacji (tu kolejna uwaga – inny rosyjski czołg, T-90, nie jest następcą T-80!), a po rozpadzie ZSRR trafił również do oferty eksportowej. Partię czołgów tego typu kupiła m.in. Korea Południowa.
Merkava
Producent: Izrael
Produkowany od: 1979 r.; obecnie wersja Mk 4
Zaprojektowany w Izraelu czołg świetnie oddaje specyfikę sił zbrojnych tego kraju, otoczonego przez liczniejsze i – do niedawna – w większości jawnie wrogie państwa. Ideą przyświecającą projektantom Merkavy było maksymalne zwiększenie szansy załogi na przeżycie.
Z tego powodu czołg ten ma nietypowy układ konstrukcyjny z silnikiem z przodu. W najbardziej narażonym na ostrzał miejscu załogę chroni zatem nie tylko pancerz, ale również cały blok silnika, oddzielony od przedziału załogi jeszcze jedną, dodatkową płytą pancerną.
Nietypowym rozwiązaniem jest również przedział desantowy, w którym – w zależności od ilości zabranej amunicji – Merkava może pomieścić od 2 do 10 dodatkowych żołnierzy. Czołg może również transportować rannych, których można wnieść przez tylny właz. Doskonała odporność została okupiona dużą masą – ważący niemal 70 ton izraelski czołg jest jednym z najcięższych na świecie.
Leopard 2
Producent: Niemcy
Produkowany od: 1979 r.; obecnie wersja A7/A7+
To kolejna konstrukcja – weteran, której początków należy szukać we fiasku programu o nazwie MBT-70, zakładającego wyprodukowanie wspólnego, supernowoczesnego czołgu przez Niemcy i Stany Zjednoczone. Niepowodzenie programu zaowocowało potrzebą szybkiego opracowania własnej konstrukcji, którą w przypadku Amerykanów okazał się Abrams, a w przypadku Niemców Leopard 2.
Czołg ten zaprojektowano jeszcze w czasach, gdy jego głównym zadaniem miała być walka z prącymi na zachód siłami sowieckimi, a pierwsze egzemplarze weszły do służby w 1979 roku. Od tamtego czasu Leopard 2 przeszedł wiele modernizacji, stając się z czasem najpopularniejszym czołgiem zachodniej Europy. Wyprodukowano niemal 3,5 tysiąca Leopardów, a poza europejskimi użytkownikami korzystają z nich armie Kanady, Kataru, Indonezji, Singapuru czy Chile.
Leopard 2 to obecnie trzon polskich sił pancernych. Polska dysponuje czołgami w wersjach A4 i A5, czyli zgodnych ze standardami – odpowiednio – z połowy lat 80. i końca lat 90. Zwłaszcza ta pierwsza wersja wymaga pilnej modernizacji, która doprowadzi polskie czołgi do standardu Leopard 2PL, ze zmodernizowanym pancerzem, napędem wieży i możliwością stosowania nowoczesnej amunicji.
M1 Abrams
Producent: Stany Zjednoczone
Produkowany od: 1980 r.; obecnie wersja A2 (od 2020 planowana A3)
Abrams wraz z niemieckim Leopardem 2 to czołgi o wspólnej genezie – jest nią fiasko ambitnego, amerykańsko – niemieckiego programu MBT-70. Opracowano wówczas bardzo zaawansowany, niezwykle nowoczesny czołg, który jednak okazał się zbyt skomplikowany i drogi, a w rezultacie obie strony zdecydowały się na samodzielne opracowanie własnych maszyn. Ponieważ towarzyszyły im podobne założenia, powstały różne, ale porównywalne pod względem możliwości czołgi.
Wczesna wersja M1 miała jednak słabsze uzbrojenie – gwintowaną armatę kalibru 105 mm, podczas gdy w Leopardzie od początku zastosowano armatę kalibru 120 mm. Silniejsza armata pojawią się w Abramsach dopiero w 1985 roku wraz z wersja M1A1. Charakterystyczna cechą M1 jest wykorzystanie turbiny gazowej zamiast typowego silnika wysokoprężnego. Z punktu widzenia wojskowych ma niemal same zalety, a z punktu widzenia księgowych jest nieporozumieniem.
Turbina jest cichsza, lżejsza, generuje mniej widocznych spalin, a do tego jest mniej wrażliwa na czynniki meteorologiczne i może być zasilana bardzo zróżnicowanym paliwem – od oleju napędowego, poprzez paliwo rakietowe po zwykły alkohol. Z drugiej strony jest droga w eksploatacji – potrzebuje więcej paliwa, a spaliny mają wyższą temperaturę, co ułatwia wykrycie czołgu. Turbina zapewnia Abramsowi rewelacyjne osiągi: oficjalnie do 70 km/h, jednak po doraźnym tuningu i usunięciu fabrycznych ograniczeń czołgi te osiągały – według nieoficjalnych doniesień – nawet 90 km/h!
Projektując M1 Amerykanie wiele uwagi poświęcili bezpieczeństwu załogi – w przeciwieństwie do rosyjskich czołgów, gdzie żołnierze dosłownie siedzą na pociskach, w M1 niemal cała amunicja znajduje się w oddzielonej pancerną osłoną niszy wieży, zaprojektowanej tak, aby w razie eksplozji jej impet był skierowany na zewnątrz i nie dotarł do przedziału załogi.
Warto również wspomnieć o wersji M1 o nazwie TUSK (1-3). Jest to zestaw modernizacyjny (Tank Urban Suvivability Kit) przystosowujący Abramsy do walk ulicznych.
W przeciwieństwie do Leoparda 2 Abrams nie odniósł wielkiego sukcesu eksportowego. Poza popularnością na Bliskim Wschodzie, gdzie np. Egipt użytkuje ponad 1000 amerykańskich czołgów, kilkadziesiąt maszyn kupiła jedynie Australia. Wynika to nie tylko z kosztów eksploatacji, ale również z faktu, że eksportowa wersja Abramsa ma mniej odporny pancerz (EAP - Export Armor Package) i mniej skuteczną amunicję przeciwpancerną z rdzeniem wolframowym, zamiast stosowanych przez Amerykanów pocisków z rdzeniem ze zubożonego uranu.
Challenger 2
Producent: Wielka Brytania
Produkowany od 1993 r.
Doświadczenia zebrane w czasie operacji Pustynna Burza sprawiły, że Brytyjczycy postanowili zastąpić swoje Challengery nowym modelem czołgu i zrobili to po mistrzowsku. Challenger 2 to wyjątkowa konstrukcja – prawdopodobnie najbardziej odporny na zniszczenie czołg, jaki obecnie istnieje (albo najodporniejszy którego walory zostały potwierdzone nie w laboratorium, ale w czasie realnej walki).
Choć Challenger 2 z reguły przegrywa w różnych konkursach czy zawodach czołgowych to w warunkach prawdziwej walki okazał się maszyną niezrównaną. Wskazuje na to los Challengera 2, który w czasie wojny w Iraku w 2003 roku został wciągnięty w zasadzkę przeciwpancerną, zorganizowaną tak, by nie dać czołgowi żadnych szans. Brytyjska maszyna została trafiona w sumie przez 12 pocisków z RPG-7 (z których pojedyncze trafienia eliminowały z walki amerykańskie Abramsy) i 2 rakiety przeciwpancerne Milan. Miała zdemolowane wszystkie przyrządy obserwacyjne i celowniki, ale… żadnego przebicia pancerza.
Do tego była w stanie nadal prowadzić walkę dzięki specjalnemu „celownikowi ostatniej szansy”, czyli pancernej rurze, umożliwiającej celowanie przy strzelaniu do bliskich celów. Co więcej – choć tej funkcji nie wykorzystano w tym przypadku – część zniszczonych przyrządów mogła być wymieniona przez załogę bezpośrednio na polu walki bez wychodzenia spod pancerza. Po odparciu ataku Irakijczyków wystarczyło 6 godzin, przy przywrócić czołgowi zdolność do działania, a po dobie spędzonej w warsztacie odzyskał pełnię sprawności bojowej.
T-90
Producent: ZSRR/Rosja
Produkowany od 1993 roku; zamówienia zawieszone na rzecz rozwoju modelu T-14
Wbrew obiegowym opiniom nie jest to następca T-80. Zamieszanie związane z terminologią wynika z faktu, że w ZSRR rozwijano i równolegle produkowano dwie rodziny czołgów, podobne wizualnie, ale różne pod względem możliwości i przeznaczenia.
T-90 to głęboka modernizacja T-72 (T-72BU), wykorzystująca część podzespołów z T-80. Wśród awangardowych rozwiązań, wdrożonych w tym modelu czołgu warte uwagi są aktywne systemy obrony przed pociskami przeciwpancernymi Sztora i Arena.
Pierwszy z nich wykrywa oświetlenie czołgu przez wskaźnik laserowy i emituje własne wiązki, które mają zakłócić naprowadzanie wystrzelonego pocisku. Jednocześnie wystrzeliwuje granaty dymne, których celem jest przerwanie podświetlania celu. Uzupełnieniem Sztory jest system Arena, który – po wykryciu nadlatującego zagrożenia – wystrzeliwuje własny pocisk, którego eksplozja ma zniszczyć lub osłabić działanie nadlatującego pocisku z granatnika lub rakiety przeciwpancernej.
AMX Leclerc
Producent: Francja
Produkowany od: 1993 roku
Przez lata francuski czołg był uznawany za najdroższy czołg świata, z ceną wynoszącą w 2011 roku ponad 9 mln euro. Zmiany na rynku walut i pojawienie się południowokoreańskiego K2 spowodowały wprawdzie detronizację Leclerca, ale przecież w żaden sposób nie zmieniły możliwości tego czołgu. A te są imponujące.
Choć własny czołg podstawowy nowej generacji Francuzi opracowali kilka lat po Amerykanach, Brytyjczykach i Niemcach, to nie zmarnowali czasu, charakteryzującego się skokowym wzrostem możliwości komputerów. Nic zatem dziwnego, że Leclerc wyróżnia się nie tylko mocnym pancerzem i uzbrojeniem, ale przede wszystkim tym, czego nie widać na pierwszy rzut oka: systemem kierowania ogniem i komputerem pokładowym, kontrolującym pracę wszystkich podzespołów.
Nowoczesny automat ładowania pozwala Leclercowi na osiągnięcie robiącej wrażenie szybkostrzelności – czołg może wystrzelić nawet 12 pocisków na minutę, a prawdopodobieństwo trafienia celu pierwszym z nich to imponujące 95 proc.
K2 Black Panther
Producent: Korea Południowa
Produkowany od: 2014 r.
Ten południowokoreański sprzęt to obecnie – prawdopodobnie – najbardziej zaawansowany, produkowany seryjnie czołg świata. K2 jest przy tym dowodem na wyjątkowe możliwości południowokoreańskiego przemysłu, który był w stanie – w kooperacji z partnerami zagranicznymi – dostarczyć zarówno podwozie, jak system kierowania ogniem, wyposażenie elektroniczne, ale także, co nie jest na świecie normą, główne uzbrojenie. Wykrytym w czasie prób mankamentem były awarie związane z układem napędowym, jednak rozwiązano je, zamawiając niezbędne podzespoły w niemieckim koncernie Rheinmetall.
Warto pamiętać, że Korea Południowa jest w specyficznej sytuacji – formalnie od ponad pół wieku pozostaje w stanie wojny z nieobliczalną Północą, od której oddziela ją nie granica państwowa, ale linia demarkacyjna z zasiekami, polami minowymi i automatycznymi wieżyczkami z bronią maszynową.
Nic zatem dziwnego, że nowy czołg zbudowano bez kompromisów – zastosowano w nim jeden z najnowocześniejszych obecnie na świecie systemów kierowania ogniem, pozwalający nie tylko na automatyczne śledzenie celów, ale nawet na zwalczanie lecących na niewielkiej wysokości samolotów i śmigłowców. Co więcej, w sytuacjach nadzwyczajnych do działania czołgu wystarczy zaledwie 2-osobowa załoga.
Warty uwagi jest również zastosowany w czołgu automat ładowania, dzięki któremu K2 jest w stanie wystrzelić 10 pocisków w ciągu minuty. Wśród rozważanych, przyszłych modernizacji tego nowoczesnego czołgu rozważano m.in. uzbrojenie go w armatę kalibru 140 milimetrów, ale zrezygnowano z tego pomysłu.
T-14 Armata
Producent: Rosja
Produkowany od 2016 r.
Ten czołg to wielka niewiadoma. Wielka dosłownie, bo gabarytami przewyższa swoich poprzedników – długa seria sowieckich i postsowieckich czołgów była bowiem konstruowana z naciskiem na siłę ognia i manewrowość, kosztem komfortu załogi i odporności pancerza, przez co były to czołgi mniejsze i lżejsze od swoich odpowiedników z innych krajów.
T-14 jest inny, czołg wyróżnia się rozmiarami, które dorównują potencjalnym przeciwnikom. To – niestety – na razie jedyne, co można o nim powiedzieć z pewnością. Jeśli ktoś twierdzi, że Armata jest pod jakimś względem lepsza lub gorsza od jakiegokolwiek innego czołgu, to zwyczajnie kłamie: na temat tego wozu nie ma bowiem obecnie żadnych wiarygodnych i weryfikowalnych informacji.
Warto również zwrócić uwagę na nazwę – czołg to T-14. Nazwa Armata określa typ podwozia, które ma być wspólne dla całej rodziny pojazdów, obejmującej m.in. czołg T-14.
Na jego temat wiadomo, że istnieje, wiadomo, że ma armatę kalibru 125 milimetrów i wiadomo, że podczas przygotowań do ważnej defilady się popsuł. Tyle faktów, cała reszta informacji to mniej lub bardziej sensowna twórczość komentatorów.