Na lotnisku wita cię robot, ale sygnalizację świetlną zastępują ludzie. Korea Południowa to kraj pełen sprzeczności
Pojechałem do technologicznego raju. Superszybki internet na ulicach, roboty na lotniskach.
Technologiczny raj
Korea Południowa to jeden z najbardziej zaawansowanych technologicznie krajów na świecie. Jednym z powodów, dla którego się tam udałem, były zresztą testy 5G. Bo podczas gdy w Polsce dopiero mówi się o planie wdrożenia 5G na lata 2020-2025, w Korei Południowej komercyjna sieć nowej generacji wystartowała już w kwietniu 2019 - i to od razu w ponad 80 miastach.
Poziom zaawansowania technologicznego daje o sobie znać od razu po przylocie do Seulu. Lotnisko, na którym 1,5-metrowe roboty zgrabnie lawirują między ludźmi, nietrudno pomylić z planem filmowym produkcji science-fiction.
Roboty raczą przylatujących i odlatujących przyjaznym uśmiechem, a także są chętne do niesienia pomocy. Wskażą drogę do odpowiedniej bramki, restauracji czy palarni, a także pomogą zamówić taksówkę. Potrafią także pozować do zdjęć, a nawet same je robić.
Widząc coś takiego, człowiek zaczyna wyobrażać sobie Skynet. I zastanawiać się, czy po wyjściu z lotniska zobaczy jeszcze trochę żywych dusz, czy rzeczywistość opanowaną przez maszyny.
Robotów nie trzeba się jednak obawiać. W Seulu pracuje dużo więcej ludzi niż mogłoby się wydawać
Z robotami-przewodnikami mocno kontrastuje widok, który zastałem po przyjeździe do hotelu. Otóż wszystkie znajdujące się w jego pobliżu przejścia dla pieszych obstawione są przez mężczyzn z chorągiewkami, którzy kierują ruchem pieszych i zmotoryzowanych. Innymi słowy - ludzie wyręczają sygnalizację świetlną.
Na tym nie koniec. Mój hotel znajdował się na niewielkim wzgórzu, więc aby się do niego dostać pieszo, konieczne było pokonanie dość stromych schodów. Aby oszczędzić gościom tej niedogodności, pod hotelem kursował autobus, który nieustannie robi okrążenia po - na oko - 200-metrowej ulicy. U nas tego typu problemy również zwykło się przecież rozwiązywać z użyciem technologii. Nazywa się "ruchome schody".
Widząc to wszystko, założyłem, że w Korei firmy dążą do sztucznego zwiększania zatrudnienia, by móc liczyć na ulgi podatkowe lub inne profity. Wyjaśniono mi jednak, że chodzi o koreańską gościnność. Koreańczycy mają dbać o kontakty z turystami, by "czuli się jak królowie".
Prawdą jest, że w Korei Południowej dba się o to, by ludziom żyło się wygodnie
Seul odwiedziłem pod koniec czerwca, gdy upały mocno dawały się we znaki. W skąpanym w letnim słońcu mieście można jednak liczyć na chwile wytchnienia w cieniu. Na chodnikach oraz przy wielu przejściach dla pieszych rozstawione są wielkie parasole, które pozwalają choć na moment chronić się przed żarem z nieba.