A jednak nie jesteśmy takimi analfabetami. Ratują nas e‑booki i wszystkie twarze Greya

Zdjęcie dziewczyny z czytnikiem pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie dziewczyny z czytnikiem pochodzi z serwisu Shutterstock
Marta Wawrzyn

19.09.2014 12:12, aktual.: 10.03.2022 10:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rynek książki wreszcie zanotował niewielki wzrost – również dzięki e-bookom, których kupujemy coraz więcej i więcej. Oczywiście to, co czytamy, szczególnie ambitne nie jest.

Przez ostatnie lata media donosiły, że Polacy czytają coraz mniej. W tym roku wreszcie mogą poinformować, że jednak czytają trochę więcej niż wcześniej. Niewiele więcej, ale jednak. Choć oczywiście nie czytamy samych ambitnych dzieł – na liście bestsellerów królują książki o Greyu, Dan Brown, Grochola. No, jest też "Wiedźmin". Ważne jednak, że czytamy.

Rynek rośnie, ale e-książka wciąż uchodzi za fanaberię

"Gazeta Wyborcza" dotarła do najnowszego raportu Biblioteki Analiz, z którego wynikają dwie rzeczy. Po pierwsze, rynek książki zanotował wzrost. Malutki, bo tylko 0,4%, ale przez ostatnie dwa lata były spadki. Po drugie, rynek książki elektronicznej zanotował niesamowity, bo aż 28-procentowy wzrost. Co oznacza, że w zeszłym roku wydaliśmy 53,7 mln zł na e-booki. Dużo? Nie, to nie jest jeszcze dużo, ale to jest znacznie więcej niż rok wcześniej.

Rynek e-booków to wciąż zaledwie 2% całego rynku książki. Małe księgarnie internetowe pojawiają się i znikają, czytanie w abonamencie wciąż pozostaje nowinką, a klienci nadal nie chcą płacić za książkę elektroniczną tyle co za papierową. Wydawcy, z którymi rozmawiała "Wyborcza", mówią, że e-booki stanowią "naturalne uzupełnienie papierowych książek" i że ich sprzedaż rośnie, ale nie kosztem książek tradycyjnych. Innymi słowy, książki elektroniczne wciąż jeszcze są dla Polaków nowinką czy też fanaberią. Masz już wszystko, kup sobie czytnik e-booków.

Bez Greya czytelnictwo w Polsce byłoby w kiepskim stanie
Bez Greya czytelnictwo w Polsce byłoby w kiepskim stanie

Jak sprawić, żeby to rosło jeszcze szybciej?

Co pomoże rynkowi e-booków w rozwoju? Po pierwsze, całkowita rezygnacja z zabezpieczeń typu DRM. To na szczęście duże polskie księgarnie już wiedzą. Po drugie, promocje. Klienci oczekują, że książka elektroniczna będzie tańsza i to nawet o połowę. Po trzecie, niższa stawka VAT. To absurd, że e-book obłożony jest 23-procentowym VAT-em, podczas gdy zwykła książka – 5-procentowym. Jest to narzucone przez Unię Europejską, rząd Tuska rok temu obiecywał, że coś z tym zrobi, ale na razie nie zmieniło się nic.

A tymczasem niższa cena jest kluczowa. Polacy mają Internet, Polacy mają tablety - nic, tylko czytać e-booki. I jeśli ktoś zaproponuje nam świetną promocję, korzystamy i czytamy. Pokazała to akcja Book Rage sprzed kilku miesięcy. Gdyby nie gigantyczny VAT, książki elektroniczne mogłyby być w Polsce tańsze o kilkanaście procent. I wtedy już na pewno byśmy czytali. Prawda?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (11)