Abonament RTV ściągany jest niesprawiedliwie. A ci, którzy nigdy nie płacili, i tak nie zapłacą
Wpływy z abonamentu RTV ostatnio wzrosły, bo Poczta Polska zaczęła ostrzej ścigać tych, którzy nie płacą. Ale jeśli nigdy nie rejestrowaliście telewizora, nic Wam nie grozi. Prędzej oberwie się Waszej babci.
Dyskusja o opłacie audiowizualnej, która zastąpi abonament RTV, ostatnio ucichła i nie wiadomo, czy kiedykolwiek jeszcze do niej powrócimy. Taki obowiązkowy haracz ściągany od każdego, niezależnie od tego, czy korzysta z mediów publicznych, czy nie, to niepopularna rzecz, a rząd PO ma za duże kłopoty, żeby wprowadzać przed wyborami niepopularne rozwiązania.
Kogo ścigają za niepłacenie abonamentu?
Ale zachowanie obecnego systemu też raczej nie wchodzi w grę. To po prostu zły, dziurawy system, który krzywdzi uczciwe osoby. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że aż 3 mln Polaków jest oficjalnie z abonamentu zwolnionych. Armia niepłacących niby się nieco zmniejsza, ale nie są ścigani ci, których powinno się ścigać.
O tym, dlaczego to wygląda, jak wygląda, pisze Dziennik Internautów. Sprawa jest prosta: owszem, Poczta Polska zabrała się do ścigania niepłacących, i owszem, jest to do pewnego stopnia skuteczne. Wpływy z abonamentu rosną: w 2013 roku wyniosły 630 mln zł, podczas gdy w 2011 roku 462 mln zł.
Ale tym z nas, którzy nigdy nie rejestrowali odbiornika, nic nie grozi. Problem mają głównie osoby, które zarejestrowały odbiornik i przestały płacić haracz. To do nich państwo zgłasza się po pieniądze.
Rzecznik praw obywatelskich interweniuje
W praktyce wzrost wpływów z abonamentu zawdzięczamy temu, że poczta wyciąga pieniądze od osób starszych, niepełnosprawnych albo znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej. Czyli takich, które abonamentu płacić nie powinny, tylko nie wiedzą, że aby zostać zwolnionym, trzeba o to zwolnienie wystąpić.
Dziennik Internautów donosi również, że ludzie, których zwyczajnie nie stać na zapłacenie zaległego abonamentu, piszą do KRRiT z prośbami o umorzenie zaległości. Aby obsłużyć tę korespondencję, trzeba było zatrudnić dodatkowe osoby, a i tak takie sprawy rozpatrywane są z opóźnieniem. Sytuacją zainteresowała się ostatnio rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz, która zwróciła się z tym problemem do ministra cyfryzacji.
Powiedzieć, że sytuacja jest patologiczna, to nie powiedzieć nic. Płacenia za telewizory unikają i firmy, i ci z nas, których byłoby na to stać. Ścigane za to są osoby starsze, które kiedyś zarejestrowały odbiorniki i teraz nie wiedzą, jak ubiegać się o zwolnienie. Ściąganie haraczu idzie coraz sprawniej, ale co z tego, skoro koszty rosną.
Prawdopodobnie będzie to tak wyglądać jeszcze kilka lat, bo rząd, który traci w sondażach, nie zdecyduje się na wprowadzenie przed wyborami jeszcze bardziej niepopularnego rozwiązania. Problem w tym, że dobrego rozwiązania nie widać. Politycy uparli się, że musimy mieć media publiczne utrzymywane przez naród. Naród na media publiczne narzeka, ale i tak z nich korzysta. Tylko nie chce na nie wykładać pieniędzy. Zabawa w kotka i myszkę trwa i będzie trwać dalej.