Promocja po polsku
Wiele w Polsce zmieniło się w kwestii gier, ale niestety wiele pozostało po staremu. Ostatnio w jednym z dużych sklepów elektronicznych (z wrodzonej dobroci nie powiem, w którym) natrafiłem na zadziwiającą ofertę. Na powyższym zdjęciu widać wyraźnie Halo 3 i Halo Wars wystawione bezceremonialnie na standzie Halo: ODST. Sprzedawcy niestety nie znali różnicy między tymi tytułami i sugerowali, że to właśnie ODST. Ja wiedziałem swoje.
Co ciekawe ODST nie było w sklepie w ogóle. A żeby było jeszcze śmieszniej ceny Halo 3 różniły się między kopiami oddalonymi od siebie o... 10 centymetrów.
Wiele w Polsce zmieniło się w kwestii gier, ale niestety wiele pozostało po staremu. Ostatnio w jednym z dużych sklepów elektronicznych (z wrodzonej dobroci nie powiem, w którym) natrafiłem na zadziwiającą ofertę. Na powyższym zdjęciu widać wyraźnie Halo 3 i Halo Wars wystawione bezceremonialnie na standzie Halo: ODST. Sprzedawcy niestety nie znali różnicy między tymi tytułami i sugerowali, że to właśnie ODST. Ja wiedziałem swoje.
Co ciekawe ODST nie było w sklepie w ogóle. A żeby było jeszcze śmieszniej ceny Halo 3 różniły się między kopiami oddalonymi od siebie o... 10 centymetrów.
Wybaczcie jakość zdjęć, ale robiłem je komórką. Ceny Halo 3 na tym samym regale były dwie. Kopie z górnej półki kosztowałuy129,99 złotych, a z dolnej 79 złotych. Nie wiem co było w tych pierwszych pudełkach, ale domyślam się, że plakat z Cortaną w stringach, albo autograf Master Chiefa. W innym wypadku nie rozumiem różnicy 51 złotych.
Podsumowując na standzie reklamującym Halo: ODST, który miał wielkość mniej więcej 0,5 na 1,5 metra można było znaleźć dwie gry: Halo Wars i Halo 3. Ten drugi tytuł różnił się cenami w zależności od tego gdzie sięgnęliśmy ręką.
I tak drodzy państwo robi się z GRRRaczy idiotów.