Infotrony czy arele?

Infotrony czy arele?24.11.2013 16:39
Bartłomiej Kluska

Gdy w 1946 roku dotarły do Polski pierwsze doniesienia o ENIAC-u – amerykańskiej, „elektronowej maszynie do liczenia o fenomenalnych właściwościach”, prasa określiła go mianem „robota-matematyka”. Do jego następców przylgnęła nazwa jeszcze bardziej sensacyjna – „mózgi elektronowe”.

W 1953 roku rozpoczynający karierę dziennikarską Olgierd Budrewicz opublikował na łamach „Przekroju” artykuł o inżynierach budujących w Warszawie „sztuczny mózg”. Pracownicy Grupy Aparatów Matematycznych cierpliwie tłumaczyli reporterowi, że „zadania, dla których liczbowej odpowiedzi poszukiwały całymi latami sztaby wybitnych specjalistów, można rozwiązać za pomocą maszyn elektronowych w ciągu kilku godzin”.

Gdy zachęcony tak rewolucyjną wizją Budrewicz zapytał, czy istnieje szansa, że kiedyś wszyscy będziemy korzystać z tych urządzeń, naukowcy z GAM odpowiedzieli jednak: „Do tego nigdy nie dojdzie. Czy z chwilą wynalezienia samolotu zrezygnowaliśmy z usług roweru i samochodu?”.

Istotnie, w Polsce maszyny liczące jeszcze długo traktowane były jako aparatura specjalistyczna, przeznaczona wyłącznie dla wąskiego kręgu fachowców, na zdjęciach przedstawianych najczęściej jako okularnicy w białych kitlach, wpatrzeni w jarzące się lampki kontrolne „mózgów elektronowych”.

W 1956 roku Zdzisław Pawlak (matematyk i konstruktor maszyn liczących) na łamach „Problemów” rozprawił się z tym błędnym pojęciem. Na frapujące wszystkich pytanie: czy maszyny mogą samodzielnie myśleć, odpowiedział:

Gdy słyszymy, że aparaty liczą, rozumują, tłumaczą, wykonują czynności, które do niedawna były wyłącznym przywilejem człowieka – mimo woli równamy je z ludźmi, zapominając, że procesy w aparacie i organizmie są całkiem różne, nieporównywalne, a podobieństwo tylko powierzchowne. Być może, Drogi Czytelniku, dotrą do Ciebie jeszcze dziwniejsze wieści o aparatach; może usłyszysz, że grają one w szachy, uczą się, piszą listy miłosne. Pamiętaj, nie będzie to jednak oznaczało, że udało się aparaty obdarzyć inteligencją, lecz odwrotnie, że ktoś trudną do tej pory pracę umysłową usiłuje sprowadzić do podrzędnej roli bezmyślnej roboty.

Inwazja maszyn elektronowych

W 1958 roku pracownicy Grupy Aparatów Matematycznych uruchomili XYZ – pierwszą poprawnie działającą polską „elektronową maszynę cyfrową”. Zbudowane z przeszło 4000 lamp elektronowych i 2000 diod urządzenie potrafiło w ciągu jednej sekundy dodawać i odejmować nawet do 4500 liczb. XYZ udowodnił, że budowa maszyn cyfrowych w kraju jest możliwa i spowodował przydział poważniejszych środków na rozwój tej dziedziny nauki. Bardzo szybko przyniosło to imponujące owoce.

Już w 1960 roku na Politechnice Warszawskiej uruchomiono Uniwersalną Maszynę Cyfrową UMC-1 (której następnie zdołano wyprodukować aż pięć sztuk). Wrocławskie Zakłady Elektroniczne Elwro wkrótce uruchomiły seryjną produkcję UMC-1 oraz rozpoczęły konstruowanie własnych maszyn typu Odra (prototypową Odrę 1001 zbudowaną według autorskiej koncepcji inżynierów z Wrocławia uruchomiono już w 1961 roku).

Z kolei twórcy XYZ udoskonalali swoją maszynę w sposób taki, by urządzenie można było produkować seryjnie i instalować u odbiorców zewnętrznych. W nowej, nazwanej ZAM-2, konstrukcji zainstalowano m.in. system wewnętrznego chłodzenia, który pozwalał jej pracować nawet w nieklimatyzowanych pomieszczeniach. Redakcja magazynu „Nowe Drogi” przekonywała:

Jesteśmy świadkami wielkiej inwazji maszyn matematycznych. Obszar, który one zajęły bądź na którym stale umacniają swe przyczółki, trudno już w tej chwili ogarnąć. Z laboratoriów i instytutów, w których rozwiązywano problemy matematyczne, przeszły maszyny liczące do biur konstrukcyjnych zakładów przemysłowych. Wkrótce potem zaatakowały administrację; maszynom matematycznym powierzono organizację i planowanie produkcji, księgowość i sprawozdawczość. W każdej dziedzinie ich rola stale wzrastała. Wszędzie, gdzie znalazły zastosowanie, okazały się precyzyjniejsze i szybsze od człowieka; poza tym nie posiadały subiektywnych uprzedzeń i na ich decyzje nie wpływały postronne zjawiska.

Na początku lat 60. nawet kompletnie niezorientowani w technologicznych nowinkach laicy wiedzieli już, że istnieją potrafiące błyskawicznie rachować „mózgi elektronowe”. Fachowcy woleli mówić o „elektronicznych maszynach cyfrowych”. „Maszyny Matematyczne”, założony w 1965 roku pierwszy w krajach socjalistycznych periodyk poświęcony takim urządzeniom i ich zastosowaniom, proponował nawet zgrabny skrót EMC.

Uważny czytelnik zauważy oczywiście, że w całym tekście ani razu nie padło jeszcze słowo „komputer”.

Walka o słowa

Nic dziwnego, bowiem określenie takie pojawiło się w języku polskim dopiero… w drugiej połowie lat 60. Choć spolszczenie angielskiego, stosowanego powszechnie słówka computer wydawało się naturalne, w prasie i książkach długo jeszcze dominowały „elektroniczne maszyny cyfrowe” – jako zwrot krajowy, a nie zapożyczony z języka obcego.

Charakterystyczne, że gdy w 1966 roku na łamach „Nowych Dróg” słowa „komputer” użył, bodaj jako pierwszy w drukowanej publikacji, Eugeniusz Zadrzyński, zaraz musiał w przypisie wytłumaczyć się, że utworzył to określenie sam, na bazie… komputu – wziętego z łaciny i wykorzystywanego w dawnej Polsce terminu na określenie „liczby, ilości, poczetu; w szczególności etatu liczebnego wojska, jak również ogólnej ilości danych niezbędnych do ułożenia kalendarza świąt ruchomych. Stąd termin komputer można uważać nie za zapożyczony z angielskiego, ale za neologizm od staropolskiego pierwowzoru na oznaczenie urządzenia operującego wielką ilością informacji”.

Znacznie śmielszy był Adam Empacher, utalentowany popularyzator techniki, który rok później na łamach „Maszyn Matematycznych” użył słowa „komputer” bez udawania, że jego źródeł szukać należy w staropolszczyźnie. Redakcja pisma zastrzegała jednak, że określenie to „umieszczono w tekście na wyraźne żądanie autora – wbrew poglądom redakcji, która zachowuje rezerwę przy wprowadzaniu nowotworów językowych”.

Obawiający się – jak pokazał czas, bardzo słusznie – „inwazji angielskiej terminologii do naszego słownictwa” – redaktorzy „Maszyn Matematycznych” rozpoczęli dyskusję, w której – jako zamiennik dla „komputera” – proponowano m.in. określenie „infotron” oraz „arel”, będący skrótem do arytmometru elektronicznego.

Co ciekawe, w dyskusji raz jeszcze wziął udział Adam Empacher, tym razem proponując, by wprowadzić do polszczyzny słowo… „komputor”, które przecież „różni się niewiele, ale jakże ważna to różnica!”. Wszak – jak argumentował autor – w języku polskim wiele nazw nowoczesnych urządzeń ma końcówkę –or (np. generator, akumulator, telewizor czy motor). Natomiast końcówka –er zwykle charakteryzuje zawody ludzi (monter, premier, krupier).

Ostatecznie jednak „komputer” szybko wyparł nie tylko „elektroniczne maszyny cyfrowe” – EMC, ale również niefortunne „mózgi elektronowe” i „arele” i „komputory”. Całą dyskusję zamknął wybitny językoznawca profesor Witold Doroszewski, trzeźwo zauważając, iż ów międzynarodowy termin „nadaje się do używania i nie ma powodu go zwalczać. Najważniejsze jest to, żeby mieć takie maszyny i móc się nimi posługiwać”.

To ostatnie w realiach Polski Ludowej miało okazać się problemem znacznie poważniejszym niż inwazja angielskiej terminologii.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.