Linus Torvalds broni sztucznej inteligencji. Serio? Kto następny? Anna Mucha?

Linus Torvalds broni sztucznej inteligencji. Serio? Kto następny? Anna Mucha?15.07.2015 08:41
Zdjęcie mózgu z podłączonymi przewodami pochodzi z serwisu Shutterstock

Sztuczna inteligencja jako kataklizm, który nieroztropnie sami na siebie ściągamy? Mądre głowy z całego świata czują się w obowiązku, by nas przed nim przestrzec, a media robią z tego informację dnia. A może po prostu wyolbrzymiają znaczenie opinii, którymi nie musimy się przejmować?

Tęsknota za mądrymi maszynami

Gdyby sądzić po nazwach, jakie nadajemy otaczającym nas przedmiotom, obdarzenie ich inteligencją wydaje się jednym z największych pragnień ludzkości. Wystarczy, że telewizor pozwala zainstalować kilka aplikacji i połączyć się z Internetem, by marketingowcy, a za nimi reszta świata, zaczęli używać terminu Smart TV.

Wystarczyło, że zegarek daje znać, że na nasz – a jakże – smartfon ktoś usiłuje się dodzwonić, by głupi jak cała reszta elektroniki czasomierz zyskał dumną nazwę smartwatcha. Nazwy te wydają się nadawane mocno na wyrost, ale używamy ich chętnie, karmiąc się iluzją, że otacza nas jakaś niezwykle wyrafinowana technologia.

Z drugiej strony popkultura pełna jest ostrzeżeń przed nieodległą przyszłością, gdy otaczający nas sprzęt zacznie nam zagrażać, wykonując polecenia jakiejś złowrogiej siły, określanej jako sztuczna inteligencja.

Źródło zdjęć: © Fot. Plus.Google.com
Źródło zdjęć: © Fot. Plus.Google.com

W ostatnim czasie, gdy rozwój technologii wydaje się doganiać wizje świata, przedstawiane przez klasyków science fiction, powstanie sztucznej inteligencji przestaje być wyłącznie teoretycznym zagadnieniem. I choć termin ten jest bardzo pojemny, to przed niekontrolowanym rozwojem sztucznej inteligencji ostrzega nas coraz więcej różnych mądrych głów.

Twórca Linuksa wyśmiewa obawy

Na ten temat wypowiadali się już Stephen Hawking, Elon Musk, Bill Gates czy ekonomista Erik Brynjolfsson, a także –w różnej formie – dziesiątki postaci o niekwestionowanym dorobku naukowym i nieprzeciętnej wiedzy, jak choćby w przypadku otwartego listu, opublikowanego pół roku temu przez kilkudziesięciu pracowników Google’a.

Linus Torvalds, Źródło zdjęć: © fot. Omgubuntu.co.uk
Linus Torvalds
Źródło zdjęć: © fot. Omgubuntu.co.uk

Ostatnio, w nieco odmiennym tonie o sztucznej inteligencji wypowiedział się również twórca Linuksa, Linus Torvalds, który wyśmiał wszelkie ostrzeżenia, uznając je za dzieło ludzi niespełna rozumu. O sytuacji, w której maszyny przekroczyłyby potencjał umysłowy całej ludzkości stwierdził bez ogródek:

Chodzi o coś w rodzaju technologicznej osobliwości? To science fiction, w dodatku moim zdaniem marnej jakości. Raptowny, nieskończony rozwój? Co oni biorą?

Kogo słuchać?

Nie wiem, czy rację ma twórca Linuksa czy ludzie, wyrażający odmienną opinię. Mam jednak wrażenie, że sztuczna inteligencja stała się tematem, na który w ostatnim czasie musi wypowiedzieć się każdy, niezależnie od tego, czy ma n ten temat coś ważnego do powiedzenia.

Nie chcę stwarzać w tym miejscu wrażenia, że bagatelizuję zagrożenia, wskazywane przez ludzi niewątpliwie mądrzejszych ode mnie. Nie, nic z tych rzeczy – mądrego zawsze warto posłuchać.

Właściwym pytaniem jest jednak to, czy hipotetyczne, odległe zagrożenie rzeczywiście jest tematem, który powinien obecnie zaprzątać naszą uwagę? Dyskusja jest dobra i wskazana, ale czy nie jest czasem tak, że znaczenie tych przestróg nadmuchują media, tworząc z nich informacje dnia (przyznaję: sam nie jestem tu bez winy) i kreśląc narrację, w której sztuczna inteligencja czai się za rogiem, by nas zjeść?

Źródło zdjęć: © Fot. Fansshare.com
Źródło zdjęć: © Fot. Fansshare.com

Jasne, że ewentualnym zagrożeniom lepiej przeciwdziałać, gdy jeszcze nie wystąpiły albo nie są groźne. Mam jednak wrażenie, że opinie na temat sztucznej inteligencji przebijają się nie ze względu na ich merytoryczną wartość (której, co chciałbym mocno podkreślić, nie kwestionuję), ale przede wszystkim dla wywoływanych przez nie emocji.

Dochodzi do sytuacji, gdy w publicznej dyspucie przebija się głos nie tych, którzy naprawdę znają się na rzeczy, ale tych, którzy wypowiadają opinie szokujące lub kontrowersyjne. Dotarły do Was wypowiedzi jakiegoś eksperta, który ze względu na dorobek naukowy albo aktualną pracę rzeczywiści znałby się na sztucznej inteligencji?

Dyktatura emocji

To podobnie, jak w przypadku polityki i programów, które dla zgrywy ktoś nazwał publicystycznymi – występujące tam osoby są zapraszane zazwyczaj nie według klucza kompetencji, ale emocji, jakie mogą wzbudzić. Nie eksperci, ale – wybaczcie, poczciwe czworonogi to krzywdzące was określenie – indywidua, nazywane partyjnymi bulterierami.

Zamiast rozmowy, z której można się czegoś dowiedzieć, mamy pyskówkę, wycieczki osobiste i prostackie docinki. I niewygłoszone wprost, ale wiszące w powietrzu oczekiwanie prowadzącego, że ktoś nie wytrzyma i obleje drugiego wodą, uderzy w twarz albo – o, to byłby dar niebios – przywali mu w głowę krzesłem.

Źródło zdjęć: © Fot. Mrwallpaper.com
Źródło zdjęć: © Fot. Mrwallpaper.com

W takim kontekście świat technologii i nauki wydaje się i tak stosunkowo merytoryczny. I nie jest niczym złym, że aby przekazać coś w interesujący sposób, warto być wyrazistą postacią, jak choćby Richard Feynman, a z żyjących Stephen Hawking czy – w Polsce - Jerzy Vetulani.

Mam jednak wrażenie, że coraz częściej dochodzimy do miejsca, w którym różne opinie przebijają się do nas nie ze względu na ich wartość, ale z powodu osoby, która je wypowiada. Dobitnym przykładem może być dyskusja o samolotach dla polityków, prowadzona kilka tygodni temu w jednej z telewizji śniadaniowych. W roli eksperta, mającego narodowi do przekazania ważną opinię w tej kwestii wystąpiła wówczas Anna Mucha. I chyba czas zacząć się do tego przyzwyczajać. Niestety.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.