Najlepsze filmowe efekty specjalne 2015 roku

Najlepsze filmowe efekty specjalne 2015 roku22.12.2015 14:56
Mad Max: Fury Road, Warner Bros.
Michał Puczyński

Na ekranach kin niemal co tydzień pojawiają się nowe wielkobudżetowe spektakle. Nawet kameralne dramaty nie mogą obejść się bez grafiki komputerowej. Trudno wybrać najlepszy efekt specjalny roku spośród tysięcy kandydatów. Mimo wszystko kilka wizualnych sztuczek zrobiło na nas wyjątkowo duże wrażenie.

Ant-Man – odmłodzony Michael Douglas

Odmładzanie aktorów poprzez „cyfrowy makijaż” to nic nowego. Widzieliśmy taki efekt już w trzecich „X-menach” z 2006 r. i "Wolverinie" z 2009 - tylko że wtedy wypadł wprost fatalnie. Wydaje się, że prostym narzędziem wygładzono zmarszczki Patricka Stewarta – i już, na tym praca się skończyła. Twarz aktora wciąż wyglądała staro, a przy tym nienaturalnie.

X-Men Origins: Wolverine, Źródło zdjęć: © 20th Century Fox
X-Men Origins: Wolverine
Źródło zdjęć: © 20th Century Fox

W Ant-Manie specjaliści od efektów podeszli do zadania bardziej kompleksowo, choć praca przebiegała podobnie. Najpierw Michael Douglas odegrał swoje sceny, a następnie graficy zmienili rozmaite cechy jego twarzy, wzorując się na kadrach pochodzących ze starszych filmów aktora.

Wygładzono skórę, dodano jej połysku oraz elastyczności, zwiększono ilość tkanki tłuszczowej na policzkach, zmniejszono uszy aktora (ta część ciała rośnie aż do śmierci), usunięto widoczne na nosie naczynka krwionośne, a przede wszystkim przemodelowano mięśnie twarzy, aby ich ruchy były bardziej sprężyste i całość wyglądała naturalnie podczas scen dialogowych.

Ant-Man, Źródło zdjęć: © Marvel Studios
Ant-Man
Źródło zdjęć: © Marvel Studios

Jak mówią specjaliści z Lola VFX, czyli firmy, która wykonała zabieg odmładzania, efekt nie wymagał zastosowania żadnej nowej technologii. Potrzebne narzędzia są dostępne od lat. Wyłącznie doświadczenie artystów sprawiło, że młody Michael Douglas wypadł tak dobrze. To nie są puste słowa - Douglasem zajęli się ci sami ludzie, którzy przed laty odmłodzili Stewarta.

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy – robot BB-8

Pierwsze reakcje wielu miłośników filmu na pokazane w zwiastunach ujęcia z robotem BB-8 były... niezbyt przychylne. Trudno się temu dziwić. Trylogia prequeli wizualnie postarzała się bardzo szybko – między innymi ze względu na zbytnie poleganie na komputerowych efektach specjalnych. Wszyscy tęsknili za starą, dobrą animatroniką, z której słyną „Gwiezdne wojny”, tymczasem w trailerze zobaczyliśmy ewidentnie komputerowego robota, który nie może istnieć w prawdziwym świecie.

Star Wars: The Force Awakens, Źródło zdjęć: © Disney
Star Wars: The Force Awakens
Źródło zdjęć: © Disney

...a potem Mark Hamill w jednym z wywiadów powiedział, że animatroniczny BB-8, którego spotkał na planie, zrobił na nim wielkie wrażenie.

Ale Mark to przecież nie najmłodszy już aktor, który nie zna się na efektach. Na pewno mówił od rzeczy.

...a potem na konferencji Star Wars Celebration 2015 pojawił się prawdziwy, zdalnie sterowany BB-8 i wszystkim opadły szczęki.

W niektórych kadrach robota zastąpiono cyfrowym dublerem, jednak w wielu innych to efekt praktyczny, który wziął widzów z zaskoczenia. Wprawdzie sam BB-8 to stosunkowo prosta konstrukcja, wykorzystująca żyroskop i magnesy, ale czasem geniusz tkwi właśnie w prostocie.

Mad Max: Fury Road – postapokaliptyczne pustkowia

Nowy Mad Max to film, który robi wrażenie między innymi dlatego, że jest do bólu naturalny. Prawdziwi kaskaderzy rozbijają się prawdziwymi samochodami – czegoś podobnego nie widzieliśmy jeszcze w równie wielkiej skali. Po prostu czuć wiatr we włosach, piach wpadający w oczy i duszący smród spalin. Film jest dziko realistyczny i nieziemsko intensywny.

Mad Max: Fury Road, Źródło zdjęć: © Warner Bros.
Mad Max: Fury Road
Źródło zdjęć: © Warner Bros.

...tylko że spora jego część powstała w komputerze. A dokładniej: tło niemal każdej sceny.

Oryginalne ujęcie sprzed postprodukcji, Źródło zdjęć: © Warner Bros.
Oryginalne ujęcie sprzed postprodukcji
Źródło zdjęć: © Warner Bros.

Choć reżyser George Miller wybrał się wraz z ekipą do Namibii, żeby nakręcić pojazdy rozwalające się na pustyni, to postapokaliptyczny świat ożył w dużej mierze dzięki grafice komputerowej. Formacje skalne, tłumy statystów, elementy scenografii – wszystko to, co wygląda, jakby zostało po prostu uchwycone przez kamerę, wkomponowano w kadr w postprodukcji.

Przed..., Źródło zdjęć: © Warner Bros.
Przed...
Źródło zdjęć: © Warner Bros.
...i po., Źródło zdjęć: © Warner Bros.
...i po.
Źródło zdjęć: © Warner Bros.

Może się wydawać, że to nic wielkiego. W „Zodiaku” Davida Finchera cyfrowo odtworzono ulice San Francisco z lat 60.

100% grafiki komputerowej, Źródło zdjęć: © Paramount / Warner Bros.
100% grafiki komputerowej
Źródło zdjęć: © Paramount / Warner Bros.

Komputerowe tła pojawiają się w masie seriali, nawet tak przyziemnych, jak „Brzydula”. W tegorocznym „The Walk” stworzono cyfrowy Nowy Jork, który wygląda jak prawdziwy.

Źródło zdjęć: © Sony Pictures
Źródło zdjęć: © Sony Pictures
Źródło zdjęć: © Sony Pictures
Źródło zdjęć: © Sony Pictures

Sęk w tym, że w starszych produkcjach technologię wykorzystano w mniejszym zakresie. W „The Walk” natomiast efekty są oczywiste. Niemożliwe do wykonania „na żywo” jazdy kamery czy cyfrowe wersje nieistniejących budynków podrażniają to miejsce w mózgu, które odpowiada za interpretację obrazu. Coś wygląda jak prawdziwe, ale ja po prostu wiem, że nie jest prawdziwe, bo nie może być i już.

Oglądając Mad Maksa, ani przez chwilę nie pomyślałem, że kanion został stworzony cyfrowo, albo że na planie nie było niektórych statystów czy pojazdów. Sposób użycia efektów jest bowiem znakomicie przemyślany. To, co najważniejsze, uchwycono prawdziwą kamerą na prawdziwym planie, z udziałem prawdziwych aktorów i namacalnych rekwizytów. Wszystko, co widać na ekranie (poza elementami w oczywisty sposób fantastycznymi), można nakręcić „na żywo”. Animacja nie zastępuje więc prawdziwej akcji, a jedynie uzupełnia rzeczywistość, aby dopełnić iluzji postapokaliptycznego świata.

Źródło zdjęć: © Warner Bros.
Źródło zdjęć: © Warner Bros.
Źródło zdjęć: © Warner Bros.
Źródło zdjęć: © Warner Bros.

Młodzi filmowcy powinni uczyć się rzemiosła od papcia Millera.

Terminator: Genisys – cyfrowy Arnold

W przypadku nowego Terminatora praktycznie cała para, jaką mieli w sobie specjaliści od efektów, poszła w stworzenie cyfrowego Arnolda, który miał być dokładnie taki, jak w pierwszym filmie serii.

Nie pierwszy raz graficy komputerowi wykreowali cyfrowego człowieka, ale po raz pierwszy zrobili to tak dobrze, że doskonale znana widzom postać, widziana w tak dużym zbliżeniu, wygląda jak prawdziwa.

Raz jeszcze wspomnijmy „The Walk”, który doskonale oszukał widzów swoim cyfrowym aktorem, czy raczej cyfrową twarzą.

Spoiler: Joseph Gordon-Levitt nie potrafi żonglować i chodzić po linie jednocześnie, Źródło zdjęć: © Atomic Fiction / Sony / TriStar
Spoiler: Joseph Gordon-Levitt nie potrafi żonglować i chodzić po linie jednocześnie
Źródło zdjęć: © Atomic Fiction / Sony / TriStar

Tam jednak dublera z komputera zawsze obserwowaliśmy w pewnym oddaleniu. Co więcej, to nie on przyciągał uwagę, a wszystko, co znajdowało się dookoła.

Sama cyfrowa twarz nie wygląda zbyt przekonywająco, ale też nikt się jej nie przygląda, Źródło zdjęć: © Atomic Fiction
Sama cyfrowa twarz nie wygląda zbyt przekonywająco, ale też nikt się jej nie przygląda
Źródło zdjęć: © Atomic Fiction

Tymczasem w Terminatorze patrzyliśmy na Arnolda i tylko Arnolda, rejestrując każdy, najmniejszy nawet detal. Specjaliści od efektów mieli znacznie trudniejsze zadanie.

Jeśli pamiętacie Tron: Dziedzictwo z 2010 r., wiecie, na czym polega wyzwanie. Choć twarz Jeffa Bridgesa została odwzorowana w najmniejszym szczególe, to jednak sztuczność razi w oczy. To kwestia nie tylko jakości modelu, ale także animacji, tekstur, oświetlenia, cieni i mnóstwa drobnych detali.

Tron: Dziedzictwo, Źródło zdjęć: © Disney
Tron: Dziedzictwo
Źródło zdjęć: © Disney

Nawet cyfrowy Paul Walker, pojawiający się momentami w „Szybkich i wściekłych 7”, wyglądał nie do końca tak, jak powinien. Trudne do wskazania szczegóły sprawiają, że niezwykle złożoną kreację można zaliczyć do kategorii „uncanny valley” - tworów przypominających człowieka niemal w każdym calu, ale jednak... dziwnie nienaturalnych.

Cyfrowy Paul Walker w "Szybkich i wściekłych 7", Źródło zdjęć: © Universal Pictures
Cyfrowy Paul Walker w "Szybkich i wściekłych 7"
Źródło zdjęć: © Universal Pictures

Młody Arnold też nie jest idealny. Nie we wszystkich ujęciach. A jednak kilka z nich to absolutna perfekcja. Faktura skóry, oczy, ruch ciała, oświetlenie; to wszystko wygląda tak, jak powinno.

Źródło zdjęć: © Parmount / Skydance
Źródło zdjęć: © Parmount / Skydance

Postać robi wrażenie tym bardziej, że odtworzono nie tylko twarz aktora, ale całe jego ciało. Twórcy postanowili bowiem zrezygnować z nałożenia cyfrowej maski na sylwetkę prawdziwego dublera, podobnie jak to zrobiono w niektórych scenach „The Walk” czy w poprzedniej części „Terminatora”.

Cyfrowa twarz Arnolda w Terminator Salvation, Źródło zdjęć: © Halcyon / Columbia / Warner
Cyfrowa twarz Arnolda w Terminator Salvation
Źródło zdjęć: © Halcyon / Columbia / Warner

W „Genisys” cała postać została stworzona komputerowo – i wygląda świetnie. Jesteście w stanie powiedzieć, który Arnold to oryginał, a który jest cyfrową kopią?

I choć podczas walki obu terminatorów dubler jest ewidentnie cyfrowy, to pierwsze ujęcia z jego udziałem to najbardziej realistyczne efekty z wykorzystaniem całkowicie cyfrowej postaci w historii kina.

To zadziwiające, jak długą drogę przeszła animacja komputerowa. Pomyśleć, że w roku 2001 komputerowo wygenerowani ludzie wyglądali tak:

Final Fantasy: The Spirits Within, Źródło zdjęć: © Square Company
Final Fantasy: The Spirits Within
Źródło zdjęć: © Square Company
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.