Polskie konsole gier wideo, czyli jak w PRL-u skopiowano Ponga

Polskie konsole gier wideo, czyli jak w PRL-u skopiowano Ponga15.06.2013 08:00
TVG-10 - polska konsola gier wideo

Dziś w Warszawie wielkie święto fanów retrogier - impreza Pixel Heaven. Między innymi z tej okazji warto przypomnieć... polską konsolę. W pierwszej chwili brzmi to prawie jak uczciwy polityk – prawie nikt o tym, nie słyszał, nikt nie widział i zapewne nie istnieje. Nie wiem, jak z politykami, ale polskie konsole nie tylko powstały, ale nawet trafiły na rynek. I to na długo przed epoką Pegasusa!

Dziś w Warszawie wielkie święto fanów retrogier - impreza Pixel Heaven. Między innymi z tej okazji warto przypomnieć... polską konsolę. W pierwszej chwili brzmi to prawie jak uczciwy polityk – prawie nikt o tym, nie słyszał, nikt nie widział i zapewne nie istnieje. Nie wiem, jak z politykami, ale polskie konsole nie tylko powstały, ale nawet trafiły na rynek. I to na długo przed epoką Pegasusa!

Zaczeło się od Magnavox Odyssey

Gdy w połowie lat 60. Ralph Baer z firmy Sanders Associates Inc. zastanawiał się, jak powinien wyglądać domowy system rozrywki, do głowy przyszedł mu pomysł automatu do gier, wbudowanego w telewizor. Pomysł wydawał się genialny – takiego sprzętu nie miała żadna firma na świecie, więc telewizory z dodatkową funkcją mogłyby sprzedawać się niczym świeże bułeczki.

Pracodawcy Ralpha nie podzielali jednak jego entuzjazmu i zignorowali ten pomysł. Mimo tego niepowodzenia Ralph Baer nie poddał się i opracował kolejną, nieco zmodyfikowaną koncepcję. Tym razem gry miały znajdować się w podłączanym do telewizora urządzeniu, a na początku 1968 roku Ralph razem ze współpracującym z nim Billem Ruschem zdobyli patent na pierwszą na świecie grę wideo.

Magnavox Odyssey - skromne początki gier wideo
Magnavox Odyssey - skromne początki gier wideo

Choć w tym momencie narodziła się nowa branża rozrywki, to opracowana przez nich konsola – Magnavox Odyssey – nie odniosła spektakularnego sukcesu. Mimo umiarkowanych wyników sprzedaży, firma przynosiła jednak zyski, zarabiając na siebie dzięki opłatom licencyjnym, które dotyczyły m.in. jednego z największych przebojów tamtej epoki, czyli gry, znanej później jako Pong.

Magnavox Odyssey Commercials and Television Appearance from 1972-1973

Tak, tak, chodzi o właśnie tego Ponga, kojarzonego powszechnie z firmą spod znaku góry Fudżi. Gra, wbrew pozorom, wcale nie była dziełem Atari, a jedynie produktem, na który ta firma zdobyła licencję, robiąc to w dość zbójecki sposób. Atari najpierw Ponga skopiowało i zaczęło sprzedawać, a dopiero później, w wyniku procesu, wypłaciło odszkodowanie dla prawdziwych twórców.

Chcesz konsolę? To ją sobie zrób!

Problemy licencyjne i prawne, które na Zachodzie często decydowały o sukcesie lub porażce, były jednak zupełnie nieistotne po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Kto, kiedy i w jakich okolicznościach wpadł na pomysł, by skopiować w Polsce pierwszą konsolę gier wideo?

Spis treści - „Radioelektronik” 9-10 1981
Spis treści - „Radioelektronik” 9-10 1981

Trudno wskazać pierwszego odważnego, jednak pamiętajmy, że lata PRL-u były epoką, w której niejednokrotnie łatwiej było skonstruować coś samemu, niż kupić gotowy produkt w sklepie. Nic zatem dziwnego, że ówczesna prasa, jak np. „Radioelektronik”, drukowała instrukcje, dzięki którym osoby obyte z lutownicą i podstawami elektroniki - o ile udało się im sprowadzić odpowiednie podzespoły - były w stanie zbudować własnego klona Ponga.

Fragment jednego z artykułów, „Radioelektronik” 9-10 1981, s. 182
Fragment jednego z artykułów, „Radioelektronik” 9-10 1981, s. 182

Zachęcał ich do tego m.in. Janusz Gajewski w artykułach „Zastosowanie układu scalonego AY-3-8500 do gier telewizyjnych” czy „Dziesięć gier telewizyjnych z zastosowaniem układu scalonego AY-3-8610”, którego możliwości pokazuje poniższy film:

AY-3-8500, czyli Pong dla każdego

Zrób sobie Ponga!
Zrób sobie Ponga!

Wytwarzanie „gier telewizyjnych” domowymi metodami nie było jednak w stanie zaspokoić popytu na te urządzenia, a konsolami zainteresował się również polski przemysł elektroniczny. Zaczęło się od wyprodukowanej w gdańskim Unimorze konsoli Unitra GTV 881 (więcej na jej temat znajdziecie w artykule „Kometka dla świetlic i klubów”), której ciekawą cechą było gniazdo na kartridże z grami, a kontrolery podłączało się nie do konsoli, ale do kartridża.

Unitra GTV 881 (Fot. Elektroda.pl)
Unitra GTV 881 (Fot. Elektroda.pl)

Niestety, choć w teorii zapewniało to posiadaczom tego sprzętu dostęp do różnych tytułów to jedynym, jaki wyprodukowano i udostępniono razem z konsolą był klon Ponga, nazwany dla niepoznaki kometką, a rynkowy żywot samego urządzenia był bardzo krótki – po wyprodukowaniu testowej serii Unimor zrezygnował z produkcji GTV 881.

TVG-10 albo Magnavox Odyssey po polsku

Znacznie większym sukcesem okazała się TVG-10, niezgodnie z prawdą nazywana w wielu miejscach Sieci, w tym m.in. w Wikipedii, jedyną polską konsolą gier wideo (o jeszcze innym projekcie polskiej konsoli GEM-1, w której planowano zastosować czterokierunkowe joysticki, przeczytacie w jednej z części „Bajtów z brodą”).

Niestety, nazwiska polskich pomysłodawców i konstruktorów TVG-10 toną w pomroce dziejów. Wiadomo jednak, że zadania tego podjęli się inżynierowie ze Zjednoczenia Przemysłu Automatyki i Aparatury Pomiarowej "Mera", a konkretnie z wrocławskich zakładów Mera-Elwro, gdzie powstawały m.in. elektroniczne kalkulatory (w tym wspominany z sentymentem Bolek) oraz komputery Odra i RIAD (o roli RIAD-a w zakończeniu produkcji polskiego komputera K-202 przeczytacie w artykule „Jacek Karpiński – informatyczny geniusz, który hodował świnie”).

TVG-10 z podłączonym wideotrafem
TVG-10 z podłączonym wideotrafem

Z dzisiejszego punktu widzenia TVG-10 była idealnym sprzętem dla prawników – szukając podobieństw z Magnavox Odyssey można było stworzyć długą listę. Choć manipulatory (to nie była era joysticków!) wyglądały inaczej, działały na tej samej zasadzie – akcją na ekranie sterowało się za pomocą potencjometrów. Zbliżony był również zestaw gier z Pongiem na czele oraz sposób wzbogacania grafiki za pomocą foliowych naklejek na ekran telewizora.

Wideotraf czy strzelba wideoelektryczna?

W momencie pojawienia się na rynku, czyli w 1981 roku (niektóre źródła wskazują na rok 1978) TVG-10 była – stosując światowe standardy – przestarzała i oferowała technologię, która na Zachodzie bawiła domowych graczy przed dekadą.

Konsola udostępniała sześć gier, takich jak tenis, hokej, squash, pelota oraz strzelanie do ruchomego lub znikającego celu. W ciekawy sposób rozwiązano kwestię kontrolerów – uchwyty z pokrętłami nie były odpinane, ale na stale podłączone do konsoli, a po skończonej zabawie można było je schować w obudowie.

TVG-10 - fragment instrukcji
TVG-10 - fragment instrukcji

TVG-10 doczekała się nawet dodatkowego akcesorium – pistoletu świetlnego, nazywanego wówczas wideotrafem lub – jak w instrukcji – strzelbą wideoelektryczną. Dzięki temu gadżetowi  można było postrzelać sobie do poruszających się lub pojawiających się na krótko kwadratów.

Konsola dobra na wszystko

Co istotne, twórcy konsoli, której produkcję przeniesiono w 1983 roku z zakładów Elwro do firmy Ameprod, zachwalali ją jako sprzęt o niemal cudownych właściwościach, pisząc w instrukcji (zachowano pisownię oryginału):

Bogaty zestaw gier z możliwością ich utrudniania stwarza wspaniałe warunki do relaksu (…) Ta nowa zabawa doskonale rozwija również szereg cech psychofizycznych człowieka, takich jak relaks, szybkość reakcji na bodźce wzrokowe i słuchowe, koordynację wzrokowo-ruchową, spostrzegawczość, koncentrację uwagi, jej podzielność i zakres precyzję wykonywanych ruchów, ocenę odległości i szybkości przedmiotu zmierzającego do celu oraz orientację przestrzenną.(…)

Właściwości gry sprawiają, że może ona oprócz funkcji rozrywkowej stać się jednym z elementów treningu różnych grup profesjonalnych np. kierowców, operatorów maszyn i urządzeń itp.

Pong jako trening dla kierowcy? Jak widać wyobraźnia twórców instrukcji nie znała ograniczeń. Sama instrukcja poza wymienieniem korzyści, jakich doświadczymy dzięki konsoli zawierała również łopatologiczne opisy każdej z sześciu dość podobnych do siebie gier.

Product placement z lat 80.

Konsola TVG-10 pojawiła się nawet w jednym z polskich filmów. Nie sposób ocenić, czy był to świadomie zastosowany product placement, czy raczej chęć pokazania ciekawego rekwizytu, ale działającą konsolę zobaczymy w filmie „Bohater roku” z 1986 roku.

Konsola 'Pong' Elwro TVG-10 w filmie 'Bohater roku' 1/2

Konsola 'Pong' Elwro TVG-10 w filmie 'Bohater roku' 2/2

Był to już jednak łabędzi śpiew tego urządzenia. Niedługo potem do polskich sklepach i na tętniące wówczas życiem bazary zawitały klony nowszych sprzętów. Cuda techniki w postaci podróbek Atari 2600 czy NES-a zaczęły skutecznie wypierać z rynku starsze urządzenia.

Po epoce Pegasusa o starej, polskiej konsoli mało kto pamięta, ale mimo upływu lat pojedyncze egzemplarze w przystępnych cenach pojawiają się czasem na Allegro.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.