UE wie, jak zniszczyć internet: podatkiem od linków i linkowaniem tylko za zgodą autora

UE wie, jak zniszczyć internet: podatkiem od linków i linkowaniem tylko za zgodą autora05.02.2016 12:40
Zdjęcie klawiatury z flagą Unii Europejskiej pochodzi z serwisu Shutterstock

Politycy są dla internetu groźniejsi niż bomby atomowe. Ich najnowsze pomysły podkopują fundamenty, na których opiera się globalna sieć. Chcą zgód i opłat za linkowanie.

Czy da się wyłączyć internet? Teoretycznie sieć, którą znamy, przestałaby istnieć, gdyby udało się zniszczyć lub odłączyć główne serwery DNS. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne – jako ważna infrastruktura są dobrze strzeżone. Z drugiej strony ich zniszczenie nie zakończyłoby działania globalnej sieci – po prostu zamiast znanych nam adresów wpisywalibyśmy numery IP.

Innym sposobem jest ten stosowany np. przez totalitarną Koreę Północną, gdzie dostęp do sieci jest ściśle kontrolowany przez władze. Z punktu widzenia obywatela KRLD to mniej więcej tak, jakby internet rzeczywiście został wyłączony, ale dla globalnej sieci raczej nie robi to różnicy.

Siekiera i kotwica kontra internet

Całkiem realne są za to lokalne utrudnienia – znane są przypadki, gdy od internetu zostały odcięte m.in. Gruzja i część Kaukazu albo kilka państw afrykańskich.

Zdjęcie kobiety z siekierą pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie kobiety z siekierą pochodzi z serwisu Shutterstock

W pierwszym przypadku winna okazała się babcia recyklerka. W poszukiwaniu złomu natrafiła na jakiś zakopany kabel, który w miarę swoich skromnych możliwości wygrzebała z ziemi i rozkawałkowała siekierą z wiadomym skutkiem.

Drugi przypadek był równie zabawny – za odcięcie od sieci kawałka Afryki odpowiadał bowiem statek, który rzucając kotwicę w nieprawidłowym miejscu trafił na podmorski kabel telekomunikacyjny i pozbawił kilka krajów dostępu do sieci. Odcięcie to trzeba jednak traktować metaforycznie – nawet w takich przypadkach internet działał, tylko niezwykle wolno, co w wielu sytuacjach było równoznaczne z brakiem internetu.

Politycy groźniejsi od bomb

Istnieje jednak zagrożenie gorsze od gruzińskiej babci z siekierą, pijanych marynarzy czy nawet bomby atomowej. Tym zagrożeniem są głupi politycy, którzy dobro publiczne rozumieją jako dobro tych, którzy finansują ich kampanię wyborczą.

Steve Jobs
Steve Jobs

Internet jest jak iPhone 4 z pamiętnego przemówienia Steve’a Jobsa, który odpowiadając na zarzuty o niestabilny zasięg telefonu (Antennagate) stwierdził, że smartfony nie są doskonałe. Internet też nie jest.

Co jest jedną z jego największych wad?

Jak zarobić na cudzej treści?

Z punktu widzenia mniejszości, która internet nie tylko przegląda, ale i tworzy jego zawartość, kluczowym problemem jest brak kontroli nad treścią. Wrzucając coś do sieci tracimy nad tym kontrolę. Jasne: można dochodzić swoich praw w sądzie, udowadniać plagiaty czy ścigać tych, którzy nadmiernie inspirują się cudzą treścią, ale jest to walka z wiatrakami. Dlaczego?

Powód jest prosty: to zbyt wielki biznes. Przecież na przetwarzaniu cudzych treści wyrosły nie tylko serwisy takie jak Reddit czy polskie Kwejk albo Wykop, ale również giganty takie jak Google. Warto o tym pamiętać – Google niczego przecież nie tworzy, tylko bazuje na treści, tworzonej przez kogoś innego. Najlepsza wyszukiwarka świata nie miałaby sensu, gdyby nie miała czego wyszukiwać. I gdyby nie prezentowała fragmentów treści stron, do których linkuje.

Jest jednak druga strona medalu. Brak kontroli nad treścią jest wadą. Jest jednak zjawiskiem powszechnie znanym i oswojonym. Jest zarazem ogromnym atutem internetu, dając jego użytkownikom nieskrępowany dostęp do informacji, a próba ograniczania go w imię jakichś interesów byłaby – moim zdaniem – lekarstwem gorszym od choroby.

Opłaty przynoszą odwrotny skutek

Tymczasem unijni urzędnicy postanowili po swojemu naprawić to – co choć nie jest doskonałe – od dziesięcioleci działa dobrze. Czyli wprowadzić regulacje, nazywane powszechnie „podatkiem od linków”. W ten sposób określa się opłatę, jaką serwisy takie jak Google miałyby przekazywać twórcom treści, do których linkują, czyli np. wydawcom gazet.

Zdjęcie gazet pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie gazet pochodzi z serwisu Shutterstock

Problem w tym, że takie regulacje próbowano już wprowadzać w poprzednich latach m.in. w Niemczech i Hiszpanii.

Za każdym razem kończyło się to tak samo: wyszukiwarka, zamiast płacić twórcom, podporządkowywała się nowemu prawu w inny sposób: po prostu nie wyświetlała linków do ich stron. Skutek był oczywisty – próba regulowania działania internetu przez polityków kończyła się stratami twórców treści.

Unijne plany opłat za linkowanie

Wygląda na to, że tamte doświadczenia nikogo niczego nie nauczyły bo pomysł „podatku od linków” wraca jak bumerang. Ostatnio zaczął go promować Günther Oettinger, komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa. To jednak nie wszystko.

Okazuje się, że na „podatku od linków” pomysły polityków się nie kończą. Francuskie deputowane przedstawiły bowiem niedawno projekt, nakładający na dostawców różnych usług obowiązek uzyskania od właściciela praw autorskich zgody na linkowanie do należących do niego treści.

O ile w przypadku dużych firm jest to – teoretycznie – wyobrażalne, bo jedna umowa dotyczyłaby setek czy tysięcy różnych stron czy serwisów, to łatwo wyobrazić sobie, co stałoby się np. z niezależnymi blogerami czy publicystami, którzy po prostu zniknęliby z Google’a.

Polityk: synonim niekompetencji

Patrząc na pomysły polityków można odnieść wrażenie, że są to osoby kompletnie nierozumiejące, jak działa globalna sieć. Zgadzam się, że internet jest daleki od doskonałości, ale proponowane zmiany uderzają bezpośrednio w to, co stanowi sedno sieci: w nieskrępowaną wymianą informacji i możliwość łatwego kierowania do niej.

Günther Oettinger, komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa
Günther Oettinger, komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa

Przecież hipertekst ze swoim systemem odnośników był podstawą wizji sieci, którą – tworząc WWW – wdrożył w życie Tim Berners-Lee, dając nam nowoczesny internet. Wygląda na to, że nieuświadomionym marzeniem niektórych polityków jest cofnięcie nas do czasu Minitela i ARPANET-u.

Najgorsze w tym wszystkim jest – jak sądzę – to, że oni w ogóle nie zdają sobie z tego sprawy, proponując zmiany, których następstw nie dostrzegają i nie potrafią zrozumieć. Albo, co gorsza, rozumieją to, ale forsują nowe przepisy w imię jakichś własnych interesów. Bo korzyści dla na wszystkich i troski o wspólne dobro – mimo starań – nie potrafię w tym dostrzec.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.