Yo, Tinder - miały być głupie komunikatory, a... ratują życie! Co jeszcze mogą?

Yo, Tinder - miały być głupie komunikatory, a... ratują życie! Co jeszcze mogą?16.09.2014 18:09

Stosowanie różnych aplikacji zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem nie zawsze jest najlepszym pomysłem. Zdarza się, że to, co zaplanowali ich twórcy nawet nie umywa się do zastosowań, wymyślonych przez pomysłowych użytkowników.

Yo, czyli jak idiotyczna aplikacja zaczęła ratować życie ludzi

Słyszeliście o aplikacji Yo? To jeden z tych wynalazków które – gdy się go opisuje – wydaje się czymś idiotycznym i pozbawionym sensu, ale w praktyce okazuje się przebojem.

Jedynym zadaniem aplikacji jest wysyłanie do znajomych komunikatu „Yo”. To wszystkie możliwości, jakie oferuje – można komunikat wysłać, albo można go nie wysłać. Głupie? Popularne powiedzenie głosi, że jeśli coś wydaje się głupie, ale działa, to wcale nie jest głupie. A jeśli założymy, że aplikacje pisze się po to, by na nich zarobić, to Yo spełniła swoje zadanie doskonale.

Napisane w 8 godzin dzieło izraelskiego programisty Ora Arbela bardzo szybko stało się przebojem, Or zyskał inwestora, który wyłożył milion dolarów, a aplikacją zachwycił się sam Marc Andreessen, nazywając ją przykładem jednobitowej komunikacji.

App That Sends 'Yo' Greetings Somehow Raises $1M

I w tym miejscu opowieść o Yo można by było zakończyć jakąś puentą w stylu „czego to ludzie nie wymyślą”, gdyby nie pewien drobny szczegół. To, co na pierwszy rzut oka może wydawać się idiotyczną aplikacją, ratuje życie ludzi.

Można narzekać na nasz klimat, ZUS czy służbę zdrowia, ale przypuszczam, że niewielu z nas chciałoby zamienić to na życie w Izraelu. Choć Izrael stworzył całkiem skuteczną obronę antyrakietową, to gdy zawyją syreny, mieszkańcy danej okolicy mają zaledwie 15 sekund na znalezienie schronu – tyle czasu dzieli wykrycie wystrzelonej z terytorium Palestyńczyków rakiety od jej uderzenia w cel.

15 Seconds: Not Enough Time

O zagrożeniach informuje również – w czasie rzeczywistym – aplikacja Red Alert, która otrzymuje informacje od izraelskiego wojska i wysyła użytkownikom ostrzeżenia o nadlatujących rakietach. Jej możliwości zostały rozszerzone o wysyłanie powiadomień do użytkowników Yo, którzy w sytuacji zagrożenia otrzymują komunikat z jednowyrazową informacją o celu ataku.

Proste i skuteczne, a przy tym daje szansę na dotarcie z ostrzeżeniem do większej liczby zagrożonych atakiem osób. W taki sposób coś, co zaczęło się jako żart dewelopera (Yo zadebiutowała w Sieci 1 kwietnia) okazało się przydatnym narzędziem, pomagającym ratować ludzkie życie.

Zaczepiasz seksowną pielęgniarkę? Uważaj! Zaproponuje ci kolonoskopię!

Innym, ciekawym przykładem może być aplikacja społecznościowa Tinder, której działanie przypomina nieco kojarzenie par w serwisie randkowym. Tinder pobiera dane z Facebooka, a użytkownik może określić kilka kryteriów, dzięki którym otrzyma listę potencjalnych znajomych.

Przeglądając ich zdjęcia może wybrać osobę, która mu się podoba i… nie może się z nią skontaktować. Ta możliwość pojawia się dopiero wówczas, gdy również druga strona za pomocą Tindera wykaże zainteresowanie znajomością. W praktyce cała selekcja sprowadza się do ruchu kciukiem podczas przeglądania fotek – w lewo to „nie”, w prawo „tak”.

Odpryski ogromnej popularności, z jaką Tinder spotkał się za Oceanem dotarły również do Polski, ale okazuje się, że internetowy flirt to nie jedyne, do czego może przydać się ta aplikacja. Podobnie jak Yo, na pozór banalny Tinder może ratować ludziom życie. Jak to możliwe?

Pomysłowe zastosowanie dla aplikacji znaleźli twórcy projektu Matches For Men's Health, którzy założyli profil „Nurse Nicole” z sympatyczną, 28 letnią pielęgniarką pracującą w Nowym Jorku. Nicole, której promienny uśmiech można podziwiać w aplikacji, lubi psy, ciepłą pogodę i spontaniczne decyzje.

Wystarczy jednak zaczepić ją na Tinderze, by przekonać się, że Nicole nie ma najmniejszej ochoty umówić się na kawę. Zamiast tego zapyta o zdrowie, ostrzeże przed rakiem i zasugeruje badanie jąder, a na koniec odeśle do strony, edukującej w zakresie męskiego zdrowia.

W podobny sposób Tinder został wykorzystany do kampanii, propagującej bezpieczny seks.

The Tinder AIDS Project - case study

To tylko dwa przykłady nietypowych zastosowań aplikacji. Ich twórcy zapewne nie przypuszczali, że ktoś kiedyś wpadnie na pomysł, aby wykorzystać je w taki właśnie sposób i z czegoś, służącego prostej rozrywce zrobić narzędzie do ratowania życia ludzi.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.