An‑225 Mriya i An‑124 w Polsce. Tak pomagają walczyć z koronawirusem
09.04.2020 14:26, aktual.: 09.03.2022 10:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W "normalnych" warunkach przyloty gigantów budziłyby ogromne zainteresowanie fanów lotnictwa, ale teraz jego miłośnicy muszą zadowolić się zdjęciami z sieci. My przypominamy, jak często tak duże maszyny latają i do jakich celów były pierwotnie wykorzystywane.
An-124 Ruslan, czyli największy seryjnie produkowany samolot transportowy świata, wylądował we wtorek na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Gigant przetransportował z Chin do Polski maski i kombinezony ochronne, respiratory i inny sprzęt do walki z koronawirusem. Z kolei w czwartek maszyna odwiedziła Wrocław.
A to dopiero początek wizyt olbrzymów w naszym kraju.
Transportowe giganty
An-124 Ruslan jest największym seryjnie produkowanym samolotem transportowym świata. Słowa klucze: seryjnie produkowanym. Miano największego do dziś nosi An-225 Mrija, który również przyleci do Polski - już 14 kwietnia. Chociaż plany wybudowania kolejnych jednostek były - pojawiły się nawet deklaracje Chińczyków - jak na razie to jedyny istniejący egzemplarz tego samolotu na świecie.
An-225 Mrija był swego rodzaju następcą samolotu An-124 Ruslan. Mimo że był największym samolotem transportowym świata, wraz z rozwojem radzieckiego projektu wahadłowca Buran w latach 80. Rosjanie uznali, że potrzebują jeszcze większej maszyny. An-225 jest więc dłuższy o ponad 14 metrów.
An-225 miał transportować wahadłowiec. Program jednak upadł, a co za tym idzie produkcję samolotu zakończono po wypuszczeniu zaledwie jednego egzemplarza. Na szczęście gigant nie trafił na śmietnik historii, tylko zajął się transportem innych ciężkich rzeczy.
Jak zapowiada KGHM, na pokładzie największego samolotu świata, który w przyszłym tygodniu przyleci do Polski, znajdzie się 7 milionów maseczek, kilkaset tysięcy kombinezonów i kilkaset tysięcy przyłbic. Trudno sobie wyobrazić ciężar tych przedmiotów. O możliwościach samolotu mówią więc chyba lepiej poprzednie wizyty An-225 w naszym kraju.
Kiedy An-225 wcześniej lądował w Polsce, dostarczał elementy linii produkcyjnej o masie 128 ton czy też zabierał trzy wyprodukowane u nas helikoptery. Jakby tego było mało, na jego pokładzie znajdowało się już wówczas pięć takich maszyn.
An-225 Mriya w swoim wnętrzu może zmieścić towary o masie nawet 250 000 kg. Gdyby ktoś zechciał zrobić z tego samolotu wersję pasażerską, na jego pokład mogłoby wejść nawet 1500 osób. Czyli niemal dwa razy tyle, co do Airbusa A380.
Ogromne ilości spalanego paliwa (silniki w ciągu godziny pracy zużywają około 18000 litrów nafty lotniczej), a także wysokie koszty utrzymania i serwisu maszyny sprawiają, że według szacunków przewiezienie ładunku na odległość 4000 km wyceniane jest na około milion złotych. Przylot An-225 do Polski zorganizował na zlecenie rządu prezes KGHM. Jak widać po wpisie, dla niego "i jego szwagra" to najwyraźniej niewielki problem.
An-225 przyleci do Polski wypoczęty. Jak przypomniał niedawno serwis rynek-lotniczy.pl, samolot był uziemiony aż przez rok, bo producent Antonov Company przeprowadził kilkanaście prac modernizacyjnych. Wśród nich znalazła się m.in. instalacja nowego i zaprojektowanego na Ukrainie systemu zarządzania elektryką i sterowaniem.
Chociaż ze względu na rozmiary i fakt, że An-225 to jedyna jednostka na świecie, przybycie samolotu może budzić większe zainteresowanie, to nie wolno zapominać o roli, jaką w walce z koronawirusem odgrywa poprzednik. An-124 Ruslan lądował nie tylko w Polsce. Dostarczył sprzęt z Rosji do… USA. Była to uzgodniona transakcja między prezydentami.