Audi R18 e‑tron quattro. Samochód z napędem hybrydowym wygrał 24h Le Mans!
17.06.2012 23:59, aktual.: 10.03.2022 14:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Samochody hybrydowe kojarzą się najczęściej z mało ekscytującymi pojazdami, które mogą wywoływać emocje chyba tylko u emerytów dojeżdżających nim na partyjkę sobotniego remika. Są jednak pojazdy, które mimo hybrydowego napędu mogą pokazać sportowy pazur. Dwa z nich - Audi R18 e-tron quattro – zajęły właśnie dwa pierwsze miejsca w wyścigu 24h Le Mans.
Samochody hybrydowe kojarzą się najczęściej z mało ekscytującymi pojazdami, które mogą wywoływać emocje chyba tylko u emerytów dojeżdżających nim na partyjkę sobotniego remika. Są jednak pojazdy, które mimo hybrydowego napędu mogą pokazać sportowy pazur. Dwa z nich - Audi R18 e-tron quattro – zajęły właśnie dwa pierwsze miejsca w wyścigu 24h Le Mans.
Większość wyścigów polega na jak najszybszym pokonaniu odległości dzielącej miejsce startu i metę. 24h Le Mans jest inny. Trasa tego organizowanego od 1923 roku (zobaczcie pierwsze hybrydowe Porsche) we Francji wyścigu układa się w pętlę okalającą miasteczko Le Mans.
Tor wyścigowy o nazwie Circuit de la Sarthe ma długość 13,6 km. To właśnie na nim rozgrywany jest morderczy wyścig 24 Le Mans. Konkurencja polega na tym, że uczestnicy jadą swoimi samochodami przez 24 godziny. Zwycięża ten zespół, który pokona w tym czasie najwięcej okrążeń.
Wyścig wyróżnia się nie tylko nietypowymi zasadami. Jest zarazem wyjątkowo wymagającą próbą dla kierowców i samochodów, a o jego znaczeniu dobitnie świadczy fakt, że już po raz kolejny został wybrany przez „National Geographic” najważniejszą imprezą sportową roku, wyprzedzając m.in. londyńskie igrzyska olimpijskie.
Wielokrotnym triumfatorem 24 Le Mans jest zespół Audi, który kilka lat temu przeszedł do historii, wygrywając wyścig samochodem z silnikiem wysokoprężnym. Audi skutecznie zdjęło z diesla odium kaszlącego samochodu dostawczego, wygrywając w 2006 roku Le Mans modelem Audi R10 TDI.
W tym roku niemiecka firma postanowiła rozprawić się z kolejnym mitem i pokazać, że hybrydy to nie tylko nudne wehikuły dla emerytów, polskich ministrów gospodarki i podatnych na marketingowe sztuczki ekomaniaków, ale również pełnokrwiste, wyścigowe maszyny. Do rywalizacji wystawiono ważący 900 kilogramów model Audi R18 e-tron quattro.
Jest on napędzany 3,7-litrowym silnikiem V6. Dzięki dużemu kątowi rozwarcia cylindrów środek ciężkości silnika znajduje się nisko, obniżając zarazem punkt ciężkości samochodu. Silnik o mocy 510 KM to jednak tylko jeden element zestawu. Drugi stanowią silniki elektryczne napędzające przednie koła. Napęd elektryczny włącza się do akcji, w momencie gdy samochód przekroczy prędkość 120 km/h.
Załoga w składzie: Benoit Treluyer (Francja), Andre Lotterer (Niemcy) i Marcel Fassler (Szwajcaria), pokonała samochodem Audi R18 e-tron quattro w ciągu doby 378 okrążeń toru. Drugie miejsce, ze stratą jednego okrążenia do zwycięzcy, zajęła kolejna załoga Audi, w takim samym modelu hybrydowym. Co ciekawe, trzecie miejsce również zajęła załoga zespołu Audi, jadąca modelem R18 Ultra - udoskonaloną wersją ubiegłorocznego zwycięzcy wyścigu.
Do morderczej rywalizacji własne samochody hybrydowe wystawili również japońscy producenci, ale wyścigu nie ukończyły ani hybrydy Toyoty, ani Nissana.
Zobacz także
Źródło: Gizmag