Casttoo: jak zarabiać na złamaniach?
Wypadki chodzą po ludziach, jednak nawet wtedy, gdy jesteśmy poszkodowani przez los otoczenie może nie dawać nam spokoju. Najgorzej mają ci, którzy mimo wypadku mogą się poruszać, ponieważ uszkodzeniu uległa na przykład ręka. Podpisy na gipsie i ciągłe pytania "a co się stało?", to tylko niektóre z problemów, jakie spotykają połamanych. Przynajmniej kilku z nim postanowiła zaradzić firma Casttoo, oferująca niekonwencjonalne "tatuaże" gipsowe.
11.03.2010 14:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wypadki chodzą po ludziach, jednak nawet wtedy, gdy jesteśmy poszkodowani przez los otoczenie może nie dawać nam spokoju. Najgorzej mają ci, którzy mimo wypadku mogą się poruszać, ponieważ uszkodzeniu uległa na przykład ręka. Podpisy na gipsie i ciągłe pytania "a co się stało?", to tylko niektóre z problemów, jakie spotykają połamanych. Przynajmniej kilku z nim postanowiła zaradzić firma Casttoo, oferująca niekonwencjonalne "tatuaże" gipsowe.
Pomysłowi producenci sprzedają obecnie nakładki na gipsowe opatrunki zdobione między innymi wzorami etnicznymi, kwiatami, rysunkami zwierząt czy motywami kosmicznymi. Osobiście najbardziej przekonują mnie ozdoby imitujące zdjęcia rentgenowskie oraz motywy zaczerpnięte z dyscyplin sportowych. Przedstawiciele firmy przekonują, że są w stanie umieścić na opatrunku nawet nasze prawdziwe zdjęcie rentgenowskie.
Ekscentryczne ozdoby nie są raczej skierowane do klientów publicznej służby zdrowia, więc nikogo nie powinna zdziwić cena opatrunku, która przekracza nawet czterdzieści dolarów (równowartość 115 złotych). Firma prosperuje całkiem dobrze: została doceniona przez branżę medyczną i samych pacjentów. Ciekawe na czym jeszcze można zarabiać...