Czemu Apple iPad nie jest niczym rewolucyjnym
28.01.2010 15:00, aktual.: 11.03.2022 16:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Szukając ciekawych tematów na dzisiejsze wpisy, zostałem zbombardowany mnóstwem informacji na temat najnowszego tabletu Apple iPad. Niektóre portale w ogóle zapomniały o tym, że są jeszcze inne gadżety. Ja kompletnie nie rozumiem tej fascynacji. Po raz kolejny stawiam się w roli bezwzględnego krytyka i piszę, co mi się nie podoba w nowym urządzeniu z nadgryzionym jabłkiem.
Szukając ciekawych tematów na dzisiejsze wpisy, zostałem zbombardowany mnóstwem informacji na temat najnowszego tabletu Apple iPad. Niektóre portale w ogóle zapomniały o tym, że są jeszcze inne gadżety. Ja kompletnie nie rozumiem tej fascynacji. Po raz kolejny stawiam się w roli bezwzględnego krytyka i piszę, co mi się nie podoba w nowym urządzeniu z nadgryzionym jabłkiem.
Zacznijmy od tego, czym tak naprawdę powinien być tablet. Ja zawsze myślałem, że to alternatywa dla laptopów. Nieco mniejszy sprzęt, ale bardziej mobilny i z nie mniejszymi możliwościami. Okazuje się, że jednak się myliłem, ponieważ Apple iPad ma niewiele wspólnego z przenośnym komputerem.
Przede wszystkim dlatego, że nie obsługuje wielozadaniowości. Jeśli chcecie przeglądać Sieć, to będziecie robić tylko to i nic więcej. Nie ma mowy o jednoczesnym uruchomieniu kilku aplikacji. Wybaczcie mi szczerość, ale to jest po prostu jakiś żart! Na netbooku zrobię o wiele więcej.
Po drugie, nie ma kamery. Nie chodzi o to, że jest tylko z tyłu. Nie ma żadnej! No ale nie ma się czemu dziwić, bo gdybyśmy mieli włączonego Skype'a lub podobną aplikację, to nie moglibyśmy już robić nic innego. Czemu? Patrz punkt wyżej.
Kolejną rzeczą, która nie podoba mi się w Apple iPad to brak portu HDMI. Nie mówię od razu, że musimy przesyłać filmy w wysokich rozdzielczościach, bo pojemność dysków raczej uniemożliwia przechowywanie tak dużych plików, ale fajnie byłoby zobaczyć ekran tabletu na telewizorze, czy monitorze.
Czwarty argument powtarza się przy wielu inny sprzętach z nadgryzionym jabłkiem w logo - nie obsługuje flash. Pewnie wielu osobom to nie przeszkadza, ale ja czasami lubię spędzić kwadransik na prostych grach online. Flash jest do tego raczej niezbędny!
Bardzo długo miałem stary monitor CRT w formacie 4:3. Niedawno przesiadłem się na panoramiczny 16:9 i już nie wyobrażam sobie pracować na czymś innym. Nawet 16:10 wydaje mi się dziwne. I tutaj pojawia się kolejna, moim zdaniem, wada - Apple iPad ma ekran w formacie 4:3. Po prostu mi się to nie podoba i już!
Przejściówki, przejściówki i jeszcze raz... przejściówki. Nawet podłączenie zwykłej kamery wymaga specjalnego adaptera. Czy naprawdę tak trudno zrobić coś prostszego? A może Apple chce po prostu zarabiać na dodatkowych akcesoriach?!
No i to by było na tyle. Oczywiście, sprzęt ma wiele zalet, ale powyższe wady skutecznie mnie zniechęcają. Poza tym, w cenie 500 dolarów (tyle kosztuje najtańszy iPad) kupię laptopa, którym zrobię o wiele, wiele więcej.
Z góry zaznaczam, że jest to moje zdanie i reszta blogerów nie koniecznie musi się z nim utożsamiać.