Facebook, czyli oficjalny serwis dla starych pryków. Tak nas widzą dzieciaki
Informacja, że nastolatkowie nie przepadają za Facebookiem, to nic nowego. Ale skala tej niechęci jest większa, niż mogłoby się zdawać, a powody są naprawdę ciekawe. Dzieciaki uważają, że to miejsce, w którym można co najwyżej budować swój oficjalny wizerunek, a nie dobrze się bawić. Ale to nie koniec...
04.11.2013 | aktual.: 10.03.2022 11:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Informacja, że nastolatkowie nie przepadają za Facebookiem, to nic nowego. Ale skala tej niechęci jest większa, niż mogłoby się zdawać, a powody są naprawdę ciekawe. Dzieciaki uważają, że to miejsce, w którym można co najwyżej budować swój oficjalny wizerunek, a nie dobrze się bawić. Ale to nie koniec...
Jeszcze parę lat temu dzieciaki nie mogły doczekać się dnia, kiedy będą mogły oficjalnie mieć konto na Facebooku. Teraz Facebook już nie jest fajny, a o tym, jak młodzież go unika, pisaliśmy na przykład tutaj.
Facebook przyznaje: mamy problem
Facebook podał kilka dni temu wyniki finansowe z ostatniego kwartału, pochwalił się też, że ma już 1,19 mld użytkowników. Ale też dyrektor finansowy David Ebersman przyznał to, o czym mówi się od pewnego czasu: najmłodsi użytkownicy są mało aktywni. Co prawda niemal wszyscy amerykańscy nastolatkowie zakładają na FB konta, ale na zakładaniu często się kończy.
Dziennik Internautów pisze, że młodzież po prostu uważa Facebooka za miejsce takie jak LinkedIn – serwis, w którym buduje się swój oficjalny wizerunek i zwraca uwagę na każde napisane słowo. Zabawa przeniosła się gdzie indziej: na Vine, Snapchat, Instagram.
Za dużo słów i starszych ludzi
Przy tej okazji Business Insider spytał 13-latków, co jest z Facebookiem nie tak. Po pierwsze, rodzice. O tym wiemy od dawna i to rzeczywiście jest dla nastolatków problem. "Nie chcemy być tam, gdzie są nasze mamy" – powiedział Business Insiderowi 13-letni Aiden, tym krótkim zdaniem trafiając w sedno problemu.
Ale to nie wszystko. Dzieciakom przeszkadzają rzeczy, o których my nie myślimy w ten sposób. Na przykład to, że na FB trzeba pisać posty i czytać posty innych osób. Z Instagramem i innymi fajnymi serwisami tego problemu nie ma. "Pisanie i czytanie na Facebooku zajmuje więcej czasu. A słowa są mniej ważne niż obrazki i wideo" – wyjaśnił rozmówca BI.
Na Instagramie można po prostu przeglądać obrazki, kiedy człowiekowi się nudzi, nie trzeba od razu prowadzić konwersacji. Dzieciaki przyznają, że wiele zmieniły smartfony – zanim je miały, częściej korzystały z Facebooka. Na smartfonie inne serwisy są wygodniejsze.
Tak myślą dzisiejsze dzieciaki i to się już raczej nie zmieni. Facebook może stawać na głowie, a nie będzie znów fajny. Będzie tylko serwisem dla starych pryków, takich jak my. Choć jego wyniki finansowe i liczba użytkowników imponują, problemy też coraz bardziej widać. Może nie za rok, może nie za dwa lata, ale prędzej czy później Facebook musi skończyć jak MySpace.