Giełda na Grzybowskiej [cz. 2]. Powstanie i upadek komputerowych targowisk

„Obserwowanie starszych kolegów »kręcących« swój pierwszy biznes na Grzybowskiej, sprzedających gry i »użytki« było niesamowicie inspirujące i dzisiaj mogę śmiało przyznać: to byli moi idole” - wspomina Michał Gembicki, dziś CEO CDP.pl.

Zdjęcie starych komputerów pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie starych komputerów pochodzi z serwisu Shutterstock
Tomek Kreczmar

Przeczytaj również inne artykuły z tej serii:

Magiczne miejsce

Warszawska giełda stworzyła przedsiębiorstwa funkcjonujące do dziś. Jak mówi Artur Kurasiński: „Na giełdzie przy ulicy Grzybowskiej zawiązywały się zespoły, które tworzyły potem peleton polskich firm sprzedających oprogramowanie oraz zespołów tworzących gry. To był nasz »golden age« branży komputerowej spod znaku wąsa i cebuli. Niemniej tak wyglądały prapoczątki wielu fortun i firm znanych obecnie z pierwszych stron gazet i giełdowych notowań”.

„To było zdecydowanie miejsce magiczne, które wyedukowało tysiące młodych ludzi, którzy później zaczęli pracę w raczkujących firmach IT lub sami założyli własne firmy. To właśnie tu, na szkolnych korytarzach i klepisku parkingu narodziły się fortuny największych polskich firm produkujących i dystrybuujących gry wideo, które dzisiaj brylują już na innej giełdzie, na GPW. Można więc śmiało się pokusić o tezę, że giełda była wczesną wersją technologicznego inkubatora przedsiębiorczości – takim inkubatorem na miarę naszych możliwość” – wspomina Michał Gembicki.

Zdjęcie wykresów kursów akcji pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie wykresów kursów akcji pochodzi z serwisu Shutterstock

Sprzedający na giełdzie chłonęli nowinki jak gąbka wodę. Ale, jak wspomina Emil Leszczyński, „wszystkiego człowiek musiał uczyć się sam, bo było zero dokumentacji, a jak już to w języku angielskim. A trzeba było ogarnąć choćby przesyłania plików za pośrednictwem sieci Fido, zaczęły też powstawać BBSy”. Nic dziwnego, że na giełdzie działało bardzo dużo ludzi nadprzeciętnie zdolnych.

Dlaczego powstała?

Komputerowe targowiska w naturalny sposób wyewoluowała z bazarów. „Gdy rynek tego wymagał, giełdy się pojawiły, gdy warunki gospodarcze się zmieniły, zniknęły i zupełnie ich nie żałuję. Gdyby ich nie było, byłoby coś innego” – uważa Maciej Miąsik. „Giełda powstała bo potrzebne było miejsce, w którym można byłoby zaopatrzyć się w sprzęt i oprogramowanie” – uważa Michał Sokolski.

„Powstała – wspomina Adrian Chmielarz, dziś twórca gier (ostatnio The Vanishing of Ethan Carter), a w latach 80. bywalec wrocławskiej giełdy – bo z jednej strony Polacy zawsze lubili kombinować, czasem w dobrym tego słowa znaczeniu, i chcieli się bogacić, a z drugiej strony pokochaliśmy komputery i stworzyliśmy dookoła nich wspólnoty. Potworny popyt siłą rozpędu wykreował giełdę, mimo tak przecież mocnego oporu materii, jaką był PRL.

WIDEO

Giełda komputerowa we Wrocławiu

Tego po prostu nie dało rady powstrzymać, a że biurokracja kompletnie nie rozumiała, z czym ma do czynienia, to mam wrażenie machnęła ręką i »niech tam sobie komputerują, byle na ulicach nie rozrabiali«”.

Emil Leszczyński po latach przychylił się do teorii politycznej, tłumaczącej powstanie giełdy i rozwój piractwa: „Wtedy byliśmy za żelazną kurtyną, więc zarówno komputery, jak technologia i elektronika amerykańska były teoretycznie zakazane. Być może zatem piractwo komputerowe było rodzajem walki władzy komunistycznej z embargiem Reagana? Wszak celnicy dość często przymykali na przemyt sprzętu oko… Może władza ludowa uważała piratów za patriotów walczących o dostęp do technologii zachodu?”

Dlaczego zniknęła?

Zdjęcie zamkniętych drzwi pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie zamkniętych drzwi pochodzi z serwisu Shutterstock

Michał Sokolski zauważa, iż „Z biegiem czasu, gdy tematyka komputerów się spopularyzowała w mediach, ludzie zaczęli powszechnie używać modemów, BBSów, a później internetu, a na giełdzie zostali praktycznie sami handlarze”. Pozbawiona zapaleńców poszukujących wiedzy giełda utraciła paliwo.

Najlepsi założyli własne firmy, pozostali przenieśli się gdzie indziej. Z centrów komputerowej cywilizacyjnych giełdy stały się miejscem spotkań miłośników szybkiego zarobku. Handlowano towarem kradziony i przemycanym. Po wejściu ustawy antypirackiej pojawili się młodzi mężczyźni, zagadujący każdego napotkanego człowieka „Gry, użytki, tanio!”. Niemniej dla wielu, w tym dla Michała Gembickiego, „Centralna Giełda Komputerowa zawsze pozostanie jednym z najlepszych obrazków z dzieciństwa i miejscem, które odmieniło życie”.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)