GinzVelo: elektryczny samochód i rower w jednym. Tak wygląda pogromca korków
Osobisty środek transportu, który możesz napędzać siłą własnych mięśni, albo skorzystać z silnika elektrycznego? To właśnie oferuje GinzVelo – pojazd, który w zależności od potrzeb może być albo rowerem, albo jednoosobowym, elektrycznym samochodem.
27.07.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:10
Gdzie ta rewolucja?
Co pewien czas producenci różnych wehikułów obwieszczają kolejny przełom w transporcie, prezentując swoje wariacje na temat rowerów i miejskich samochodów. Zapowiedzi są zazwyczaj bardzo ambitne, z transportową rewolucją na czele.
Co z tego wychodzi, sami najlepiej wiemy – od lat o żadnej rewolucji nie ma mowy, a mniej lub bardziej udziwnione jeździdełka pozostają tym, czym w rzeczywistości są – dziwnymi jeździdełkami, które rzadko osiągają coś więcej, niż stadium prototypu albo zbiórki na Kickstarterze, a po naszych ulicach jeżdżą samochody i rowery wyglądające podobnie, jak 10 czy 20 lat temu.
Jedną z ciekawszych prób zerwania z tym schematem są wysiłki, zmierzające do zbudowania roweru na miarę naszych czasów – bezpieczniejszego, bardziej komfortowego, lepiej dostosowanego do jazdy w mieście.
Jak ulepszyć rower?
Dla niektórych te założenia spełnia ultralekki, maksymalnie uproszczony rower z tzw. ostrym kołem, ale całkiem spora grupa konstruktorów podąża w zupełnie innym kierunku. Ich dzieła, takie jak Beyss Go-One Evolution czy Pedalist mają wspólną cechę: usiłują połączyć komfort i bezpieczeństwo samochodu ze zdrową porcją wysiłku fizycznego, oferowanego przez rowery.
Takie połączenie zazwyczaj prezentuje się efektownie na zdjęciach, jednak w praktyce jest problematyczne – dodatkowe obudowy sporo ważą, zwiększają opór powietrza (choć odpowiednio zaprojektowane mogą go również obniżać!), ograniczają widoczność, a do tego utrudniają wentylację.
Wygląda na to, że twórca wehikułu o nazwie GinzVelo, Peter Ginzburg, wyciągnął wnioski z doświadczeń swoich poprzedników, bo postanowili zaoferować coś, co wydaje się – w końcu – udanym połączeniem roweru i samochodu. Choć projekt nie spotkał się z zainteresowaniem podczas pierwszej zbiórki na Kickstarterze, GinzVelo wydaje się całkiem sensownym, przemyślanym środkiem lokomocji.
GinzVelo – elektryczny samochód i rower w jednym
Trójkołowy rower został obudowany kapsułą z włókna szklanego, zapewniającą minimum bezpieczeństwa i ochronę przed warunkami atmosferycznymi. W obudowie znajdziemy LED-owe źródła światła, ale to, co najważniejsze jest niewidoczne na pierwszy rzut oka.
GinzVelo jest bowiem nie tylko rowerem, ale również miniaturowym, elektrycznym samochodem o całkiem przyzwoitych osiągach. Jeśli z jakiegoś powodu nie będziemy mieli ochoty na pedałowanie albo opadniemy w czasie jazdy z sił (to nie będzie trudne – pojazd waży 39 kilogramów), do dyspozycji mamy elektryczny napęd – naładowane akumulatory zapewniają GinzVelo zasięg do 160 kilometrów i prędkość sięgającą 35 km/h.
Jak każdy samochód, GinzVelo został przy tym wyposażony nie tylko w przednie światła, ale również w kierunkowskazy, światła tylne i stopu, a także lusterka wsteczne. Biorąc pod uwagę to wyposażenie masa – bardzo duża jak na rower – nie wydaje się już tak wygórowana.
Idealny pojazd do miasta?
Bez trudu wyobrażam sobie scenariusz dojeżdżania czymś takim np. do pracy, zwłaszcza gdy okolica jest w miarę płaska, pogoda kapryśna, a ścieżki rowerowe zaplanował ktoś, kto ostatni raz siedział na rowerze w poprzednim wieku.
Niezbyt zachęcająca wydaje się za to cena tego wehikułu, ustalona w czasie nieudanej zbiórki na Kickstarterze na co najmniej 6 tys. dolarów. W przeliczeniu daje to ponad 22 tys. złotych, co z miejsca ogranicza grupę potencjalnych klientów.
Mimo tego kibicuję temu projektowi: cena – wraz z seryjną produkcją – zapewne spadnie , a GinzVelo jako pojazd użytkowy, pozwalający przy okazji zażyć trochę ruchu, wydaje mi się bardzo dobrym pomysłem.