GlassUp już w przedsprzedaży. Co potrafi tani konkurent Google Glass?
Na wiosnę tego roku, podczas targów CeBIT firma GlassUp pokazała prototyp swojego sprzętu – okulary, budzące skojarzenia z Google Glass, choć działające na nieco innej zasadzie. Od tamtego czasu minęło ponad pół roku, w międzyczasie GlassUp zaliczyła nieudaną kampanię w serwisie Indiegogo, ale mimo przeciwności okulary trafiły w końcu do przedsprzedaży. Co ciekawego oferują?
Na wiosnę tego roku, podczas targów CeBIT firma GlassUp pokazała prototyp swojego sprzętu – okulary, budzące skojarzenia z Google Glass, choć działające na nieco innej zasadzie. Od tamtego czasu minęło ponad pół roku, w międzyczasie GlassUp zaliczyła nieudaną kampanię w serwisie Indiegogo, ale mimo przeciwności okulary trafiły w końcu do przedsprzedaży. Co ciekawego oferują?
GlassUp w wielu miejscach są przedstawiane jako tani konkurent Google Glass. To oczywiste skojarzenie, ale nie do końca trafne – podobieństwa kończą się na fakcie, że oba urządzenia mają formę okularów i wyświetlacz przed prawym okiem. GlassUp działają jednak na zupełnie innej zasadzie i – również dzięki temu – kosztują wielokrotnie mniej od sprzętu Google.
Czym zatem jest GlassUp? Ten pomysłowy gadżet został opracowany jako dodatek do naszych smartfonów, rozszerzający ich możliwości i pozwalający na wyświetlanie informacji bezpośrednio przed naszym okiem. Co istotne, choć okulary są oferowane w przedsprzedaży, zostały przygotowane do współpracy z najpopularniejszymi platformami mobilnymi: współdziałają z Androidem, iOS i Windowsem.
Urządzenie zostało wyposażone w akcelerometr, kompas, czujnik światła i wysokościomierz. Na pozór to niewiele, ale nie zapominajmy, że nie jest to samodzielny gadżet, ale sprzęt przystosowany do współpracy ze smartfonem. To telefon, łącząc się z GlassUp za pomocą Bluetootha, przesyła do wyświetlacza np. dane nawigacyjne czy powiadomienia z różnych aplikacji.
Sam wyświetlacz przezierny również nie jest przesadnie skomplikowany – obraz o rozdzielczości 320 × 240 pikseli jest wyświetlany na prawym szkle za pomocą niewielkiego projektora, a za kontrolę okularów odpowiada – podobnie jak w sprzęcie Google’a – niewielki touchpad. Co istotne, wbudowany akumulator ma zapewnić pracę urządzenia przez cały dzień.
Do czego takie okulary mogą przydać się w praktyce? Na ich funkcjonalność bez wątpienia rzutuje fakt, że nie są samodzielnym urządzeniem – muszą działać w połączeniu ze smartfonem.
Glass Up
Mimo tego trudno uznać to za wielką wadę. Telefon i tak z reguły mamy przy sobie, a GlassUp może – zgodnie z informacjami producenta – służyć m.in. do wyświetlania przychodzących wiadomości, powiadomień z kalendarza. Dzięki dedykowanym aplikacjom okulary mogą również dostarczyć nam nieco rozszerzonej rzeczywistości, służąc w roli przewodnika, opisującego to, na co w danej chwili patrzymy.
Kolejną, wskazaną przez producenta funkcją jest asystent treningu, wyświetlający wszelkie niezbędne informacje, jak np. tętno czy ciśnienie krwi, a także wymaganą liczbę powtórzeń, aktualną prędkość itp. Okulary mogą również służyć jako podręczny translator, na bieżąco tłumaczący np. znaki drogowe i napisy, na które w danej chwili patrzymy. Na wyświetlaczu mogą pojawiać się również wskazówki nawigacyjne czy informacje, pomagające np. w naprawie różnych urządzeń.
Trzeba przyznać, że liczba zastosowań jest imponująca, ale w gruncie rzeczy – do czasu aż na rynku pojawią się stosowne aplikacje – będzie to tylko wykaz potencjalnych możliwości, a nie tego, co GlassUp oferują nabywcy w chwili zakupu.
Mimo tego GlassUp już teraz wyróżnia się bardzo pozytywnie za sprawą ceny – za podstawową wersję zapłacimy 300 dolarów. Dostępna jest również opcja z kamerą, za co zapłacimy dodatkowe 100 dolarów i opcja ze szkłami korekcyjnymi, kosztująca również 100 dolarów więcej. Możliwe jest połączenie obu dodatków – za GlassUp z kamerą i szkłami korekcyjnymi trzeba zapłacić 500 dolarów.
GlassUp są na razie oferowane w przedsprzedaży, a pierwsze egzemplarze mają trafić do klientów po 28 lutego 2014 roku. Na tę chwilę wydają się całkiem ciekawym gadżetem, ale nie zapominajmy, że w praktyce będzie można je sprawdzić dopiero za pół roku. To bardzo dużo czasu – do marca 2014 roku na rynku może pojawić się wiele równie interesujących urządzeń.