InPost i drony. Mistrzowski marketing i dziennikarska nierzetelność
W czerwcu w Krakowie odbyła się Parada Robotów. To fantastyczna impreza, popularyzująca robotykę i pokazująca, co potrafią współczesne roboty. Jednym z najgłośniej komentowanych w mediach wydarzeniem, związanym z Paradą, był pokaz, zorganizowany przez InPost, podczas którego dron dostarczył paczkę do paczkomatu.
07.07.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:08
Z punktu widzenia publiczności pokaz wyglądał efektownie, ale warto zastanowić się czy – poza marketingiem – miał jakikolwiek sens i, jak sugerują różne media, pokazał nam przyszłość usług pocztowych? Sądzę, że odpowiedź może być tylko jedna: nie.
Parada Robotów
Jak wyglądała prezentacja? Choć był to pokaz InPostu, to od strony technicznej nie miał z tą firmą wiele wspólnego. Użyto heksakoptera, przygotowanego przez zespół studentów z Politechniki Śląskiej. Sterowany przez znajdującego się w pobliżu człowieka dron podleciał i z minimalnej wysokości zrzucił niewielką paczkę z napisem „szybko”.
Do paczki podjechał następnie marsjański łazik Hyperion, o którym możecie przeczytać w artykule „Polacy znowu najlepsi! Łazik marsjański Hyperion 2 pokonał międzynarodową konkurencję”. Ponieważ łazik ma wysięgnik z chwytakiem, to – sterowany przez stojącego obok operatora – podjechał do paczki, chwycił ją i zawiózł do paczkomatu.
Drony i Paczkomaty - poczta przyszłości [KRÓTKA WERSJA]
Ma być dron. Reszta nieistotna
Wyglądało to całkiem ciekawie, jednak z punktu widzenia przyszłości usług pocztowych wydaje się czymś całkowicie bezsensownym. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest nieefektywne, czasochłonne, wymaga zorganizowania strefy z rzutu i zaangażowania dwóch osób oraz drogiego sprzętu. Tu naprawdę lepiej sprawdzi się kurier w dostawczaku. Co istotne, świadomy tego jest sam InPost. Jak stwierdził Sebastian Anioł, Dyrektor Zarządzający:
Sebastian Anioł, InPost:
Nie zdradzając szczegółów, mogę powiedzieć, że dzisiejszy pokaz to tylko forma eksperymentu w warunkach polowych, acz kontrolowanych.
I w takim właśnie kontekście nie mogłem uwierzyć własnym oczom, czytając nagłówki wiadomości, które niedługo później w różnych serwisach bałamutnie sugerowały, że InPost zaprezentował drony pocztowe.
Co się wydarzyło?
Aby było jasne: nic nie mam do firmy InPost. Przeciwnie, podziwiam ją za sposób, w jaki podbiła polski rynek swoimi paczkomatami i za śmiałe plany zaoferowania tej usługi w różnych częściach świata. Nie mam również nic do działu marketingu InPostu – robi to, co do niego należy. Firma pokazała się na ciekawej imprezie i wywołała swoim pokazem duże zainteresowanie.
Mam za to wiele krytycznych słów do dziennikarzy, którzy bez zastanowienia powtarzają slogany reklamowe i robią czytelnikom wodę z mózgu, sugerując, że prezentacja z krakowskiej Parady Robotów pokazywała przyszłość usług pocztowych albo, że InPost zaprezentował dostawcze drony.
Dostawcze drony? Nie tak szybko!
Nie dajmy sobie wmówić, że widzieliśmy coś przełomowego lub odkrywczego, bo nie jest to prawdą. Jest odwrotnie: InPost zaprezentował nam, jak z całą pewnością poczta przyszłości nie będzie wyglądać. I właśnie dlatego z niecierpliwością czekam na przyszłe pokazy tej firmy. Jak wspomniał Sebastian Anioł:
Sebastian Anioł, InPost:
Zleciliśmy już prace analityczne mające na celu zbadanie potencjału zastosowania dronów i robotów w działalności Inpostu i Paczkomatów.
Jestem ciekawy, do czego te prace doprowadzą. Ale choć z wielkim zainteresowaniem śledzę rozwój dronów, to w tej kwestii jestem pesymistą. Jestem przekonany, że choć podobnych pokazów zobaczymy w najbliższym czasie całkiem sporo to przez najbliższe lata kurierzy mogą spać spokojnie. Drony będą przyciągały uwagę rozentuzjazmowanej gawiedzi, a prawdziwą pracę przez długie lata będą wykonywali – tak, jak dotychczas – ludzie.