Jak rozprzestrzeniał się mem przed epoką Internetu?
13.11.2013 11:00, aktual.: 13.01.2022 10:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dzisiaj słowo „mem” kojarzy się powszechnie z kotami, Piesełem i demotywatorem, ale i przed epoką Internetu istniały memy. Co sprawia, że niektóre treści roznoszą się jak wirus?
Dzisiaj słowo „mem” kojarzy się powszechnie z kotami, Piesełem i demotywatorem, ale i przed epoką Internetu istniały memy. Co sprawia, że niektóre treści roznoszą się jak wirus?
Nyan Cat, Kot Paczacz, Pieseł, Forfiter: te i inne fenomeny sieciowe przychodzą do głowy przeciętnej osobie, gdy mowa o memach. Dzięki Internetowi słowo „mem” zyskało drugą młodość, ale nie narodziło się bynajmniej wraz z Siecią (choć ta zdecydowanie sprzyja ich dystrybucji). Jest próbą odpowiedzi na pytanie: dlaczego niektóre zjawiska w kulturze rozprzestrzeniają się szybciej niż inne? Skąd biorą się powiedzenia, przysłowia, mity, kawały, plotki i jakimi drogami się roznoszą?
Ewolucja myśli
Teoria memów (i gałąź nauk kognitywnych im poświęcona – memetyka) zyskała sobie największą popularność dzięki pracom Susan Blackmore, autorki „Maszyny memowej”. Blackmore twierdziła, że to właśnie memy, rozprzestrzeniające się drogą replikacji, odpowiadają za to, że ludzie rozwinęli kulturę (której uczą się od urodzenia przez powtarzanie i naśladownictwo).
Imitowanie to bardzo trudna sztuka. Wymaga dużego mózgu. Kiedy ją posiedliśmy, po raz pierwszy w historii Ziemi informacja zaczęła być powielana nie na sposób chemiczny, nie za pośrednictwem genów, ale ludzkich zachowań, gestów, dźwięków. Nasi przodkowie kopiowali je między sobą, popełniając przy tym błędy. Składali dwa gesty czy dźwięki w jeden, bardziej złożony. Nagle pojawił się nowy replikator, podlegający kopiowaniu, modyfikacjom i doborowi naturalnemu. To był początek memów – mówiła Susan Blackmore w jednym z wywiadów.
Od tej pory kolejność działań miała się odwrócić: to memy napędzały ewolucję człowieka, również tę biologiczną (im inteligentniejszy stawał się rodzaj ludzki, tym łatwiej było mu przetrwać fizycznie).
Wirus umysłu
Procesów, które mają stać za powielaniem memów, nie da się objaśnić w tak klarowny sposób jak w genetyce (ta duża doza przypadkowości i domysłów sprawia, że memetyka często traktowana jest niepoważnie, jak paranauka). Jedną z teorii stojących za zagadkowymi drogami memów jest teoria „wirusa umysłu”, zaraźliwego memu lub zestawu memów (mempleksu), który roznosi się wśród ludzi i uparcie trwa pomimo swojej irracjonalności i szkodliwości.
Niektórzy teoretycy – ci zorientowani bardziej walecznie - uznają za takie wirusy religie i ideologie, ale w mniejszej skali byłby to cały umysłowy śmietnik, który tak cieszy folklorystów. To plotki, zabobony, masowe histerie (takie jak powszechne na początku lat 90. przekonanie, że gumy Turbo są rakotwórcze), stereotypy… a także niektóre ciekawostki, które nie są może do niczego potrzebne, ale zapamiętujemy je łatwiej niż inne.
Mem analogowy
Mogło dziać się to na różne sposoby: poprzez edukację (rodzice uczą dzieci), w grupach rówieśniczych i sąsiedzkich, poprzez książki, pocztę i prasę. Jak udowadniają badacze legend miejskich (np. Filip Graliński w „Znikającej nerce”), czasami popularne anegdoty mutują przez długie lata, wędrując z kraju do kraju.
Jeśli dostaliście kiedyś „łańcuszek szczęścia”, doskonale wiecie, o co chodzi. Jeden z najsłynniejszych łańcuszków rozpoczął się od prośby chorego chłopca, który poprosił o przesyłanie pocztówek z całego świata. Piękny gest przerodził się w wyjątkowo zaraźliwy umysłowy wirus: przez ponad dwadzieścia lat pisano listy z prośbą o pocztówki do adresata o całkiem przekręconym nazwisku, uzupełnione o metafizyczną groźbę („jeśli nie skopiujesz tego listu dziesięć razy, zginiesz”). W tym czasie pierwotny adresat zdążył już dawno dorosnąć i wyzdrowieć.
Dziś badacze z amerykańskiego Office for Digital Humanities próbują prześledzić wędrówki informacji przed epoką Twittera i Facebooka. Okazuje się, że niektóre z ówczesnych memów nie były wcale tak odmienne od współczesnych. Największą popularnością cieszyły się cytaty przypisywane politykom (podobnie jak dzisiaj), pouczające przypowieści – taki ówczesny Paulo Coelho, a także… przepis na krochmal.