Jak smutne może być wesołe miasteczko?
Oglądając filmy realizowane na zlecenie władz państw, takich jak Chiny czy Korea Północna, można przez chwilę odnieść wrażenie, że w krajach totalitarnych życie jest usłane różami. To tylko pozory. Kraje komunistyczne nie należą do najprzyjemniejszych miejsc. Reżim widoczny jest nawet tam, gdzie teoretycznie nie powinien sięgać. Za bramami wesołego miasteczka wcale nie musi być wesoło.
31.10.2011 | aktual.: 11.03.2022 09:56
Oglądając filmy realizowane na zlecenie władz państw, takich jak Chiny czy Korea Północna, można przez chwilę odnieść wrażenie, że w krajach totalitarnych życie jest usłane różami. To tylko pozory. Kraje komunistyczne nie należą do najprzyjemniejszych miejsc. Reżim widoczny jest nawet tam, gdzie teoretycznie nie powinien sięgać. Za bramami wesołego miasteczka wcale nie musi być wesoło.
Zobacz także
Wesołe miasteczko w Mangyongdae, miejscu urodzenia wodza Kim Ir Sena, tak jak filmy propagandowe i cały ustrój, przypomina raczej parodię tego, czym tak właściwie miało być. Atrakcja położona około 20 kilometrów od stolicy wygląda, jakby za chwilę miała się rozpaść, ale mimo to - działa, obsługuje turystów niepochodzących z Korei Północnej. Zwykli mieszkańcy z "niewiadomych" przyczyn starają się omijać to miejsce.
Jak informuje serwis Kuriositas, do testowania bezpieczeństwa rozlatujących się atrakcji wynajmowani są okoliczni rolnicy. Wszelkie naprawy dokonywane są za pomocą najprostszych narzędzi wyłącznie wtedy, gdy coś się zepsuje. Nie ma tu ścisłych przepisów i wnikliwych kontroli.
Według relacji, nie tylko atrakcje są tu nieudolną parodią parku rozrywki. Gdy do wesołego miasteczka przyjeżdżają zagraniczne delegacje, władze Korei przywożą na miejsce sztucznych odwiedzających, tak by miejsce wyglądało na żywe. Zupełnie jak malowanie trawy na zielono, ale czy to dziwne?
Źródło: kuriositas