Kobieta z brodą jak Warsaw Shore. To Internet, a nie telewizja promuje głupoty!
Na miejscu prezesa TVP też bym się zastanawiał, gdzie są ci nowocześni internauci, których tradycyjna telewizyjna ramówka podobno nie interesuje.
12.05.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:19
Korci mnie, żeby napisać: „A nie mówiłem?”. Już jakiś czas temu pisałem, że telewizja wcale się nie zwija. Z pomocą Internetu może kreować mody i gwiazdy. I robi to. A że ma gwiazdy, jakie ma, to Internet żyje tym:
Kobietą z brodą i ekipą z Warszawy
To smutne, bo podobno internauci gardzą telewizyjnym celebrytami. Taniec z gwiazdami? Jak można to oglądać! "M jak miłość"? Dajcie nam "Breaking Bad"! Nie ma miejsca na "Homeland"? A to zły prezes TVP, jak może wygadywać głupoty, że tradycyjna telewizyjna ramówka ma się dobrze?!
Otóż może. Wystarczy wejść na Twittera, Facebooka, strony internetowe. Wszędzie „My, Słowianie”, wszędzie kobieta z brodą. Jedni się śmieją, inni uważają, że upadają zwyczaje, skoro piękne słowiańskie piersi nie są doceniane.
A wszystko to po Eurowizji, czyli przaśnym show, które ma wszystko, co najgorsze w telewizji. Durne piosenki, kiepskie żarty, żenujące występy. To wystarczy, żeby pobudzić (i też zachwycić) Internet.
Memy, oburzenia, dyskusje. I to nie tylko w serwisach plotkarskich. Tym żyje Internet po sobotnim wieczorze. Internet, który podobno potrzebuje ambitnej, mądrej rozrywki. Podobno brakuje porządnych zagranicznych seriali, a nie głupich show z piosenkami.
Naprawdę? Po sobotnim wieczorze nic na to nie wskazuje
W telewizji będzie Eurowizja, w telewizji będzie Warsaw Shore. Będzie, bo sami tego chcecie. Wy albo wasi znajomi. Kobieta z brodą to nie dzieło telewizji – to Internet wypromował tego typu „artystę”. Wiedzieliby o nim tylko ci, którzy oglądają Eurowizję, a dzięki sieci wiedzą wszyscy.
Jak nie kontynuować Eurowizji, skoro wystarczy zajrzeć do sieci, żeby zobaczyć, jaką popularnością się cieszy. Wszyscy o tym rozmawiają. To jest temat numer jeden. Telewizja puszcza głupoty, a Internet przeżuwa to przez dwa, trzy dni. Albo nawet dłużej.
Nic się nie zmieniło
Pisałem o tym już kiedyś przy okazji Warsaw Shore. Nie ma czegoś takiego jak oglądanie „ironicznie”. Nie istnieje oglądanie dla beki. To nie jest żadna osobna kategoria, wszystko to liczy się w podsumowaniu oglądalności.
Albo promujemy głupotę i ją oglądamy, albo nie zawracamy sobie nią głowy.
I prezes TVP za kilka miesięcy będzie miał alternatywę: dobry serial czy Eurowizja? Tylko ktoś, kto sabotuje własną firmę, wybrałby pierwszą opcję. Trzeba się wsłuchać w głos ludu, a głos ludu chce cyrku.
Niestety, ale przeciętny internauta nie różni się niczym od przeciętnego telewidza. Chce tego samego: prostej rozrywki, przyjemnych pioseneczek, ładnych panienek i od czasu do czasu jakiegoś dziwactwa.
No i będzie miał tego pod dostatkiem. Internecie, gratuluję, dałeś Eurowizji drugie życie.