Leap Motion nareszcie dostępne. Doczekaliśmy rewolucji w obsłudze komputera?
22 lipca starszym Polakom może się kojarzyć ze starym PRL-owskim świętem i nazwą Zakładów Przemysłu Cukierniczego, produkujących deficytową przed laty czekoladę. 22 lipca może się również zapisać w pamięci młodszego pokolenia. To właśnie dzisiaj bowiem debiutuje na rynku Leap Motion – wyjątkowy kontroler, który może zrewolucjonizować sposób, w jaki sterujemy komputerami.
22.07.2013 | aktual.: 10.03.2022 12:02
22 lipca starszym Polakom może się kojarzyć ze starym PRL-owskim świętem i nazwą Zakładów Przemysłu Cukierniczego, produkujących deficytową przed laty czekoladę. 22 lipca może się również zapisać w pamięci młodszego pokolenia. To właśnie dzisiaj bowiem debiutuje na rynku Leap Motion – wyjątkowy kontroler, który może zrewolucjonizować sposób, w jaki sterujemy komputerami.
Rewolucja Kinecta
O Leap Motion było głośno od wielu miesięcy, a pierwsze prezentacje kontrolera i pokazy jego możliwości mocno działały na wyobraźnię. Dobrego wrażenia nie zepsuło nawet przesunięcie rynkowej premiery, choć warto podkreślić, że nie jest to pierwszy kontroler obsługujący gesty.
Na rynku znajduje się kilka kontrolerów o podobnej zasadzie działania, ale liczący się przeciwnik jest tylko jeden – to Kinect Microsoftu, który trafił na rynek w 2010 roku, wsparty chwytliwym sloganem reklamowym „Ty jesteś kontrolerem”.
Kinect zdobył tytuł najszybciej sprzedającego się urządzenia elektronicznego na Ziemi i znalazł wiele pomysłowych zastosowań. Mimo swojej popularności ma wiele ograniczeń. Kluczową kwestią jest dokładność wykrywania ruchu i gestów.
O ile np. ruch ręką jest rozpoznawany bez problemu, to rozdzielczość 640 x 480 przy 30 FPS to trochę za mało, by poradzić sobie choćby z szybkimi, nieznacznymi ruchami palców. Znaczącym krokiem naprzód ma być Kinect 2, który zyskał potężne wsparcie w postaci sprzedaży łączonej z Xboksem One. Nowa konsola i kontroler to jednak wciąż jeszcze przyszłość.
Leap Motion – lepsze jest wrogiem dobrego
Tymczasem na rynku jest już Leap Motion, który może stać się dla Kinecta nie tylko przeciwnikiem, ale też – w przypadku pecetów – grabarzem. Kluczową kwestią jest w tym wypadku dokładność kontrolera, pozwalająca na precyzyjne śledzenie nawet minimalnych ruchów wszystkich dziesięciu palców.
Co więcej, Leap Motion broni się również ceną. 80 dolarów za Leap Motion i 230 za Kinecta to po prostu nokaut. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że samo urządzenie nie przypomina gapiącej się na nas złowrogiej maszyny. To niewielkie pudełko leżące – zgodnie z zaleceniami producenta – pomiędzy klawiaturą a monitorem.
Przewagi Leap Motion zostały już docenione – to właśnie ten kontroler ma się znaleźć w komputerach, którymi w najbliższych miesiącach HP powalczy o udziały w kurczącym się rynku pecetów.
Mierzyć siły na zamiary czy zamiary na siły?
Wraz z debiutem Leap Motion pojawia się jednak pytanie, czy oczekiwania związane z tą technologią nie są przesadzone? Kontroler działa i robi to w bardzo efektowny sposób, jednak warto zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście przyniesie zapowiadaną rewolucję. Poprzeczkę podniósł bardzo wysoko sam Michael Buckwald, CEO Leap Motion, mówiąc:
Chcemy fundamentalnych zmian w interakcji ludzi z systemami operacyjnymi czy sposobie, w jaki korzystają z Internetu. Naszym celem jest fundamentalna zmiana sposobu, w jaki ludzie komunikują się z komputerami, tak jak miało to miejsce w przypadku myszki.
Mocne słowa. Czy przesadzone? Debiut Leap Motion pokazuje, że firma solidnie przygotowała się do wprowadzenia sprzętu na rynek. Wraz z dostawami urządzeń uruchomiono internetowy sklep, Airspace, w którym już teraz znajduje się ponad 100 różnych aplikacji: od gier po specjalistyczne programy do projektowania 3D.
Mniej więcej jedna trzecia z nich jest darmowa, a ceny pozostałych wahają się od 99 centów do 99 dolarów. Co istotne, spora część z nich jest na razie przeznaczona na tylko jedną platformę, czyli albo PC, albo Mac, a oferta dostępnych w Airspace aplikacji prawdopodobnie szybko się zwiększy.
Leap Motion Airspace / Apps walkthrough
Tymczasem kilka godzin po rozpoczęciu dostaw Leap Motion w Sieci pojawiły się pierwsze, pisane na gorąco recenzje nowego sprzętu. Jak działa? Można to zobaczyć choćby na poniższym filmie:
Leap Motion Controller Intro / demo and Airspace Store
Sądząc po wczesnych recenzjach, pierwsze wrażenie jest z reguły pozytywne, a urządzenie działa precyzyjnie i intuicyjnie, choć wymaga przyzwyczajenia. Występują co prawda różne problemy m.in. z precyzją odczytu ruchów, ale nie są na tyle dotkliwe, by dyskwalifikować sprzęt. Mamy zatem rewolucję? Nie tak szybko.
Jest technologia, brakuje pomysłu
Twórcom urządzenia należą się wyrazy uznania, ale nie zapominajmy, że Leap Motion nie jest jedyną próbą wprowadzenia nowego interfejsu.
Poza nowym Kinectem w kolejce czekają choćby kontrolery Tobii, działające dzięki śledzeniu ruchów gałek ocznych (więcej na ten temat w artykule "Tobii ujawnia prototyp ultrabooka sterowanego wzrokiem") czy SoftKinetic, w którym nacisk położono na precyzyjne rozpoznawanie głębi (o interfejsach przyszłości przeczytacie również w artykule "Obsługa komputera gestami coraz popularniejsza. Czas pozbyć się ekranów"). Pretendentów do tytułu interfejsu przyszłości nie brakuje, a pewne jest jedynie to, że walka między nimi zapowiada się bardzo obiecująco.
Jak w tym kontekście prezentuje się Leap Motion? Sądząc po pierwszych recenzjach seryjnych urządzeń, poza specjalistycznymi zastosowaniami albo najprostszą rozrywką takie rozwiązanie jest wprawdzie bardzo efektowne, ale mało wygodne. Po chwilowym zachwycie, gdy nadejdzie czas, by zakończyć zabawę i zacząć pracę, lepiej sięgnąć po myszkę i klawiaturę.
Nie chodzi przy tym o ograniczenia samego sprzętu – pod tym względem Leap Motion prezentuje się bardzo dobrze. Problemem jest jednak praktyczne wykorzystanie możliwości, jakie ten sprzęt daje. Kto pierwszy wpadnie na pomysł, jak to dobrze zrobić, może zgarnąć fortunę. Wyścig już się zaczął.