Małe ładowarki i kabel Hama: idealne na wakacje?
Trzy sprzęty o nieciekawych nazwach, ale bardzo fajnych możliwościach: Hama Mini Charger With USB-C, Hama Mini Charger With USB-C/USB-A i wreszcie Hama 4in1 Charging/Data Cable.
08.08.2023 19:56
Małe jest piękne - wiadomo. Ale w przypadku ładowarek piękno nie jest pierwszą cechą, na jaką zwraca się uwagę, prawda? Tu znacznie ważniejszy okazuje się fakt, że małe jest też wygodne, szczególnie w przypadku sprzętu, który nie zostaje w domu, tylko podróżuje razem z tobą. Przetestowałem dwie ładowarki, które wydają się idealne do tego, żeby je ze sobą nosić i do tego kabel, który czyni życie łatwiejszym.
Hama Mini Charger With USB-C oraz Hama Mini Charger With USB-C/USB-A: Mikro ładowarki z makro mocą
Obie ładowarki nazywają się bliźniaczo - Hama Mini Charger With USB-C oraz Hama Mini Charger With USB-C/USB-A - i obie są bardzo, bardzo małe jak na swoje możliwości. Pierwsza z nich należy do najmniejszych ładowarek USB, jakie widziałem i jest póki co najmniejszą ładowarką USB-C o mocy 30W. Dzięki zastosowaniu układów wykonanych z wykorzystaniem azotku galu (GaN) jej korpus jest kostką o bokach zaledwie 3 x 3 x 3,5 cm, plus wtyczka - i to właśnie szerokość wtyczki wymusza te "3,5" w jednym z wymiarów. Jednak tym, co szczególnie imponuje są możliwości miniładowarki Hama. Tak jak wspomniałem wyżej, złącze USB-C pozwala zasilać dowolne urządzenie z mocą 30W, zgodnie ze standardami PowerDelivery oraz Qualcomm Quick Charge 3.0/2.0, oferując napięcie 5, 9, 15 i 20 V, oraz natężenie prądu od 1,5 do 3 A.
Druga ładowarka jest większa. Dlaczego? Cóż, z wielką mocą idą… większe rozmiary. W przypadku Hama Mini Charger With USB-C/USB-A (fantastyczna nazwa, prawda?), można by powiedzieć, że z całkiem sporą mocą idą rozmiary zaskakująco niewielkie. W jej przypadku korpus ma 3 x 3,5 cm przekroju, ale jest o trochę ponad 3 cm dłuższy, mierząc 6,2 cm długości. To wciąż bardzo mało jak na fakt, że ta ładowareczka daje do 65W mocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tym razem, jak podpowiada sama nazwa urządzenia, złącza są dwa: USB-C i USB A, a w dodatku pojawia się też dioda sygnalizująca pracę. Tu też mamy deklarowaną zgodność z Power Delivery i Qualcomm Quick Charge 3.0/2.0, a oprócz całej gamy napięć z mniejszej siostry, większa ładowarka zapewnia też 12V, operując natężeniami prądu od 3 do 3,3 A.
Obie ładowarki są przyjemnie solidne i wykonane bez zarzutu, a ich wymiary i możliwości sprawiają, że okazały się świetnymi towarzyszami podróży. Małą ładowarkę można mieć praktycznie zawsze przy sobie, a jej pozwala doładować telefon szybko, nawet jeśli gdzieś uda się złapać tylko kwadrans przerwy. Duża okazała się bardzo dobrym wyborem podczas służbowych wyjazdów z laptopem, nie tylko zastępując firmowy zasilacz do komputera, który jest dużo większy i cięższy, ale oferując też dodatkowy port USB A, w sam raz do ładowania smartwacha czy słuchawek. Oczywiście, smartfon też się da naładować z tego portu, ale będzie to trwało dłuuugo…
Zaskoczyło mnie, że mimo, iż obie ładowarki obsługują te same protokoły i obie mają wystarczający zapas mocy, tylko podczas używania jednej z nich uruchamiał się w smartfonach Huawei i Honor tryb ładowania Super Charge Super ładowanie. W dodatku tej… słabszej. Pomiary wykazały różnicę rzędu pół ampera w natężeniu pobieranego prądu, co przekładało się na kilka watów dostarczanej mocy mniej. Dlaczego?
Hama 4in1 Charging/Data Cable: lekki, długi, uniwersalny, niedrogi. Ale...
Trzecim elementem, który testowałem był kabel Hama 4in1 Charging/Data Cable. No tak, nazwa mówi wszystko, więc nie ma co bawić się w suspens - to niezwykły kabel, którego specjalną właściwością jest wyposażenie obu wtyczek w zintegrowane przejściówki do innych standardów złącz. Kiedy przejściówki pozostają założone, kabel ma z jednej strony wtyk USB A, a z drugiej - micro USB. Po zdjęciu przejściówek zmienia się w kabel USB-C do USB-C. Możliwość używania jednego kabla do wszystkiego jest cudowna, kiedy dookoła ma się mieszankę urządzeń z USB-C i micro USB, oraz ładowarek z wyjściem C lub A. Naprawdę, to jeden z najbardziej podnoszących jakość życia drobiazgów, jakie można kupić!
Hama 4in1 Charging/Data Cable jest wykonany solidnie, chociaż nie tak pancernie, jak kable obsługujące PD 100W (do czego jeszcze wrócimy). Zarówno wtyczki, jak i przejściówki są aluminiowe, a sam przewód ma oplot z materiału. Mocowanie przejściówek do wtyczek jest plastikowe i nie wzbudza wielkiego zaufania, ale póki co, po dwóch tygodniach testów nie zdradza żadnych oznak osłabienia.
Nie jest to oczywiście jedyny tego rodzaju - czyli oferujący zintegrowane przejściówki - kabel na rynku, ale należy do zaledwie kilku. Większość z nich naśladuje będący swego rodzaju wzorcem dla tej kategorii kabel InCharge marki Rolling Square, powielając niektóre jego zalety i większość wad, więc to właśnie z nim porównamy kabel Hamy. Kultowy już niemal InCharge ma znacznie masywniejsze wtyczki z przejściówkami zamontowanymi za pomocą prowadnic, pozwalających odsunąć je, a nawet całkiem odczepić. Co ciekawe, jest wyposażony w przejściówkę ze złączem Lightning, służącym jednocześnie za micro USB (!), ma więc o jedną funkcję więcej. Wtyczki mają też magnesy, dzięki którym trzymają się siebie nawzajem, ułatwiając przechowywanie.
Obiecałem wrócić do kwestii obsługi standardu PowerDelivery - tu niestety jest nie najlepiej. Za pomocą kabla Hama 4in1 Charging/Data Cable nie naładujesz laptopa, bo jest w stanie przesłać tylko do 30W, a więc mniej, niż potrzebne dla niemal każdego notebooka dziś 45W. Szkoda. Kabel Hama ma natomiast wobec InCharge kilka bardzo ważnych zalet. Pierwszą jest dużo niższa waga, osiagnięta dzięki znacznie mniej masywnym wtyczkom, ale też i cieńszemu przewodowi. Druga to rozmiary - przenoszenie go jest dużo łatwiejsze, właśnie dzięki mniejszym wtyczkom. Wreszcie, trzecia i chyba najważniejsza przewaga: cena. Mierzący półtora metra kabel Hama 4in1 Charging/Data Cable kosztuje nieco ponad 60 złotych, podczas gdy za dwumetrowy InCharge XL trzeba zapłacić ponad dwa razy tyle.
Konstanty Młynarczyk, dziennikarz Gadżetomanii