Masz auto z silnikiem benzynowym z turbo? To skraca jego żywotność
Obecnie coraz częściej wybieramy auta z silnikami benzynowymi wyposażonymi w turbodoładowanie, a znalezienie pojazdu bez tego rozwiązania staje się coraz trudniejsze. Oto, co należy robić, by zachować żywotność takiej jednostki napędowej jak najdłużej.
09.07.2024 | aktual.: 09.07.2024 13:10
Jeśli do tej pory jeździliście autem z silnikiem wolnossącym, przejście na jednostkę benzynową z turbodoładowaniem może diametralnie zmienić doświadczenia z jazdy. Mimo podobnej mocy, uzyskacie większy moment obrotowy dostępny w niższym zakresie obrotów. To znacząca różnica.
Turbodoładowanie – nie tylko jako napis na samochodzie, ale przede wszystkim jako rozwiązanie technologiczne – często motywuje do bardziej dynamicznej jazdy. Niemniej jednak, odpowiednia technika umożliwia również oszczędność paliwa. Jak to wpływa na trwałość silnika?
Jeśli kupujecie nowy samochód na krótki okres, nie ma się czym martwić, lecz w przypadku używanych aut, sytuacja wygląda inaczej. Silnik z większym przebiegiem, który ma nam służyć przez dłuższy czas, wymaga należytego traktowania. Oto pięć rzeczy, których powinniśmy unikać, mimo że do niektórych z nich turbodoładowane silniki swoją konstrukcją niemal zachęcają.
Nie ciśnij silnika na zimno
Na początku każdej jazdy dajmy silnikowi i turbosprężarce chwilę na rozgrzanie. Nowoczesne oleje szybko zaczynają działać efektywnie, chroniąc silnik i ruchome części turbosprężarki, nawet gdy są jeszcze zimne. Ale warunki laboratoryjne mogą różnić się od rzeczywistości. Olej nie zawsze jest świeży i nie zawsze spełnia normy jakości podane na opakowaniu.
Dla bezpiecznego użytkowania silnika z turbodoładowaniem podgrzanie płynu chłodzącego nie wystarcza. Jeśli termometr pokazuje 90 st. C, nie oznacza to, że możemy natychmiast dynamicznie przyspieszać. Możemy jechać normalnie, ale przed większym obciążeniem warto poczekać kilka minut.
Przed aktywną jazdą upewnij się, że olej jest odpowiednio rozgrzany. Nie musi być tak gorący jak płyn chłodniczy, ale niech osiągnie przynajmniej 50 st. C. Jeśli nie masz wskaźnika, odczekaj 10-15 minut od uruchomienia silnika. Turbosprężarka to zbyt delikatny i drogi element, by ryzykować niewłaściwe smarowanie.
Nie gaś silnika na gorąco
Dbaj o chłodzenie turbosprężarki, gdy silnik jest mocno rozgrzany, np. po dynamicznej jeździe lub obciążeniu na autostradzie. Nie ma sensu chłodzić turbiny, jeśli jedziemy tylko na krótkiej trasie, ale jeśli intensywnie eksploatujesz silnik, warto zatrzymać się na dwie minuty przed zakończeniem jazdy, zwolnić i obniżyć obroty. Jeśli nagle musisz zatrzymać auto (np. postój na autostradzie), nie gaś silnika od razu. Pozwól mu pracować minutę na wolnych obrotach. Możesz w tym czasie wyjść z samochodu, rozprostować się itp.
Po szczególnie intensywnej jeździe sportowej, chłodzenie turbo wymaga więcej uwagi. Warto przez 2 minuty jechać spokojnie, a po zatrzymaniu się odczekać kolejne 2 minuty. Rozgrzana do czerwoności turbosprężarka może się zatrzeć, gdy odetniesz jej dopływ oleju. Na szczęście wiele nowoczesnych jednostek ma system chłodzenia turbosprężarki również po wyłączeniu silnika.
Rzadko mówi się też o chłodzeniu oleju w kontekście turbodoładowanych silników. Wyłączenie silnika po długotrwałej dynamicznej jeździe powoduje pozostawienie niewielkich ilości oleju w gorących miejscach układu smarowania. Olej jest wtedy "przypiekany", co przyspiesza jego starzenie. Dlatego warto po intensywnej jeździe pokonać jeszcze kilka kilometrów spokojnie.
Nie "duś" silnika na niskich obrotach
Producenci i szkoleniowcy z zakresu ekojazdy zalecają taką jazdę, gdyż często prowadzi ona do niskiego zużycia paliwa. Mimo że silniki są projektowane, aby to wytrzymywały, w praktyce bywa różnie.
Wyższa czułość na niskie obroty jest minimalizowana różnymi metodami, ale nie zawsze skutecznie. Właściciele litrowych EcoBoostów często zauważają "drgawki" poniżej 2000 obr./min. Niektóre jednostki, zwłaszcza z kołami dwumasowymi, potrafią to wytłumić.
Jazda ze stałą prędkością i niskim obciążeniem na niskich obrotach nie stanowi problemu. Jednak gdy chcemy przyspieszyć, warto zredukować bieg.
Wciśnięcie gazu na niskich obrotach obciąża nie tylko układ korbowy, ale też cały układ napędowy – sprzęgło, koło dwumasowe, skrzynię biegów. Dochodzi do niekontrolowanego przedwczesnego zapłonu, co niszczy świece i prowadzi do wtryskiwania niespalonego paliwa do wydechu. Redukcja o jeden bieg to minimum.
W silnikach turbo olej chroni nie tylko silnik, ale i turbosprężarkę. To delikatny element, potrzebujący wysokiej jakości oleju. W takich silnikach olej szybciej się starzeje, a obciążanie silnika na niskich obrotach powoduje przedwczesny zapłon, co prowadzi do przedostawania się benzyny do oleju. Podobne problemy występują w nowoczesnych dieslach z powodu (niezakończonego wypalania sadzy w filtrze cząstek stałych).
Nie odkładaj wymiany oleju na później
Dlatego olej w silniku turbo to kluczowy materiał eksploatacyjny, którym należy bardziej się troszczyć niż w silnikach wolnossących. Wymiana co 30 tys. km to przepis na kosztowne problemy. Wymieniaj olej co 15 tys. km, a przy sportowej jeździe nawet co 10 tys. km.
Jakość oleju jest kluczowa dla ochrony silnika turbo, a jego wybór jest równie ważny. Nie dobieraj oleju według lepkości, lecz norm jakości, które spełnia. Przestrzegaj zaleceń producenta.
Nie oszczędzaj na oleju i paliwie
W silnikach benzynowych z turbodoładowaniem i bezpośrednim wtryskiem, warto stosować olej spełniający normę API SN Plus, aby zapobiec przedwczesnemu zapłonowi. Do nowoczesnych diesli wybieraj oleje niskopopiołowe. Stosowanie olejów oryginalnych OEM, nawet jeśli nie kupimy w ASO, jest dobrym rozwiązaniem. Nie zmieniaj oleju syntetycznego na półsyntetyk ze względu na przebieg silnika.
Jakość paliwa ma równie duże znaczenie. W silnikach turbodoładowanych i z bezpośrednim wtryskiem, proces spalania jest precyzyjniejszy i bardziej skomplikowany niż w jednostkach wolnossących. Zła liczba oktanowa czy zanieczyszczone paliwo mogą powoli, ale systematycznie niszczyć silnik i układ wtryskowy.