Najdziwniejsze maszyny II wojny światowej [cz. 3]. III Rzesza
Stare przysłowie głosi, ze tonący brzytwy się chwyta. Konstrukcje, które powstawały w III Rzeszy w czasie II wojny światowej, a zwłaszcza pod koniec tego konfliktu należą do najdziwniejszych maszyn wojskowych, jakie skonstruowano lub zamierzano zbudować.
15.02.2016 | aktual.: 10.03.2022 09:53
Kugelpanzer
Pojazd składa się z pancernego, pękatego cylindra, zamkniętego z obu stron wielkimi kołami. Wewnątrz znajduje się silnik, a z tyłu pojazdu wysięgnik, zapewniający stabilizację. Przy wadze sięgającej 1,8 tony, opancerzenie jest bardzo słabe - siedzący w środku żołnierz był chroniony zaledwie 5-milimetrowym pancerzem.
Niewiele wiadomo na temat przeznaczenia i zastosowania tego pojazdu. Jego dość fantastyczna i trudna do zweryfikowania historia głosi, że był to niemiecki pojazd eksperymentalny, który po dostarczeniu do sojuszniczej Japonii został następnie przetransportowany do Mandżurii, gdzie zdobyły go wojska radzieckie.
Według niektórych opinii Kugelpanzer mógł być również opancerzonym pojazdem, pozwalającym ma przeciąganie przewodów i budowę infrastruktury telefonicznej pod ostrzałem nieprzyjaciela. Z powodu braku dokumentów i zdobycia tylko jednego egzemplarza, jedyne nie budzące wątpliwości fakty na jego temat są bardzo skąpe: znalazł się w rękach rosyjskich, jest eksponowany w muzeum, a po wojnie ktoś postanowił, by pomalować go na szaro.
Zobacz także
Bachem Ba 349 Natter
Jak powstrzymać alianckie bombowce w sytuacji, gdy Niemcy zaczęli tracić panowanie w powietrzu? Jedną z maszyn, które miały zniwelować aliancką przewagę był Bachem Ba 349, wyróżniający się nie tylko wyglądem, ale i koncepcją użycia.
Samolot dzięki możliwości pionowego startu nie wymagał lotniska, mógł operować z dowolnego miejsca i miał stanowić bezpośrednią ochronę konkretnych obiektów i instalacji militarnych Po wykryciu zbliżających się bombowców, miał startować pionowo podobnie, jak rakieta. Choć w jego wnętrzu siedział pilot, Natter przez większą część lotu miał być sterowany przez operatora z ziemi. Pilot przejmował kontrolę nad maszyną dopiero w pobliżu samolotów wroga, gdzie odrzucał osłonę kryjącą wyrzutnie rakiet, zajmujące cały przekrój przedniej części kadłuba.
Jego jedynym celem było zbliżenie się do bombowca i oddanie tylko jednego strzału - wraz z naciśnięciem spustu następowało jednoczesne odpalenie kilkudziesięciu rakiet, a siła takiej salwy miała gwarantować zniszczenie samolotu wroga. Co istotne, pilot nie miał wiele czasu na włączenie się do walki i wycelowanie - od momentu startu silnik mógł pracować jedynie przez 6 minut.
Samolot został opracowany jako konstrukcja jednorazowego użytku - po wykonaniu zadania pilot wyskakiwał na spadochronie. Na oddzielnym spadochronie spadał cenny silnik Nattera - pozostała część drewnianego płatowca miała ulec zniszczeniu. Poza różnymi testami i lotami bez użycia silnika, w marcu 1945 roku przeprowadzono jedną próbę w locie, która zakończyła się śmiercią pilota. Jest niewykluczone, choć niemożliwe do potwierdzenia, że w czasie tej jedynej próby podczas nurkowania Natter przekroczył prędkość dźwięku.
Blohm & Voss Bv 141
Projektując samolot rozpoznawczy inżynierowie z zakładów Blohm & Voss postanowili zapewnić załodze jak najlepszą możliwość obserwacji ziemi. Aby widoku nie przesłaniały kadłub ani skrzydła sięgnięto po bardzo nietypowe rozwiązanie, tworząc projekt asymetrycznej maszyny.
Załoga samolotu Blohm & Voss Bv 141 znajdowała się poza kadłubem - w umieszczonej z boku gondoli, mając doskonały widok na teren znajdujący się pod samolotem. Asymetryczne było również usterzenie tego samolotu.
Mimo dziwnego wyglądu Blohm & Voss Bv 141 latał, a od 1937 roku powstało kilka egzemplarzy prototypowych. Samolot nie został jednak wybrany przez Luftwaffe - projekt przegrał z konkurencyjną maszyną Focke-Wulf Fw 189. W kolejnych latach wytwórnia Blohm & Voss próbowała skonstruować inne, asymetryczne maszyny, w tym m.in. odrzutowy bombowiec.
Mistel
Jeszcze w 1941 roku opracowano w Niemczech koncepcję nietypowej, latającej bomby. Miał to być zestaw składający się z samolotu, holującego za sobą szybowiec wypełniony materiałami wybuchowymi.
W kolejnych latach zmodyfikowano tę koncepcję, rozwijając ją do zestawów Mistel. Był to bombowiec, na którego kadłubie umieszczono samolot myśliwski. Bombowiec był pozbawiony wyposażenia i załogi - wypełniano go materiałami wybuchowymi. Pilot całego zestawu znajdował się w samolocie myśliwskim.
Po nakierowaniu Mistela na cel, pilot myśliwca uruchamiał urządzenie, automatycznie utrzymujące zadany kierunek lotu i odłączał się od bombowca. Samolot bombowy kontynuował następnie lot aż do uderzenia w cel. Zestawy Mistel kompletowano z różnych samolotów i - co istotne - niektóre z nich zostały wykorzystane bojowo.
Choć nigdy nie doszło do planowanych, zmasowanych nalotów z użyciem kilkudziesięciu Misteli, zestawy były używane bojowo do końca wojny - ostatni atak miał miejsce 30 kwietnia 1945 roku, kilka dni przed kapitulacją III Rzeszy.
Heinkel He 162
Samolot, znany również jako Salamander lub Volksjäger, z pozoru nie wyróżnia się niczym szczególnym - jego wygląd nie odbiega znacząco od licznych projektów, opracowywanych pod koniec II wojny nie tylko w III Rzeszy. W rzeczywistości Heinkel He 162 jest jednak bardzo nietypową maszyną. Dlaczego?
Wiele zdradza nazwa Volksjäger - myśliwiec ludowy. W zamyśle konstruktorów miał to być wyjątkowo tani samolot, który można byłoby produkować na masową skalę z powszechnie dostępnych materiałów. Opracowany w rekordowo krótkim czasie 90 dni Heinkel He 162 niemal w całości składał się z klejonego drewna i stali, z możliwie oszczędnym wykorzystaniem deficytowych surowców, jak np. aluminium.
Mimo oszczędności surowców, konstruktorzy wdrożyli w nim kilka ciekawych rozwiązań, jak np. odstrzeliwana awaryjnie osłona kabiny pilota czy katapultowany fotel ze spadochronem i aparatem tlenowym. Co więcej, samolot, którego niemal cała produkcja odbywała się pod ziemią, był ekstremalnie prosty - miał być pilotowany przez pobieżnie przeszkolonych na szybowcach pilotów z Hitlerjugend, na których solidne przygotowanie pod koniec wojny brakowało po prostu czasu i środków.
To założenie okazało się niemożliwe do zrealizowania. Heinkel He 162 mimo niezłych - po dopracowaniu konstrukcji - osiągów okazał się bardzo trudny w pilotażu. Mimo tego przyjęto go na uzbrojenie Luftwaffe i wyprodukowano około 250 - 300 egzemplarzy. Część z nich oblatano i dostarczono do jednostek bojowych. Prawdopodobnie - choć jest to dyskusyjne - do końca wojny piloci latający na tych maszynach zestrzelili dwa samoloty aliantów.
Focke-Wulf Fw Triebflügel
Poza rozwiązaniami, które na różną skalę próbowano wdrożyć do produkcji, powstało również wiele bardzo interesujących projektów. Jednym z najoryginalniejszych jest samolot Focke-Wulf Fw Triebflügel. Również w jego przypadku twórcy projektu postanowili uniezależnić się od łatwych do zniszczenia lotnisk i zaprojektowali samolot myśliwski pionowego startu.
Ta wyjątkowa maszyna miała latać dzięki wirującym wokół kadłuba skrzydłom, na których końcach umieszczono silniki odrzutowe – projektowany samolot był w gruncie rzeczy jednym, wielkim śmigłem, a z powodu nietypowego napędu podczas lotu do przodu nos samolotu musiał być skierowany pod niewielkim kątem w górę. W projekcie uwzględniono tę właściwość - lufy zamontowanych w kadłubie działek były skierowane lekko do dołu.
Wbrew niektórym doniesieniom nigdy nie ukończono prototypu tej maszyny - budowę przerwano jeszcze przed końcem wojny. Zbudowano jedynie modele, służące do badań aerodynamicznych.
Heinkel Lerche i Heinkel Wespe
Maszyną o równie ciekawej konstrukcji miał być pierścieniopłat. Kadłub tego samolotu miał być otoczony płatem nośnym, ukształtowanym w formę pierścienia. Wewnątrz niego miały obracać się dwa przeciwbieżne śmigła, a samolot miał mieć możliwość pionowego startu i lądowania.
Niemieccy konstruktorzy przygotowali kilka podobnych projektów takich maszyn, jak Heinkel Lerche i Wespe. Choć pomysł budowy pierścieniopłatów wydawał się dość karkołomny, a do końca wojny Niemcy nie zbudowali ani jednego egzemplarza, to sama koncepcja nie była całkiem oderwana od rzeczywistości.
Po wojnie próby z podobnymi rozwiązaniami prowadzili m.in. Amerykanie (Hiller VXT-8 czy opisany w artykule „Nieuchwytni szpiedzy i agresorzy. Eksperymentalne samoloty USAF, CIA i NASA” Convair XFY Pogo) i Francuzi (SNECMA Coléoptère), jednak samoloty o takiej konstrukcji okazały się wyjątkowo trudne w pilotażu, a kwestię pionowego startu i lądowania rozwiązano w inny sposób.
Wśród niemieckich, nietypowych projektów na szczególną uwagę zasługuje jeszcze jeden - samolot korzystający z bardzo nietypowego, jak na konstrukcje lotnicze, paliwa. Szczegółowe omówienie tej maszyny znajdziecie w artykule „Lippisch P.13a – samolot odrzutowy zasilany koksem”.