Netflix współpracując z TVP przypomina, że korporacje nie mają poglądów. Mają wyłącznie interesy [Opinia]
"Dziewczyny ze Lwowa" to kolejny serial TVP, który pojawi się na Netfliksie. Współpraca Telewizji Polskiej z amerykańskim gigantem może zastanawiać, ale nic dziwnego: w grę wchodzą wyłącznie zyski.
27.10.2020 | aktual.: 08.03.2022 14:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Netflix bardzo często ma ważne slogany na ustach. Dla wielu produkcje Netfliksa to symbol "lewicowej propagandy". Przypomnijmy sobie komentarze towarzyszące premierze "Wiedźmina" czy dokumentu o historii gier komputerowych. Przypomnijmy oburzenie jednego z posłów, który aż tak zdenerwował się na produkcje giganta, że zdecydował usunąć konto - w czym postanowiliśmy mu pomóc.
Nie musimy jednak daleko sięgać pamięcią. Marcin Horała, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w rozmowie z portalem onet.pl stwierdził, że "młodzież jest teraz głównie wychowywana przez Netfliksa, Tik Toka i tego rodzaju instytucje, gdzie ten liberalno-lewicowy światopogląd dominuje".
Tam "wszelkim złem jest Kościół, rodzina, ojczyzna", a "jako partia, jako rząd nie gramy w tej lidze".
Tylko czy na pewno?
W liście listopadowych nowości znajdziemy produkcję TVP - "Dziewczyny ze Lwowa". Marta Wawrzyn z portalu serialowa.pl słusznie zauważyła, że taka współpraca nie przystoi.
Zgadzam się z tym. Lista grzechów TVP jest długa i nawet nie ma sensu ich wymieniać. Narracja nie zmieniła się nawet teraz, gdy setki tysięcy Polaków wyszło na ulice.
Netflix może udostępniać kolekcję filmów, seriali i dokumentów poświęconych niesprawiedliwości rasowej i doświadczeniom czarnoskórych obywateli USA. Może wrzucać tęczę na Facebooka. Ale kiedy ma u siebie seriale stacji, która na każdym kroku oczernia te wartości, coś tu się nie zgadza. Nie ma znaczenia, że każdy użytkownik Netfliksa może sobie usunąć poszczególne pozycje filmowe i zaznaczyć, by nigdy mu się już nie wyświetlały.
Oczywiście rodzą się pytania, czy powinniśmy stosować "zbiorową odpowiedzialność". Czy aktorzy mają cokolwiek wspólnego z tym, co emitowane jest codziennie o 19:30 na TVP1. Trzeba jednak pamiętać, że "Dziewczyny ze Lwowa" nie są pierwszym akcentem tej współpracy.
Kilka seriali TVP na Netfliksie już jest. Trwają zdjęcia do serialu "Erynie", który Netflix produkuje wraz z Telewizją Polską.
Korporacje nie mają poglądów
Wcale mnie ta poglądowa hipokryzja nie dziwi. Korporacje działają tak od dawna.
Facebook też pokazał, że slogany to jedno, a działanie - drugie
Wierząc jednak w narrację o tym, że Facebook sprzyja szeroko rozumianej lewicy, można byłoby naiwnie wierzyć, że Zuckerberg będzie dążył do kompromisu z kandydatką Demokratów. Tęczowe ikonki na Facebooku, wypowiedzi o uchodźcach czy też po prostu rzekoma niechęć do Republikanów powinny dawać szansę na porozumienie. Tymczasem Zuckerberg dialogu nie chce i otwarcie zapowiada wojnę
Jedni mogą uważać, że Netflix sieje lewicową propagandę i z tego powodu będą się oburzać. Inni ucieszą się, że Netflix pokazuje normalność: związki osób tej samej płci czy inne tematy tabu.
Nic nie dzieje się jednak z potrzeby serca. Czasami lepiej uśmiechnąć się do jednej grupy społecznej i przyciągnąć do płacenia abonamentu. Ale jednocześnie nie stoi to na przeszkodzie robienie interesów z tymi, którzy tym wartościom są przeciwni i robią wszystko, aby obrzucić tę grupę błotem.
Nic nowego pod słońcem. Dobrze jednak, że Netflix o tym przypomina - być może dzięki temu więcej osób uświadomi sobie, że korporacjami rządzą zyski, a nie sympatie bądź antypatie polityczne. I już nie nabierze się na piękne hasła. Za to faktycznie zagłosuje portfelem, pokazując, że czyny są ważniejsze od słów.