Netflix współpracując z TVP przypomina, że korporacje nie mają poglądów. Mają wyłącznie interesy [Opinia]
"Dziewczyny ze Lwowa" to kolejny serial TVP, który pojawi się na Netfliksie. Współpraca Telewizji Polskiej z amerykańskim gigantem może zastanawiać, ale nic dziwnego: w grę wchodzą wyłącznie zyski.
Netflix bardzo często ma ważne slogany na ustach. Dla wielu produkcje Netfliksa to symbol "lewicowej propagandy". Przypomnijmy sobie komentarze towarzyszące premierze "Wiedźmina" czy dokumentu o historii gier komputerowych. Przypomnijmy oburzenie jednego z posłów, który aż tak zdenerwował się na produkcje giganta, że zdecydował usunąć konto - w czym postanowiliśmy mu pomóc.
Nie musimy jednak daleko sięgać pamięcią. Marcin Horała, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w rozmowie z portalem onet.pl stwierdził, że "młodzież jest teraz głównie wychowywana przez Netfliksa, Tik Toka i tego rodzaju instytucje, gdzie ten liberalno-lewicowy światopogląd dominuje".
Tam "wszelkim złem jest Kościół, rodzina, ojczyzna", a "jako partia, jako rząd nie gramy w tej lidze".
Tylko czy na pewno?
W liście listopadowych nowości znajdziemy produkcję TVP - "Dziewczyny ze Lwowa". Marta Wawrzyn z portalu serialowa.pl słusznie zauważyła, że taka współpraca nie przystoi.
Zgadzam się z tym. Lista grzechów TVP jest długa i nawet nie ma sensu ich wymieniać. Narracja nie zmieniła się nawet teraz, gdy setki tysięcy Polaków wyszło na ulice.
Netflix może udostępniać kolekcję filmów, seriali i dokumentów poświęconych niesprawiedliwości rasowej i doświadczeniom czarnoskórych obywateli USA. Może wrzucać tęczę na Facebooka. Ale kiedy ma u siebie seriale stacji, która na każdym kroku oczernia te wartości, coś tu się nie zgadza. Nie ma znaczenia, że każdy użytkownik Netfliksa może sobie usunąć poszczególne pozycje filmowe i zaznaczyć, by nigdy mu się już nie wyświetlały.
Oczywiście rodzą się pytania, czy powinniśmy stosować "zbiorową odpowiedzialność". Czy aktorzy mają cokolwiek wspólnego z tym, co emitowane jest codziennie o 19:30 na TVP1. Trzeba jednak pamiętać, że "Dziewczyny ze Lwowa" nie są pierwszym akcentem tej współpracy.
Kilka seriali TVP na Netfliksie już jest. Trwają zdjęcia do serialu "Erynie", który Netflix produkuje wraz z Telewizją Polską.
Korporacje nie mają poglądów
Wcale mnie ta poglądowa hipokryzja nie dziwi. Korporacje działają tak od dawna.
Facebook też pokazał, że slogany to jedno, a działanie - drugie
Wierząc jednak w narrację o tym, że Facebook sprzyja szeroko rozumianej lewicy, można byłoby naiwnie wierzyć, że Zuckerberg będzie dążył do kompromisu z kandydatką Demokratów. Tęczowe ikonki na Facebooku, wypowiedzi o uchodźcach czy też po prostu rzekoma niechęć do Republikanów powinny dawać szansę na porozumienie. Tymczasem Zuckerberg dialogu nie chce i otwarcie zapowiada wojnę
Jedni mogą uważać, że Netflix sieje lewicową propagandę i z tego powodu będą się oburzać. Inni ucieszą się, że Netflix pokazuje normalność: związki osób tej samej płci czy inne tematy tabu.
Nic nie dzieje się jednak z potrzeby serca. Czasami lepiej uśmiechnąć się do jednej grupy społecznej i przyciągnąć do płacenia abonamentu. Ale jednocześnie nie stoi to na przeszkodzie robienie interesów z tymi, którzy tym wartościom są przeciwni i robią wszystko, aby obrzucić tę grupę błotem.
Nic nowego pod słońcem. Dobrze jednak, że Netflix o tym przypomina - być może dzięki temu więcej osób uświadomi sobie, że korporacjami rządzą zyski, a nie sympatie bądź antypatie polityczne. I już nie nabierze się na piękne hasła. Za to faktycznie zagłosuje portfelem, pokazując, że czyny są ważniejsze od słów.