Niższy VAT na e‑booki bez zabezpieczeń DRM? Świetny pomysł, chcemy tego w Polsce!
Unia Europejska traktuje e-booki inaczej niż książki papierowe, obciążając je pełną stawką VAT. Ale Francuzi idą pod prąd i wprowadzają preferencyjną stawkę na książki elektroniczne, ale tylko bez DRM-ów. Czemu w Polsce nikt nie ma takich dobrych pomysłów?
18.11.2013 | aktual.: 10.03.2022 11:43
Unia Europejska traktuje e-booki inaczej niż książki papierowe, obciążając je pełną stawką VAT. Ale Francuzi idą pod prąd i wprowadzają preferencyjną stawkę na książki elektroniczne, ale tylko bez DRM-ów. Czemu w Polsce nikt nie ma takich dobrych pomysłów?
W blogach zajmujących się e-bookami, takich jak Eczytanie, znaleźć można informacje na temat preferencyjnej stawki VAT dla książek elektronicznych wprowadzonej przez Francję.
E-booki bez DRM-ów tańsze
Francuzi wprowadzają rozwiązanie, które naprawdę należy pochwalić: e-booki bez DRM-ów będą objęte stawką 5,5% VAT, pozostałe – 19,6%. Innymi słowy: jeśli księgarnia zrezygnuje ze znienawidzonych przez czytelników zabezpieczeń, będzie mogła sprzedawać książki taniej. Wszyscy będą szczęśliwi, a najszczęśliwsi będą klienci.
Promowanie rozwiązania bardziej przyjaznego dla czytelników pozytywnie wpłynie na cały rynek e-booków we Francji, który w takiej sytuacji po prostu będzie musiał szybciej rosnąć. W końcu kto z nas by nie kupował tańszych książek, gdyby była taka możliwość? Dodatkowo sytuacja zrobi się ciekawa, bo wielkie sieci, jak Amazon, wciąż z DRM-ów nie zrezygnowały. Teraz będą mieć ciężki orzech do zgryzienia, czekając na wejście w życie nowego prawa (co się stanie w styczniu 2015 roku).
A co z tą Polską?
Sytuacja w Unii Europejskiej jest obecnie absurdalna, i co za tym idzie w Polsce nie jest inaczej. Książka drukowana uważana jest przez UE za towar, a e-książka to “usługa świadczona drogą elektroniczną”. Z tego wynikają różnice w stawkach VAT. Francja i Luksemburg już od paru lat się buntują, polski minister Michał Boni też chciałby tę sytuację zmienić.
Na razie bez rezultatów. E-booki są dyskryminowane, czytelnicy nie rozumieją, czemu są aż tak drogie, a rząd najwyraźniej nie zamierza iść śladami Francuzów, chce oficjalnych zmian w unijnym prawodawstwie, których wprowadzenie może zająć lata. Francja niestety może po prostu zostać ukarana przez Komisję Europejską za to, co właśnie zrobiła. Co i dla czytelników, i dla wydawców jest totalnym absurdem.
Gdyby wprowadzić francuskie rozwiązanie w Polsce, czytelnicy mieliby powody do radości, ponieważ większość naszych księgarń z DRM-ów już zrezygnowała. Niestety, raczej nie mamy co liczyć na podobny akt odwagi ze strony naszych prawodawców.