Opaska Goclever Smart Band Max Fit. Co potrafi monitor aktywności za 150 zł?
Wygląda niepozornie, ale potrafi zaskakująco wiele. Opaska Goclever Smart Band Max Fit nie tylko monitoruje naszą aktywność, ale zmierzy ciśnienie i tętno, sprawdzi nasycenie krwi tlenem, a także poziom zmęczenia. Gadżet bliski ideału? Sprawdzamy!
06.06.2018 | aktual.: 09.03.2022 10:34
Prostota. Gdybym miał opisać opaskę Goclevera jednym słowem, użyłbym właśnie tego z zastrzeżeniem, że to nie marudzenie, a podkreślenie kluczowej zalety. Producent dostarcza opaskę w niewielkim, kartonowym opakowaniu z przezroczystą wstawką. Znajdziemy w nim – poza samym urządzeniem – dodatkową, wymienną i jaskrawoniebieską bransoletkę, odrobinę makulatury i ładowarkę.
Ta ostatnia wygląda i działa dość nietypowo. Zamiast przewodu z wtyczką czy jakiejś podstawki ładującej dostajemy bowiem rodzaj sprężynowych szczęk, przypominających nieco klamerkę do prania i zakończonych krótkim kablem z wtyczką USB. Aby naładować opaskę, musimy zacisnąć na niej szczęki tak, aby ich zęby trafiły w metalowe styki.
Opaska współpracuje z dedykowaną aplikacją Wearfit, dostępną na platformy Andriod i iOS. To na wyświetlaczu smartfona zobaczymy większość istotnych informacji i – po sparowaniu opaski i telefonu – skonfigurujemy nasz gadżet.
Prawie tydzień bez ładowania
Smartband jest mały i na tyle lekki, że nosząc go na nadgarstku po chwili przestaniemy czuć, że cokolwiek się tam znajduje. Plastikowa obudowa jest przy tym na tyle odporna i szczelna, że urządzenie może pochwalić się certyfikatem IP56, potwierdzającym pyło- i wodoodporność. Nie jest to sprzęt dla nurków, ale kąpiel, niespodziewaną ulewę czy kontakt z potem podczas ćwiczeń zniesie bez żadnego uszczerbku.
Jednokolorowy wyświetlacz OLED ma wprawdzie symboliczną rozdzielczość i przekątną 0,66 cala, ale w zupełności wystarcza, by wyświetlać czytelne liczby i piktogramy. Niestety, nie można pochwalić go za jasność – w pełnym słońcu staje się bezużyteczny. Do obsługi opaski służy jeden, umieszczony pod wyświetlaczem, dotykowy przycisk pojemnościowy. Z jego pomocą – poprzez pojedyncze lub podwójne dotknięcia, albo dłuższe przytrzymanie, wywołujemy i zatwierdzamy poszczególne funkcje opaski. Nie jest to może najbardziej intuicyjne rozwiązanie na świecie, ale można się do niego przyzwyczaić.
Duże brawa należą się za czas działania. Choć deklarowane przez producenta 7 dni to odrobinę za wiele, to 5 dni przy intensywnym (z cogodzinnymi pomiarami) wykorzystaniu jest bardzo przyzwoitym wynikiem. A właściwie dób, bo urządzenie monitoruje także nasz sen.
Goclever Smart Band Max Fit – mały, ale wariat
Co oferuje tracker Goclevera? Jak na urządzenie, które kosztuje około 150 zł i wygląda dość niepozornie, lista funkcji naprawdę robi wrażenie. Smart Band Max Fit to:
- zegarek
- pulsometr
- oksymetr
- ciśnieniomierz
- monitor snu
- licznik przebytego dystansu
- stoper
- krokomierz
- licznik kalorii
- lokalizator telefonu
- spust migawki aparatu w telefonie
Dodatkowym atutem jest funkcja powiadomień z telefonu, a także opcjonalny alarm bezczynności – gdy za długo siedzimy bez ruchu, opaska przypomni nam, że czas najwyższy wstać sprzed komputera i zrobić parę kroków. Zarówno powiadomienia z telefonu, jak i alarm sygnalizowane są wibracjami.
Nie wszystkie funkcje działają idealnie
Specyfikacja opaski wygląda imponująco, warto jednak sprawdzić, jak poszczególne funkcje działają w praktyce. Cóż, w tym przypadku nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi, bo jest różnie. O ile licznik spalonych kalorii można uznać za rodzaj generatora liczb losowych, to np. krokomierz okazał się dokładny – odchylenia wskazań w porównaniu z Garminem Vivosport nie przekraczało kilku procent (choć w ciągu długiego, kilkutygodniowego testu kilka razy zdarzyły się – bez wyraźnej przyczyny – pomiary zupełnie niewiarygodne).
Goclever gubi się jednak podczas kierowania samochodem, przez co po krótkim wyjeździe ze zdziwieniem można odkryć, że zrobiliśmy już kilka tysięcy kroków. Podobny problem występuje w przypadku jazdy na rowerze. A skoro przy rozczarowaniach jesteśmy – mało wiarygodny i nieprzydatny okazał się również monitor snu, działający losowo – niekiedy poprawnie, a czasem generujący losowe wyniki (chyba, że co jakiś czas podczas snu porywało mnie UFO).
Mocne atuty: pulsometr i ciśnieniomierz
Mocnym atutem jest za to pulsometr, które wskazania miałem okazję porównywać ze wskazaniami uzyskiwanymi przez pas piersiowy Garmina. Odchylenia były bardzo nieznaczne i ta funkcja opaski zasługuje na rekomendację, jednak jest tu pewien haczyk.
Pulsometr działa świetnie, o ile podczas pomiaru pozostajemy we względnym bezruchu. Względny bezruch to w tym przypadku praca przed komputerem albo spokojny spacer – pomiar wykonany podczas biegu potrafi dać wyniki, o których nie śniło się nawet najmniej ortodoksyjnym fizjologom.
Zaskakująco dokładny okazał się ciśnieniomierz – maksymalne odchylenia pomiarów w porównaniu z klasycznym ciśnieniomierzem lekarskim z mankietem zakładanym powyżej łokcia nie przekraczały 10 proc. Jak na automatyczny pomiar dokonywany na nadgarstku to naprawdę świetny wynik. Warto jednak pamiętać, że uzyskane w ten sposób pomiary ciśnienia, choć mogą być dla nas przydatne, nie mają wartości diagnostycznej.
Sprzęt, który wiele zniesie
Choć część pomiarów możemy zobaczyć na wyświetlaczu opaski, to do przeglądnięcia zebranych danych przydaje się dedykowana aplikacja Wearfit. To proste oprogramowanie, pozwalające na skonfigurowanie opaski i wizualizację zebranych danych. Wartą podkreślenia zaletą jest fakt lokalnego przechowywania danych i brak konieczności zakładania jakiegokolwiek konta (opcjonalnie możemy przesyłać dane do Apple Health i WeChat Sports). Instalujemy appkę, parujemy telefon z opaską i... to wszystko. Żadnego logowania, haseł i spamu w skrzynce mailowej.
Długie testowanie opaski pozwala mi również na ocenę jej żywotności. Noszona regularnie, często obijana, rozpinana i zapinana na nadgarstku, dzielnie zniosła próbę czasu. Wprawdzie na plastikowym wyświetlaczu szybko pojawiają się drobne ryski to nie ma to żadnego wpływu na czytelność. Żadnych zarzutów nie mam również do wykonanej z dość twardego tworzywa bransolety.
W pierwszej chwili wydała mi się toporna i nietrwała, jednak zapięcie bez żadnego szwanku zniosło wielotygodniową eksploatację. Łatwe jest również utrzymanie opaski w czystości – wystarczy opłukać ją pod kranem, bo zwarta obudowa nie ma miejsc, w których mógłby gromadzić się brud.
Dobry i tani sprzęt dla lifeloggerów
Czy Goclever Smart Band Max Fit jest sprzętem wartym polecenia? Cena w wysokości około 150 zł wydaje się zachęcająca, jednak wiele zależy od tego, czego oczekujemy od opaski. Jeśli szukamy towarzysza ciężkich treningów – szukajmy go dalej, bo pomiary wykonane w czasie, gdy intensywnie się ruszamy, często będą mało wiarygodne.
Z drugiej strony to doskonała propozycja dla osób zainteresowanych lifeloggingiem i ruchem quantified self. Zestaw dostępnych pomiarów jest naprawdę pokaźny, a wiarygodność wskazań, po uwzględnieniu kilku opisanych wyżej uwag, jest na wysokim poziomie. Jeśli potrzebujemy monitora codziennej aktywności, który sprawdzi nam puls, skontroluje ciśnienie, a przy okazji zaalarmuje, gdy zbyt wiele czasu spędzamy w bezruchu – opaska Goclevera jest do tego idealna.