Pandemiczne gadżety. Zostaną z nami nawet, gdy koronawirus minie
Już ponad rok żyjemy w nowej rzeczywistości. Pandemia miała wiele tragicznych konsekwencji, znajdą się tacy, którzy znajdą pozytywy ("świat zwolnił") - to wszystko jest jednak dowodem na to, że nasze życie się zmieniło. I widać to także w sprzętach, z których korzystamy.
15.03.2021 16:19
Normalność się skończyła - pisałem przed rokiem, w pierwszych tygodniach pandemii. Możemy dyskutować, czy dawna normalność była czymś dobrym i czy dla każdego oznaczało to względną wygodę i bezpieczeństwo, ale niewątpliwie wiele przyzwyczajeń należało wyrzucić do kosza.
Na pierwszy rzut oka w świecie technologicznym nie doszło do przewrotu. Owszem, niektórych sprzętów nie dało się kupić, bo zainteresowanie się zwiększyło - jak było wiosną ubiegłego roku w przypadku Nintendo Switch. Niektóre smartfony wyszły później, ale końca świata nie było: kolejny iPhone i tak się pojawił.
Wprawdzie nie był dostosowany do czasów koronawirusa, o czym pisał Miron Nurski, ale był. Nie oznacza to jednak, że nowinek w świecie gadżetów zabrakło.
Ciekawym przykładem jest UV Vmax, który mogłem przetestować. To sterylizator, który według producenta zabija 99,9 proc. bakterii i wirusów. Kieszonkowe urządzenie, kosztujące 149 zł, przeznaczone jest z myślą nie tylko o telefonach, ale też kluczykach, słuchawkach czy innych rzeczach, które często się dotyka, a które zmieszczą się w środku.
Czy to działa? Nie mając odpowiedniego sprzętu i wiedzy trudno gołym dostrzec, czy bakterie rzeczywiście zostały wyeliminowane. Ale taka dodatkowa dezynfekcja działa po prostu na głowę - korzystając z UV Vmax czułem się spokojniejszy.
O tym, że może to być nowy trend, świadczy fakt, że UV Vmax nie jest jedynym tego typu produktem, który pojawił się na rynku w minionych miesiącach. Swój sprzęt wypuścił również Samsung. Nawet jeśli sama technologia znana była wcześniej, to pewnie kupowali ją nieliczni, którzy na wirusy i bakterie machali ręką. W dobie koronawirusa podejście się zmieniło.
Co ciekawe, zarówno UV Vmax (choć w wersji M3) oraz sterylizator Samsunga mogą dodatkowo ładować bezprzewodowo telefon. Ładowarki bez kabla stają się powoli standardem - kupimy je choćby w Ikei, co najwięcej mówi o ich popularności - więc jeśli można dołożyć do tego funkcję "czyszczenia", to czemu nie upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu?
Tym bardziej że zagrożenie jest prawdziwe. Studenci Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach zidentyfikowali na telefonach komórkowych pacjentów przyjmowanych do jednego z regionalnych szpitali 42 szczepy różnych drobnoustrojów, w tym gronkowców.
Nawet jeśli pandemia w końcu minie, być może nawyk mycia rąk i czyszczenia urządzeń, które mieliśmy w dłoniach, w nas pozostanie. A pomóc może w tym wielofunkcyjność takich sterylizatorów.
Walka z zarazkami toczyła się na smartfonowym froncie, ale też na kuchennym. Lodówki od LG zaprezentowane na targach CES 2021 mogły chwalić się funkcją LG UVnano.
Innym sprzętem, który w ostatnich tygodniach wpadł mi w ręce, to… zegarek. A przynajmniej coś, co go przypomina. W miejscu tarczy nie ma jednak wskazówek ani godzin. Jest za to pojemnik, do którego wlewa się żel antybakteryjny. W każdym miejscu "pod ręką" - a w tym przypadku nad dłonią - możemy mieć dostęp do czyszczących płynów.
O ile w pierwszych miesiącach pandemii dostęp do środków dezynfekujących nie był problemem, tak już kilka razy spotkałem się z tym, że w sklepie nie działał dozownik albo brakowało w nim płynu. Regularne dbanie i napełnianie pojemnika przestało być oczkiem w głowie właścicieli, więc zegarek z własnym zapasem jest na wagę złota.
Akurat ten model ma istotną wadę: widać po nim, że kosztuje grosze. Jest po prostu brzydki, a latem ta gumowa skóra pewnie może dać popalić. Mimo wszystko jest to trend, który chciałbym widzieć w przyszłych miesiącach: opaski, które dają się personalizować, a przy okazji chronią przed przenoszeniem wirusów i bakterii.
Bardzo szybko zrozumieli to producenci masek. W rozmowie z portalem Nauka w Polsce kulturoznawca prof. Wojciech Dudzik zauważył, że choć zmieniła się funkcja masek w ostatnich miesiącach - "Maska pandemiczna nie informuje jednak odbiorców o tym, kim chcemy być, kim moglibyśmy być, tylko o tym, kim nie chcemy być - a nie chcemy stać się ofiarą choroby" - ale nie zmieniły się ludzkie potrzeby. Czyli chęć wyróżniania się.
O ile producent taniej opaski ze zbiornikiem o tym zapomniał, o tyle wiedzą to producenci masek. Tych tańszych, ale i droższych, którzy szybko znaleźli nowe zastosowanie dla urządzeń zasłaniających twarz.
Razer N95 oprócz chronienia przed wirusami spełnia też funkcję antysmogową. Posiada również inną ciekawą opcję: wzmacniania głosu, który przecież często jest gorzej słyszalny w "zwykłych" maskach.
Wypuszczenie sprzętu na rynek to nie pstryknięcie palcem - nic więc dziwnego, że pierwsze pandemiczne gadżety skupiają się głównie na eliminacji wirusów lub chronieniu przed nimi. Ciekawe, jakich zapowiedzi możemy spodziewać się w najbliższych tygodniach i miesiącach. Producenci muszą mieć świadomość, że koronawirus nie zniknie tak szybko, jakbyśmy chcieli. Dla technologii to wielki sprawdzian.