Philips Hue: te światła są genialne, ale rewolucja ma swoją cenę (test)
Już dawno światła przestały służyć wyłącznie do oświetlania pomieszczeń. Teraz potrafią wręcz transformować jakość życia, a przy okazji robią to bardzo "inteligentnie". Jednak najczęściej rozwiązania typu Philips Hue uznawane są za wydmuszkę lub przydrogą fanaberię. Dopóki nie spróbujesz ich sam...
24.02.2021 | aktual.: 26.02.2021 09:44
No właśnie - miałem okazję pobawić się zestawem kilkunastu świateł i akcesoriów Philips Hue przez dłuższy czas. Niech za rekomendację wystarczy fakt, że już pierwszego dnia, gdy musiałem je zwrócić po teście - poczułem ich brak bardzo dotkliwie.
Philips Hue - czego nam na początek trzeba?
Mózgiem całego zestawu jest Philips Hue Mostek Bridge (obecnie w wersji 2.0), coś w stylu punktu dostępu, którym ustanawiamy połączenie świateł w obrębie sieci domowej. Robimy to przez podpięcie go kablem ethernet do routera, a reszta odbędzie się już z poziomu aplikacji.
Mostek kosztuje 209 zł i rozumiem zarzut, że taki wydatek może na początku zniechęcać. Z drugiej strony, mając także styczność z innymi rozwiązaniami tego typu dzięki połączeniu przez własny protokół Zigbee - mamy system świateł, który działa w sposób błyskawiczny i praktycznie niezawodny. Szybkość reagowania świateł jest praktycznie natychmiastowa i nieporównywalnie szybsza niż inne systemy tego typu. Owszem, mamy względnie wysoki próg wejścia, ale wiąże się on także z wysoką jakością.
Philips Hue - no i jak te światła działają?
Zestaw, który miałem okazję przetestować składał się z:
- 1x Philips Hue Mostek Bridge
- 2x lampka Philips Hue Play (możliwe ustawienie w pionie lub poziomie)
- 1x taśma świetlna Philips Hue Lightstrip White and Color Ambiance
- 1x lampa Philips Hue Iris (reflektor)
- 3x żarówka Philips Hue White and Color Ambiance E27
- 1x czujnik ruchu Philips Hue Motion Sensor
- 1x żarówka Philips Hue White and Color Ambiance GU10
- 2x żarówka Philips Hue White Ambiance GU10
Zestaw, jak widzicie, na tyle rozbudowany, że w sumie - poza przedpokojem - w każdym innym pomieszczeniu coś z niego umieściłem.
Ogromny plusem świateł Hue jest to, że nie trzeba ściemniacza. Osobiście nie cierpię jakiegokolwiek majsterkowania - jestem po prostu gadżeciarzem, więc jak dla mnie - to wręcz zbawienne.
Moim głównym "siedliskiem" urządzeń Hue był salon. Lubię oglądać dobry film, czy czasem pograć w grę na 65-calowym telewizorze. Tu też zresztą pracuję przed komputerem. I strasznie jest miło, gdy klimat może dopełniać tak bogate spektrum kompozycji kolorów.
A najlepsze jest to, że mogę wybrać lub samemu stworzyć gotowe kompozycje świateł na każdą okazję i w okamgnieniu się między nimi przełączać (o tym będzie szerzej później).
Na każdy nastrój jest jakaś kompozycja.
Co najważniejsze dzięki zestawowi Philips Hue może sprawić, że żyrandol z jasnym światłem na środku pokoju wcale nie będzie jego centralnym punktem. W dobie pandemii oświetlenie jest ważniejsze niż kiedykolwiek, ale dla mnie siedzenie przy wyłącznie białym świetle jest na dłuższą metę męczące.
Co do poszczególnych elementów zestawu, chciałem pochwalić lampę Iris. Na pierwszy rzut oka ten reflektor nie wydaje się, że robi wiele, ale tak naprawdę to on rzuca mocne światło, które jest doskonałym tłem na ścianie.
W połączeniu z innymi odcieniami kolorów z pozostałych lamp czy żarówek - można dzięki Iris łączyć światła w bardzo ciekawe komozycje.
Ja umiejscowiłem reflektor na wysokim regale i skierowałem go w bok, tak żeby świecił za telewizor. Efekt kapitalny.
Jeśli zaś chodzi o lampki Play, jedną z nich umieściłem pionowo na regale obok telewizora, oczywiście tak, aby oglądając TV pod kątem, nie odbijała się na niego lampka. Za telewizorem natomiast przeciągnąłem listwę świetlną Lightstrip, która robi bardzo miłą otoczkę za odbiornikiem. Efekt jest na tyle subtelny, że nadal nie odbiera telewizorowi jego roli centralnego punktu zwracającego naszą uwagę.
Z kolei drugą lampkę Play ustawiłem przy biurku w pozycji "leżącej", tak aby światło kierowała ku sufitowi. Resztę dopełnia żarówka w żyrandolu.
W tak dobrany sposób można stworzyć bardzo ciekawą otoczkę, gdzie pozbywamy się dominującego światła górnego. Za to na górze mogłem sobie pozwolić na jakiś bardziej niecodzienny kolor - tak po prostu dla klimaciku, a nie oświetlenia samego w sobie.
Warto też zaznaczyć, że jak światła przyciemnimy i ustawimy wysokie nasycenie kolorów to można zjechać naprawdę nisko z jasnością i spełniają wtedy funkcję ornamentalną. Wtedy też za bardzo nie odbierają kontrastu obrazowi na telewizorze.
Skoro już o TV mowa, to jeśli macie telewizor Philips z Ambilight (np. testowany przez siostrzany serwis Dobreprogramy Philips OLED805), możecie także dodatkowo zsynchronizować światła Hue z obrazem. Co więcej, istnieje także specjalna skrzynka Philips Hue Play HDMI Sync Box, która także wam na to pozwoli - nawet gdy nie macie telewizora Philips.
O ile tak sobie z grubsza wyobrażałem funkcjonowanie Philips Hue w salonie, to przyznam, że ogromną rewolucję zestaw zrobił mi w łazience. A to wszystko dzięki temu, jak doskonale działa czujnik ruchu.
Sensor bezbłędnie wyłapuje ruch - nawet przy kompletnej ciemności w przedpokoju. Co więcej, radzi sobie także doskonale z 5-6-letnim dzieckiem przy wzroście 120 cm. Nie ma tutaj mowy o przypadkowym włączeniu czujnika, albo niezałapaniu ruchu.
Takie sytuacje się zdarzają, ale może z 2-3 razy na 1000 razy. Poza tym - ceni się także to, że światło aktywuje się w zasadzie natychmiast, bez widocznego opóźnienia. Zupełnie jakbyśmy żyli w świecie "Jetsonów" i o to właśnie chodzi.
Najlepsze tutaj jest to, że możemy sami ustawić, na jak długo czujnik ruchu będzie zapalał światło, a potem zdecydujemy, czy będzie je gasił całkowicie, czy może nie zrobi nic. Albo na przykład wróci do poprzednio wybranej kompozycji, albo włączy nową, albo może np. zostawi światło przyciemnione.
Co więcej, możemy także wybrać, jak czujnik ruchu będzie się zachowywać w danej porze dnia. Na przykład w godzinach późnego wieczoru może np. dawać jedynie mocno przyciemnione światło, podczas gdy za dnia będzie świecić inaczej. Ma to sens, jeśli chcemy wyłącznie skorzystać z WC późną porą.
Ogólnie Philips Hue Motion Sensor jest nieoceniony, a można go stosować tak naprawdę w każdym pomieszczeniu - nie tylko w "przechodnich" jak łazienka czy przedpokój.
Philips Hue - aplikacja na smartfona i obsługa
Głównym sposobem na kontrolowanie zestawu Philips Hue jest aplikacja na smartfony. Jest ona estetycznie wykonana, schludna, a co najważniejsze funkcjonalna i powiedziałbym - prosta w obsłudze.
Wykrywanie żarówek odbywa się automatycznie po podłączeniu i podpięciu mostka pod sieć domową, aczkolwiek jeśli z jakiegoś względu zawiedzie - można to zrobić ręcznie (wtedy podajemy numer seryjny podłączonej żarówki).
Z poziomu aplikacji możemy kontrolować oświetlenie w każdym poszczególnym pomieszczeniu - widząc je wszystkie z jednego miejsca i mogąc włączyć/wyłączyć domyślną kompozycję jednym prostym ruchem.
Jeśli natomiast wejdziemy w szczegóły świateł w danym pomieszczczeniu, będziemy mogli wybrać jedną z kilkudziesięciu gotowych kompozycji, lub stworzyć własne. Każdą predefiniowaną kompozycję można też zmodyfikować wedle własnego uznania.
Jeśli wejdziemy w widok szczegółowy danej kompozycji, pojawi się nam okrąg reprezentujący wszystkie odcienie kolorystyczne i tam przypinamy ikonki danego rodzaju oświetlenia przypisanego do pomieszczenia.
Poziom jasności można zmieniać globalnie dla całego pokoju, ale i też możemy wybrać, które elementy oświetlenia chcemy przyciemnić/rozjaśnić z osobna.
Brzmi to skomplikowanie - a wcale tak nie jest, podkreślam jedynie multum możliwości na każdą zachciankę.
Bawiąc się z kompozycjami można też zrozumieć pewien mechanizm motywacyjny - będą one wyglądać jeszcze fajniej im więcej świateł będziemy posiadać. Wtedy efekty będą jeszcze subtelniejsze i przyjemniejsze dla oka.
Hue oferuje także możliwość synchronizacji muzyki odtwarzanej na komputerze i przetwarzania świateł na wydobywany z głośników rytm.
Ważną opcją są rutyny - czyli stałe zachowanie światła o określonej porze.
Chcemy by światło włączało się równo ze wschodem słońca i stopniowo, aby nie świecić nagle nam na maksa w twarz? Śmiało. Preferujemy, żeby światło stopniowo przygasało na 30 minut przed pójściem spać? Proszę bardzo.
Możemy również ustawić oświetlenie tak, żeby automatycznie wyłączało się, gdy tylko wejdziemy do mieszkania (lub też włączy się, gdy wejdziemy). Co najlepsze aplikacja pozwala także na kontrolę spoza domu poprzez chmurę Philipsa.
Czy warto inwestować w zestaw Philips Hue?
Moim skromnym zdaniem, zestaw Hue transformuje w niezwykle pozytywny sposób jakość codziennego życia. Nie tylko czujemy się jak w XXI wieku, ale też przede wszystkim jakość oświetlenia jest świetna (przy naprawdę niskim poborze energii), a od czujnika ruchu ciężko się odzwyczaić.
Jedyną barierą i największym minusem posiadania rozbudowanego zestawu Hue może być cena. Opisany przeze mnie zestaw to koszt powyżej 2 tysięcy złotych. Można jednak pójść na pewnego rodzaju kompromis.
Jeśli chodzi o salon, polecałbym na początek 1 lub 2 lampy Play, listwę świetlną, kolorową żarówkę i ewentualnie mostek. Zawsze resztę można stopniowo dokupić. Osobiście mi najbardziej zależałoby na łazience z czujnikiem ruchu i właśnie salonie.
Podsumowując, Philips Hue to bardzo ciekawe, futurystyczne, ale proste i miłe w użytku rozwiązanie. Ja tam już po Hue nie chcę wracać do tradycyjnych rozwiązań, a z własnego doświadczenia wiem też, że mimo wyższej ceny jakość tego sprzętu jednak jest nieporównywalna.
Początkowo może zniechęcać konieczność kupienia mostka, aby w ogóle zacząć kompletować resztę - ale jest to rachunek, który musicie sobie wykonać sami. Moim zdaniem nawet pokój z trzema elementami Hue może wyglądać kapitalnie - i wtedy nie wypali też wam dziury w portfelu.