Pierścień NFC zamiast karty kredytowej. Nowy gadżet Visa pozwala płacić ruchem reki
Nowy gadżet Visa pozwala płacić w sposób najwygodniejszy z możliwych – po prostu ruchem dłoni. Pierścień NFC to niezła alternatywa dla kart zbliżeniowych!
26.08.2016 | aktual.: 10.03.2022 09:29
Pierścień NFC
Jeden, by wszystkimi rządzić – cytat z Tolkiena trafnie podsumowuje funkcję nowego gadżetu, oferowanego przez firmę Visa. Jest nim pierścień z wbudowanym modułem NFC, pozwalającym na mobilne płatności.
Od strony technicznej trudno uznać go za jakikolwiek przełom, bo chip można przecież umieścić gdziekolwiek – od smartfonu, poprzez różne breloczki po klasyczne karty płatnicze. W tym przypadku Visa podkreśla jednak nie tylko wygodę, ale i bezpieczeństwo takiego rozwiązania.
Wygodna płatność zbliżeniowa
Kwestia wygody jest oczywista: pierścień mamy cały czas na palcu, więc aby zapłacić nie musimy po nic sięgać, niczego wyciągać ani trzymać w dłoni. Po prostu zbliżamy ją do terminala. Co istotne, producent zapewnia, że pierścień nie zawiera żadnych wrażliwych danych.
Choć jest połączony z kontem karty płatniczej, to do terminala przesyłany jest cyfrowy identyfikator, który umożliwia autoryzowanie transakcji, ale nie zawiera żadnych danych osobowych. Zatwierdzane transakcje można w każdej chwili wyłączyć z poziomu połączonej z pierścieniem aplikacji mobilnej.
Takie właśnie pierścienie trafiły do sportowców, biorących udział w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie Visa – ponieważ zapłaciła organizatorom – miała wyłączność na obsługę transakcji. Te musiały przebiegać całkiem sprawnie, bo niedługo po zakończeniu sportowej imprezy Visa zdecydowała się na wprowadzenie pierścieni na rynek konsumencki.
„Kierowniku, dawaj pierścień!”
Warto jednak zastanowić się nad bezpieczeństwem takiego rozwiązania. Testowałem kiedyś zegarek, obsługujący płatności zbliżeniowe. Wygoda płatności była – owszem – bardzo duża, bo nosząc zegarek na co dzień portfel miałem zawsze przy sobie. Pierścień to jednak coś innego.
Choć model, który oferuje Visa, nie wyróżnia się wyglądem, to mam obawy o kwestie praktyczne – w porównaniu z zegarkiem łatwiej go zgubić albo przypadkowo zsunąć z palca. A gdy o funkcjach takich gadżetów dowiedzą się dżentelmeni, tytułujący wszystkich wokół kierownikami albo wyklęci Rycerze Ortalionu, rozstanie z naszym elektronicznym portfelem może być szybkie i mało przyjemne.
Pilotaż w USA
Z drugiej strony być może niepotrzebnie snuję kasandryczne wizje – w końcu w czasie ostatniej olimpiady pierścienie jakoś dawały radę, ułatwiając życie rzeszom sportowców. Dlatego nie przekreślam tego pomysłu choć – mając wybór – założyłbym raczej zegarek, niż pierścień.
Na razie to jednak czysto teoretyczne rozważania, bo gadżet oferowany jest przedpremierowo w Stanach Zjednoczonych, gdzie trzeba za niego zapłacić 53 dolary. Data polskiej premiery – o ile ta w ogóle będzie miała miejsce – nie jest na razie znana.