Piratuj jak Boeing, czyli jak korporacje sięgają po cudze [wideo]
Zanurzając się w torrentowym strumieniu, odczuwasz wyrzuty sumienia? Nie mam zamiaru rozstrzygać, czy słusznie. Ale kopiowanie efektów cudzej pracy to nie tylko domena anonimowych internautów. Podobno Boeing też lubi sięgnąć bez płacenia po wynalazki innych.
23.02.2012 | aktual.: 10.03.2022 16:16
Zanurzając się w torrentowym strumieniu, odczuwasz wyrzuty sumienia? Nie mam zamiaru rozstrzygać, czy słusznie. Ale kopiowanie efektów cudzej pracy to nie tylko domena anonimowych internautów. Podobno Boeing też lubi sięgnąć bez płacenia po wynalazki innych.
Na wstępie należy wyjaśnić, że nie chodzi o żadną wyrafinowaną grę wywiadów ani tzw. szpiegostwo przemysłowe. Sprawa jest trochę bardziej przyziemna, co jest o tyle zabawne, że dotyczy systemu lądowania bezzałogowców. Zgodnie z doniesieniami mediów zza oceanu pewna firma z branży lotniczej złożyła pozew przeciwko Boeingowi. Sprawa nie jest błaha, pozew opiewa na 160 mln dolarów. Ale po kolei.
Pozywającym jest mała firma Advanced Aerospace Technologies, Inc., (AATI) z Newport News w Wirginii. Jest to jedna z niezliczonych firm poddostawców, na których opiera się aeronautyczny przemysł USA. To właśnie z efektów pracy takich przedsiębiorstw korzystają wielkie koncerny. AATI specjalizuje się w produkcji różnych elementów kompozytowych i metalowych, makiet, prototypów bezzałogowców, elementów silników czy testach podzespołów. Współpracuje m.in. z takimi gigantami jak: Lockheed Martin, Sikorsky Aircraft, G.E. Aircraft Engine Group, Rolls Royce Inc., BAE Systems, Agusta Aerospace, Boeing czy NASA.
Wśród ciekawostek o AATI można wymienić formę własności – jest to spółdzielnia, oraz osobę prezesa Williama „Randy'ego” McDonnella. Z tych McDonnellów od koncernu McDonnell Douglas, w którym powstały takie samoloty, jak m.in. myśliwce F-4 i F-15 czy transportowiec C-17. McDonnell Douglasa wykupił Boeing w 1997 r.
Oto lekki bsl ScanEagle. Startuje z szynowej wyrzutni, ale najciekawszy jest gadżet służący do lądowania. Lekkie bezzałogowce albo lądują na spadochronach, albo są łapane w sieci, albo korzystają z nadmuchiwanych poduszek amortyzujących przyziemienie. Wszystkie te metody wymagają miejsca. AATI opracował inny sposób: potrzebny jest żuraw, na którego końcach rozpięte są linki. Bsl zahacza o nie skrzydłem i jest bez uszkodzeń wyhamowany niemal w miejscu. Jest to duża zaleta, ponieważ dzięki temu można odzyskiwać bezzałogowce nawet na niewielkich pokładach okrętów (chętnie korzysta z tego US Navy) albo w niesprzyjającym terenie, jak bazy w górach Afganistanu.
Patent na to urządzenie ma AATI. Tymczasem jest ono oferowane na rynku przez firmę Insitu, jako system lądowania Skyhook, wraz z całą gamą lekkich bezzałogowców produkowanych przez Boeinga. Oczywiście za pełną zgodą, wiedzą Boeinga i we współpracy z nim. Ani wielki koncern, ani Insitu nie zapłaciły za skopiowanie wynalazku AATI. Pozostaje zaczekać i zobaczyć, czy amerykańska Temida jest ślepa na wielkość Boeinga.
Scan Eagle Landing
Źródło: Defenseworld.net