Pogrzeb robota. Żołnierze zaczęli traktować maszyny jak towarzyszy broni
20.09.2013 18:00, aktual.: 10.03.2022 11:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kilka miesięcy temu na łamach Gadżetomanii zastanawialiśmy się, jak będą wyglądały konflikty zbrojne z udziałem robotów. Miały być czyste, pozbawione emocji, precyzyjne i bez niepotrzebnych ofiar. Okazuje się, że to nie takie proste – żołnierze zaczynają traktować wojskowe roboty jak prawdziwych towarzyszy broni i przypisują im ludzkie cechy.
Kilka miesięcy temu na łamach Gadżetomanii zastanawialiśmy się, jak będą wyglądały konflikty zbrojne z udziałem robotów. Miały być czyste, pozbawione emocji, precyzyjne i bez niepotrzebnych ofiar. Okazuje się, że to nie takie proste – żołnierze zaczynają traktować wojskowe roboty jak prawdziwych towarzyszy broni i przypisują im ludzkie cechy.
Prof. Ronald Craig Arkin, zajmujący się etyką robotów, przedstawił niegdyś wizję czystej wojny. Miał być to konflikt pozbawiony zbędnej agresji i emocji, w którym rzecz jasna używa się broni, ale tylko w takim zakresie, w jakim jest to konieczne i uzasadnione.
Sposobem na osiągnięcie tego celu miało być szerokie wykorzystanie autonomicznych maszyn bojowych. Roboty nie odczuwają strachu, bólu czy emocji, a zatem zasada „Nie czyń niepotrzebnie krzywdy” miała w ich wypadku zostać w pełni zastosowana. Maszyny miały również zminimalizować stres, związany ze śmiercią towarzyszy broni – w końcu lepiej, gdy wybuch rozerwie jakiegoś robot, niż dobrego kolegę.
Teoretycznie jest to prawda, jednak najnowsze badania pokazują, że żołnierze, współpracujący z robotami na polu walki zaczynają traktować maszyny jak swoich towarzyszy broni, przypisywać im ludzkie cechy i wykazywać względem nich empatię.
Badania przeprowadziła Julia Carpenter z Uniwersytetu Waszyngtońskiego, a badanymi żołnierzami byli saperzy, wykorzystujący roboty do rozbrajania różnych ładunków wybuchowych. Okazało się, że używane przez nich roboty z czasem zyskiwały nie tylko własne imiona, ale również płeć i ludzkie cechy.
Jak tłumaczy badaczka, wydaje się to zupełnie zrozumiałe w sytuacji, gdy robot staje się kluczowym narzędziem, działającym w ramach grupy i zapewniającym bezpieczeństwo całemu zespołowi.
Żołnierze wykazywali nie tylko złość, gdy maszyny zostały uszkodzone, ale odczuwali dla nich współczucie, dochodziło nawet do organizowania symbolicznych pogrzebów. Co więcej, jak wynika z komentarzy do badań, jeden z robotów doczekał się nawet salwy honorowej, oddanej zgodnie z tradycją, towarzyszącą pogrzebom żołnierzy.
Odkryte zjawisko wywołało zrozumiałe zaniepokojenie – w końcu roboty trafiły do wojska między innymi dlatego, by decyzje związane z ich użyciem opierały się wyłącznie na racjonalnych przesłankach. Pojawienie się emocji i sympatii do maszyn stawia to założenie na głowie. Jak stwierdziła dr Carpenter:
Nie chcesz, by ktokolwiek zawahał się używając robota tylko dlatego, że uważa go za coś więcej, niż zwykłe narzędzie. Jeśli czujesz się do czegoś emocjonalnie przywiązany, będzie to mieć wpływ na podejmowane decyzje.
Badania, przeprowadzone przez dr Carpenter wydają się potwierdzać wcześniejsze obserwacje. Wiosną tego roku zespół naukowców z Universität Duisburg-Essen wyświetlał grupom ochotników filmy, na których ludzie i robot-dinozaur byli traktowani w różny sposób - od głaskania, łaskotania i karmienia po potrząsanie czy podduszanie.
Okazało się, że badana grupa podobnie (choć z różną intensywnością) reaguje na brutalne traktowanie zarówno ludzi, jak i robota, a przemoc wobec zwykłej maszyny wywołuje u obserwatorów negatywne emocje. Warto przy tym pamiętać, że to dopiero początek – roboty używane przez saperów w żaden sposób nie przypominają człowieka, podobnie jak mechaniczny dinozaur.
A przecież powstają coraz bardziej przypominające człowieka humanoidy, wyposażone w sztuczną twarz, zdolną do oddawania typowo ludzkich grymasów i emocji. Jak będziemy je traktować? Wygląda na to, że dylematy rodem z „Łowcy androidów” przestają być domeną fantastyki naukowej i zaczynają wkraczać również w nasze życie.