Polak nie potrafi. Polska - to nie jest kraj dla crowdfundingu?

Polak nie potrafi. Polska - to nie jest kraj dla crowdfundingu?

Zdjęcie pieniędzy pochodzi z serwisu shutterstock.pcm
Zdjęcie pieniędzy pochodzi z serwisu shutterstock.pcm
Adam Bednarek
12.12.2014 06:30, aktualizacja: 10.03.2022 10:43

Najgłośniejsze polskie zbiórki zakończyły się albo klapą, albo kontrowersjami. Czy “Polska” i “crowdfunding” to dwa wykluczające się pojęcia?

Komentujący aferę z Secret Service mówią wprost: to “wałek”. Na dodatek według wielu jest to przekręt szkodliwy podwójnie, bo uderza nie tylko w tych, którzy zaufali twórcom pisma, ale w cały projekt o nazwie “polski crowdfunding”. Każdy będzie miał z tyłu głowy przykład Secret Service, co może skutecznie zniechęcić do wspierania zbiórek.

Secret Service przeszkadza w rozwoju crowdfundingu

Obraz

A właściwie takich “zniechęcających” było już kilku. Można przypomnieć kontrowersyjne wypowiedzi Karoliny Czarneckiej o oceniających jej klip, który powstał przecież za pieniądze fanów jej twórczości, czy aferę z wspieraniem twórcy Reksia.

Hera Koka Hasz LSD - PROJEKT

Była to zresztą jedna z pierwszy poważnych polskich zbiórek i pierwsza głośna afera crowdfundingowa. Jej twórcy zebrali ponad 30 tysięcy dolarów, by wesprzeć twórcę bajki Reksio, który według nich żył w biedzie. Rzeczywistość - na szczęście - okazała się być mniej okrutna.

Ktoś założył taki projekt na jednej z zagranicznych platform finansowania społecznościowego, wykorzystując element sentymentu i współczucia, które w każdym z nas może wywołać historia, jak to zasłużony dla polskiej kultury animator żyje w biedzie. Typowy projekt fundraisingowy. Za 10 zł można było w ramach podziękowania otrzymać kartkę z autografem tego animatora. W krótkim czasie zebrano 50 tys. zł. Problem w tym, że nie był to główny animator Reksia, a wspomniany starszy pan nie żył w biedzie. Dlaczego o tym piszę? Poza fundraisingiem to też bardzo smutna historia. Perfidne oszustwo i nadużycie.

I co? I nic. Czy w jakimś stopniu to sprawiło, że Polacy niechętnie wspierali zbiórki? Że odwrócili się od crowdfundingu? Biorąc pod uwagę fakt, że liczby związane z kwestami zaczęły rosnąć, a największe sukcesy w kraju wydarzyły się po aferze z twórcą Reksia, odpowiedź jest oczywista: nie.

Dlaczego więc teraz miałoby być inaczej? Problem z ludźmi jest taki, że nie są zbyt pamiętliwi. Oburzają się mocno, krzyczą głośno, ale po tygodniu im przechodzi, a po miesiącu o niczym nie pamiętają. Aż do kolejnej afery.

Co się dzieje z Franko 2?

Problem w tym, że tak toczy się życie crowdfundingu w Polsce - od afery do afery. I kto wie, czy na horyzoncie nie ma kolejnej. Pamiętacie jeszcze o Franko 2? Premiery gry była opóźniona, a na Facebooku twórców nie ma żadnych nowych informacji od 30 października. Wówczas autorzy pisali:

Wiemy, że bardzo długo to trwa zarówno wysyłka gadżetów jak i sama produkcja. Wiele rzeczy nie zależało od nas lub przerosło nasze założenia. Wszystko jest jednak po kontrolą, a my dokładamy wszelkich starań i staramy się podejmować najlepsze decyzje tak abyście byli zadowoleni zarówno z nagród jak i z gry

A fani powoli zaczynają się niecierpliwić. Na niedawną zapowiedź, że “do końca roku” pojawią się informacje o grze, jeden z wspierających napisał: “tak samo jak mieliscie poinformować na przełomie października i listopada . To jest jeden wielki wałek !!!”.

Co ciekawe, dyskusja z fanami nastąpiła dopiero teraz. Komentujący trafnie zauważa: “Wow, cóż za aktywizacja komunikacji! Ciekaaaaawe czemu akurat teraz…”.

I to jeden z grzechów głównych polskiego crowdfundingu. Wielki entuzjazm, a potem cisza. A przecież zbiórki miały charakteryzować się tym, że fani mają udział w produkcji i na bieżąco są informowani o postępach. Tymczasem w wielu przypadkach mamy do czynienia z brakiem informacji.

Tak jest w przypadku Franko 2, tak było przy okazji afery z Secret Service. Dziś wiemy już nieco więcej po serii wpisów na profilu nowego magazynu. Ale od początku dochodziły do nas sprzeczne wiadomości, pojawiło się sporo domysłów. Nie tak powinno być.

Franko 2 - Awantura pod Sklepem Ciastka Gównomiła

Ale przecież wina nie leży też po stronie twórców, bo z drugiej strony mamy żerowanie na sensacji i wzruszających historiach rodem z tabloidów. I to nie przez autorów zbiórek, a tych, którzy "udostępniają" miejsce i promują projekty. W sposób bardzo kontrowersyjny.

Patrząc na to wszystko z boku można odnieść wrażenie, że polskiemu crowdfundingowi najbardziej szkodzi… sukces. I dążenie do niego po trupach, za wszelką cenę Tak jakby za wcześnie było na spektakularne, głośne zbiórki. Bo przecież na wspieram.to czy polakpotrafi.pl znajdziemy mnóstwo małych, cichych, ale jednak udanych zbiórek.

Obraz

Może więc tradycyjnie - coś w rodzaju pracy u podstaw? Małe, drobne sukcesy, które pokażą, że zbiórki są dobre i potrzebne, a przy tym skuteczne. A że tych nie brakuje, to może przez ich pryzmat powinniśmy patrzeć na polski crowdfunding?

Gdybyśmy jednak skupiali się na "głównym nurcie", to ocena polskich zbiórek jest jednoznaczna - szukanie okazji na łatwy zarobek. I może warto byłoby sięgać i promować tych mniejszych, darując sobie tych, którzy chcą zarobić na nostalgii albo emocjach.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)