Śmialiście się z Apple’a? Ponownie wyznaczył trendy: USB typu C to gwóźdź do trumny minijacka
Minijack traci rację bytu. Choć obecnie jest powszechnie stosowany, to nowa specyfikacja USB typu C nie pozostawia złudzeń: czas pożegnać 3,5-milimetrowe gniazdo audio.
04.10.2016 | aktual.: 10.03.2022 09:16
Niepotrzebne podzespoły
Jakie są dwie najnudniejsze rzeczy na świecie? Pierwszą z nich są bez wątpienia polskie spory polityczne: bez wielkiego ryzyka można obstawiać, w jaki sposób któraś z gadających głów skomentuje dowolną sprawę, tradycyjnie robiąc kurtyzanę z logiki.
Druga z nich to rytualne komentarze, jakie pojawiają się za każdym razem, gdy Apple postanawia wyrzucić ze swojego sprzętu coś, co wydaje się niezwykle ważne użytkownikom urządzeń innych firm.
Obojętnie, czy będą to przestarzałe standardy komunikacyjne, napęd optyczny, wymienny akumulator czy gniazdo LAN, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie udowadniał, że bez tego elementu sprzęt jest bezużyteczny, nikt już nic od Apple’a nie kupi, a jeśli kupi to będzie zaślepionym jabłkową miłością fanbojem.
Tradycji stało się zadość po premierze najnowszych iPhone’ów – tym razem litania skarg dotyczyła braku 3,5-milimetrowego gniazda audio.
Apple wyznacza trendy
Wygląda jednak na to, że po raz kolejny Apple miał rację. I nie chodzi tu nawet o pojawiające się, nowe modele telefonów bez minijacka, ale o coś znacznie ciekawszego i ważniejszego – nową, uaktualnioną specyfikację standardu USB.
USB Implementers Forum to organizacja, założona w 1995 roku przez firmy, zaangażowane w powstanie standardu USB. Powołały ją m.in. Microsoft, Apple, Intel, NEC, Hewlett-Packard czy Lucent/Agere.
Jej zadaniem jest promowanie i rozwijanie standardu USB, a ustalone i upublicznione przez USB Implementers Forum normy stają się podstawą do projektowania nowych rozwiązań i urządzeń. I ta właśnie organizacja opublikowała niedawno specyfikację przesyłania sygnału audio poprzez złącza USB Typu C.
W praktyce oznacza to, że od teraz producenci sprzętu będą mieli do dyspozycji kolejny standard audio i nie będą zmuszeni do korzystania z minijacka. A jeśli nie będą musieli to – prawdopodobnie – w niedalekiej przyszłości czeka nas wysyp urządzeń, transmitujących muzykę poprzez USB Typu C.
Żegnaj, minijacku!
Dla producentów to spore ułatwienie – gniazdo USB, w tym coraz częściej w standardzie C, i tak montowali, więc pozbywając się minijacka oszczędzą parę centów na samym sprzęcie. Do tego zyskują nieco miejsca, a przy okazji rozwiązują problem z odsłoniętym – a tym samym narażonym np. na wilgoć - gniazdem.
Dla użytkowników nowy standard oznaczać zapewne będzie nowy wydatek na słuchawki z odpowiednią wtyczką, przejściówkę albo słuchawki bezprzewodowe. Będzie więc zapewne trochę narzekań, pewnie jakiś okres przejściowy, gdzie oba standardy będą funkcjonowały jednocześnie, ale przypuszczam, że minijack zniknie z większości mobilnych gadżetów znacznie szybciej, niż się nam wydaje.
Jeszcze kilka miesięcy temu brzmiało to jak herezja albo fanaberia, mogąca przyjąć się wyłącznie w rezerwacie Apple’a. Tymczasem wygląda na to, że nadgryzione jabłko po raz kolejny wyznacza trend, do którego z czasem zaczną przyłączać się inni.