USB 3.1 Typ‑C: koniec wstecznej zgodności. Co dostaniemy w zamian?
Kształt wtyczki USB był jak wzorzec z Sevres. Steve Jobs postawił Apple’a na nogi, pękła z hukiem bańka dotcomów, Napster przegrał z Metallicą, Google zmonopolizował wyszukiwanie, a Zuckerberg wygrał swoim Facebookiem walkę o internetowe społeczności. A USB trwał - mimo kolejnych standardów - w niezmienionej formie. Najwyższy czas to zmienić. Nadchodzi nowy standard: wtyczka Typ-C zrywa ze wsteczną kompatybilnością.
03.04.2014 | aktual.: 04.04.2014 11:23
Podczas targów IDF14 w Shenzen ujawniono specyfikację nadchodzącego standardu. USB 3.1 ma zapewnić transfer 10 Gb/s, czyli dwukrotnie wyższy niż USB 3.0. Co więcej, do portu USB 3.1 podłączymy standardową wtyczką urządzenia wymagającego nawet 100 W mocy (w przypadku microUSB będzie to do 60 W)!
W teorii daje to złącze niemal idealne, pozwalające zarówno na przesyłanie przy 30 klatkach na sekundę materiału wideo o rozdzielczości 4K (konkurencja dla HDMI 1.4), jak i zasilanie bardzo szerokiej gamy peryferiów.
To jednak nie wszystko. Gdy pod koniec lat 90. pierwsze porty USB w standardzie 1.1 zaczęły pojawiać się w komputerach, przyniosły rewolucyjne zmiany. Zamiast zastanawiać się nad rodzajem złącza czy jego obsługą i konfiguracją, po prostu wystarczyło wpiąć wtyczkę.
Co istotne, wprowadzone w kolejnych latach standardy USB 2.0 czy USB 3.0 nie tylko oferowały użytkownikom coraz większą prędkość przesyłu danych ale - co niezmiernie istotne - zachowywały wsteczną kompatybilność. W praktyce oznaczało to, że znaleziony w szufladzie 64-megabajtowy pendrive można bez problemu podłączyć do nowego laptopa, podobnie jak choćby skaner czy aparat cyfrowy z początku wieku.
Wsteczna kompatybilność nie zawsze jest jednak zaletą. Dobitnie uświadomił nam to Apple, który w 2012 roku wykonał ruch na pozór samobójczy, rezygnując ze swojego 30-pinowego docka na rzecz złącza Lightning.
Wbrew opiniom niektórych komentatorów świat się przez to nie zatrzymał, a klienci nie odwrócili się masowo od firmy zmuszającej ich do wymiany niezliczonych akcesoriów albo kupienia przejściówek. Z drugiej strony Lightning oznaczał istotny postęp. Wtyczka i port były znacznie mniejsze od wcześniejszego standardu, a sama wtyczka była - z punktu widzenia użytkownika, bo nie pod względem budowy - symetryczna. W praktyce oznaczało to koniec kłopotów z nieudanymi próbami podłączenia.
Tą samą drogą podąża teraz USB. Jak ujawniono podczas targów, do znanych od dawna wtyczek typu A i B dołączy nowy, niekompatybilny z dotychczasowymi standard C. Wtyczka typu C jest znacznie mniejsza: ma zaledwie 8,3 na 2,5 mm (czyli nieznacznie więcej niż microUSB typu A). Co więcej, zrywa z irytującym ograniczeniem USB, pozwalając na wpięcie dowolną stroną.
Rezygnacja ze wstecznej kompatybilności nie powinna być jednak szokiem. Poza możliwością stosowania przejściówek (to raczej ostateczność, której nikt nie lubi) możemy przypuszczać, że przez pierwsze lata obowiązywania nowego standardu producenci będą montować w komputerach oba rodzaje gniazd.
A biorąc pod uwagę krótki cykl życia produkowanych współcześnie elektronicznych gadżetów, za kilka lat większość problemów z kompatybilnością będzie zapewne już tylko wspomnieniem.