Steam Machines: dlaczego peceto-konsole nie są hitem?
Steam Machines są praktycznie pecetami w konsolowej formie. To pomysł, który miał potencjał, aby wstrząsnąć rynkiem gier wideo, ale… coś nie wyszło.
17.06.2016 | aktual.: 10.03.2022 09:41
W roku 2012 Valve zapowiedziało pojawienie się peceto-konsol, które mogły zmienić wyobrażenie i o jednych, i o drugich sprzętach. Potężne konfiguracje z nowymi, lepszymi wersjami wychodzącymi co rok lub możliwością wymiany podzespołów. Platformy uruchamiające najbardziej złożone gry pecetowe na dedykowanym systemie operacyjnym. Robiące to w przystępny, znany z konsol sposób, z obrazem dostosowanym nie tylko do monitorów, ale i do telewizorów. Czy to nie brzmi świetnie?
Słaby start ciekawej konsoli
Steam Machines, bo tak nazwano te urządzenia, trafiły do sprzedaży w końcówce ubiegłego roku. I mało kto je kupił. Co prawda Valve oficjalnie się do tego nie przyznaje, a wyników sprzedaży pewnie jeszcze długo nie zobaczymy, ale to, że platforma popularnością nie grzeszy, można wywnioskować z innych informacji.
Niedawno firma ogłosiła, że do dystrybucji trafiło pół miliona padów Steam Controller. Warto podkreślić, że to nie wyniki sprzedaży urządzenia, a liczba egzemplarzy wysłanych do sklepów. Co więcej, uwzględnia ona pady dołączone do każdej sztuki Steam Machine. Wiemy więc, że ponad pół roku od premiery musiało się sprzedać mniej niż 500 tys. konsol.
Nie znamy dokładnej liczby, ale nawet gdyby sprzedało się równe pół miliona, i tak byłby to bardzo, ale to bardzo zły wynik. Dwa razy więcej sztuk PlayStation 4 kupiono w ciągu... pierwszego weekendu na rynku – jeśli wierzyć prasowym przechwałkom Sony. Najgorzej sprzedająca się „duża” platforma obecnej generacji, czyli Wii U, też zaliczyła dobry start z niemal 900 tys. sztuk rozprowadzonymi w ciągu sześciu tygodni.
Dlaczego Steam Machines sprzedają się tak słabo?
Można dopatrywać się dwóch przyczyn porażki nowej konsoli. To problemy sprzętowe i kiepska komunikacja między Valve a potencjalnymi klientami. W rezultacie Steam Machines nie są aż tak przyjaznymi sprzętami, jak można by oczekiwać.
Sprzęt daleki od ideału
Do wyboru są modele z Windowsem lub bazującym na Linuksie Steam OS. Wydaje się, że lepiej wybrać ten drugi, stworzony z myślą o konsoli ale, jak pokazały testy serwisu ExtremeTech, gry na Steam OS działają wolniej. Problemy z wydajnością systemu były jedną z przyczyn wycofania się części firm z produkcji własnych Steam Machines.
Początkowo Valve współpracowało z trzynastoma producentami. Każdy z nich miał dostarczyć własną konsolę. Do dziś ostało się tylko pięciu, których oferta widnieje w sklepie Steam. To Alienware, ZOTAC, Materiel.net, Scan i Maingear. Nawet jeden producent dostarcza różne warianty sprzętu – lepsze i gorsze.
Za 449,99 USD kupimy Alienware Steam Machine z procesorem klasy i3, 4 GB RAM-u i dyskiem 500 GB. To konfiguracja niezbyt imponującego laptopa. Ale nawet najdroższy wariant nie ma szczególnie potężnych podzespołów. Za prawie tysiąc dolarów dostaniemy pudło z procesorem rodziny i7, 8 GB RAM i dyskiem 1TB. Niby nieźle, ale… 8 GB RAM-u to minimum dla bardziej wymagających nowych gier. Producenci Hitmana czy Quantum Break zalecają 16 GB. Za rok czy dwa to już może być standard.
Najlepiej spożyć przed końcem
Można się kłócić, że Steam Machines nie marnują mocy procesora na inne zadania niż gry, więc wydajność będzie większa, niż na porównywalnym pececie. Warto jednak wziąć pod uwagę, że za tysiąc baksów dostajemy sprzęt, który może się bardzo szybko zestarzeć.
W przypadku peceto-konsol producenci raczej nie będą optymalizować swoich tytułów, tak jak robią to studia tworzące na tradycyjne konsole. Przecież nie o to chodzi, kiedy konfiguracji jest kilkanaście, ulepszone wersje konsol mają wychodzić co rok, a podzespoły można teoretycznie wymieniać na lepsze. Teoretycznie, bo okazało się, że SteamOS nie pozwala na przykład na podłączenie drugiego dysku twardego, czy że nie można wymienić karty graficznej.
Warto dodać, że nawet najtańsza Steam Machine jest obecnie droższa niż PS4.
Marketingowy chaos
Konsole wybierają raczej osoby, które nie przepadają za złożonością pecetów. Ludzie, którzy chcą po prostu wrzucić płytę do czytnika i grać. Kampania reklamowa Steam Machines – praktycznie nieistniejąca, bo nawet sami producenci nie poświęcają tym sprzętom wiele miejsca na swoich stronach www – nie informuje, kto powinien wybrać jaką konsolę, a modele potrafią się znacząco różnić.
Jak podaje Digital Trends, ostatecznie anulowany model Falcon Northwest spokojnie dźwigał Unreal Tournament w rozdzielczości 4K, podczas gdy Alienware Alpha ledwie radziło sobie z tą samą grą w Full HD.
Mamy więc konsolę dostępną w całej masie wariantów – każdy o podzespołach innej klasy i od innych producentów. Mamy nawet dwa systemy operacyjne. Co roku powinny pojawiać się nowsze, lepsze modele. Dla kogo w zasadzie jest przeznaczona ta oferta?
Jakie gry na Steam OS?
Potencjalny klient nie wie, którą konsolę kupić, jak będą na niej działać i wyglądać gry, a nawet… jakie gry będzie mógł odtwarzać. Na próżno szukać na stronie z modelami Steam Machines, czy nawet bezpośrednio u producentów, listy hitów współpracujących ze SteamOS. Żeby się do niej dostać, trzeba trochę pogrzebać w sklepie Steam.
Biblioteka gier rozczarowuje. Na platformę nie powstały żadne tytuły ekskluzywne, nie ma więc przyciągających graczy hitów klasy The Last of Us czy Uncharted. Nawet w Wiedźmina 3 czy GTA V nie da się pograć na SteamOS, choć to tytuły, które wyszły niemal na każdą inną platformę.
Konsola dla nikogo?
Biorąc pod uwagę, że większość komunikacji z potencjalnymi nabywcami Steam Machine odbywa się na forach Steam, reklama nie wychodzi do mainstreamu, a oferta jest złożona i niejasna, można dojść do wniosku, że Valve chce sprzedawać konsole zatwardziałym pecetowcom. Czyli osobom, które wolą pecety do grania, mają pecety do grania i jeśli kupiłyby konsolę, to taką, która pozwala grać w tytuły nieobecne na pececie.
Z drugiej strony: gracze, którzy preferują konsolę i myślą o zakupie nowej platformy, na Steam Machine się raczej nie zdecydują ze względu na niejasną ofertę, wysoką cenę, ograniczoną bibliotekę gier i przedziwną ciszę, jaka panuje wokół produktu. Jaki model kupić? Jak to działa? Jak długo będzie działać? W co można zagrać? Dlaczego warto kupić tę platformę zamiast peceta albo innych konsol? Valve tego nie ogłasza wszem i wobec. Podobne informacje trzeba wygrzebać z sieci.
To niezwykła sytuacja: kupujący musi wydzierać informacje od sprzedawcy, który najwyraźniej nie jest zainteresowany dotarciem z ofertą do klientów. Czyżby nie wierzył we własny produkt? Nic dziwnego, że nie wierzą w niego także gracze.
Steam Machine to rewelacyjna w założeniach platforma, która okazała się – zależnie od punktu widzenia – upośledzoną konsolą albo upośledzonym pecetem. Dziś serwisy technologiczne określają ją mianem martwej. Niestety, prawdopodobnie słusznie.