Szkolne drony przyłapią cię na ściąganiu! Ale głupi ci Belgowie
Do długiej listy zastosowań dronów można dopisać kolejną pozycję. Belgijski Thomas Moore College postanowił walczyć z oszustami ściągającymi podczas egzaminów. Szkoła postanowiła wykorzystać do tego celu drony.
13.01.2014 | aktual.: 14.01.2014 09:50
Jak walczyć z plagą oszustów? Najprostszym rozwiązaniem wydaje się skuteczna kontrola, jednak nie zawsze jest to możliwe. Pilnowanie dużej grupy zdających wymaga zaangażowania licznych nadzorców.
Thomas Moore College z Antwerpii postanowił rozwiązać ten problem za pomocą nowoczesnych gadżetów i zastąpił ludzi latającym szpiegiem: dronem wyposażonym w kamerę. Obraz z kamery jest w czasie rzeczywistym przekazywany na ekran tabletu, dzięki czemu do pilnowania licznej grupy zdających wystarczą dwie osoby: operator drona i ktoś wpatrujący się w przekazywany przez niego obraz.
Drone wordt nieuwe toezichthouder tijdens examens Thomas More
Oglądając ten film, nie mogę pozbyć się wrażenia, że ktoś chyba nie do końca przemyślał ten pomysł. Wykorzystywany do dozoru dron to DJI Phantom - amatorska, lekka maszyna zdolna do uniesienia kamery GoPro i dostępna również w Polsce za mniej niż 2000 zł.
Teoretycznie nie ma się czego obawiać; elektronika drona zapewnia mu dużą stabilność nawet w przypadku niespodziewanych podmuchów wiatru, a warunki lotu pod dachem są przecież kontrolowane i nie powinny sprawić żadnych niespodzianek.
Mimo to nieosłonięte wirniki w przypadku jakiejś niespodziewanej sytuacji mogą stać się dużym zagrożeniem. Wprawdzie plastikowe łopaty wirnika wyglądają niepozornie, ale są w stanie zadać poważne obrażenia.
Czym może zakończyć się zderzenie małej latającej maszyny z człowiekiem? Smutnym przykładem jest śmierć amerykańskiego 19-latka, Romana Pirozka. Ten pasjonat modeli latających podczas oblotu niewielkiego śmigłowca we wrześniu 2013 roku stracił panowanie nad swoją zabawką, co zakończyło się tragicznie - wirnik (co prawda znacznie większy niż w Phantomie) odciął mu część głowy.
Dlatego widok latającego nad głowami piszących drona jest dla mnie jakimś nieporozumieniem, tym bardziej że nawet producent Phantoma zaleca, by latać na wysokości co najmniej 3 metrów i unikać przelotów nad ludźmi. W pierwszej chwili film wydał mi się nawet jakąś prowokacją czy viralowym żartem, ale na razie nic nie potwierdza takiego przypuszczenia.
Zazwyczaj z entuzjazmem pochodzę do wszelkich nowych pomysłów na zastosowanie dronów i uważam, że te maszyny są przyszłością wielu branż. Jednak pomysł (a zwłaszcza jego wykonanie pokazane w filmie z Thomas Moore College) uważam za nieodpowiedzialny i po prostu głupi. W takim wydaniu nie jest żadną innowacją. To raczej fanaberia jakiegoś znudzonego wykładowcy, który za wszelką cenę postanowił być nowoczesny. Szkoda, że wybrał na to tak nierozsądny sposób.
Patron college’u, szacowny Thomas Moore, angielski duchowny, pisarz i filozof, zapewne przewraca się w grobie, widząc, co wyprawia się w murach szkoły nazwanej jego imieniem.