Technologiczne mity: Mars napada, czyli dlaczego „Wojna światów" nie wywołała masowej paniki?
Wszyscy wiemy o masowej panice, jaką w latach 30. wywołało w Stanach Zjednoczonych radiowe słuchowiska o inwazji Marsjan. Problem w tym, że powszechnie znane wydarzenia nigdy nie miały miejsca!
05.11.2015 | aktual.: 05.11.2015 11:31
Mars napada
Nic nie zapowiadało tej katastrofy. Inwazja Marsjan, przedstawiona w radiowym słuchowisku, miała dostarczyć słuchaczom rozrywki i wpisać się w halloweenowy klimat. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Coś, co miało być zwykłą, radiową audycją zmieniło się – zdaniem odbiorców – w reportaż z pola bitwy, toczonej z kosmicznymi najeźdźcami.
Na czerwonej planecie zaobserwowano dziwne wybuchy. Wkrótce niezidentyfikowany obiekt latający uderzył w jedną z farm w stanie New Jersey. Na miejsce wysłani zostali reporterzy rozgłośni CBS, którzy na żywo relacjonowali całe zajście. Sytuacja z minuty na minutę stawała się groźniejsza.(…) W stanie New Jersey wprowadzono stan wyjątkowy. W pierwszych starciach z pozaziemskimi istotami zginęło kilkadziesiąt osób. Wkrótce bezwzględne potwory zaatakowały Nowy Jork.
Nic dziwnego, że po takim wstępie tysiące ludzi uległo panice, przerażeni słuchacze, dzwoniąc do stacji, zablokowali jej linie telefoniczne, co wrażliwsi przeżyli załamanie nerwowe, zdarzyły się nawet samobójstwa, a inni pospiesznie pakowali swój dobytek do samochodów, uciekając z zagrożonych rejonów. Panika była powszechna i ogarnęła znaczną część Stanów Zjednoczonych.
Znacie tę historię, prawda? Problem w tym, że jest nieprawdziwa.
KAZIK - Mars napada [OFFICIAL VIDEO]
Walka o pieniądze, czyli prasa kontra radio
Informacje o masowej panice, wywołanej przez audycję CBS powtarzane są od dziesięcioleci. Z pozoru są całkiem nieźle udokumentowane – gdy zechcemy je zweryfikować, w amerykańskich gazetach znajdziemy wiele mrożących krew w żyłach opisów dramatycznych wydarzeń, jakie towarzyszyły radiowemu słuchowisku. Gdzie zatem tkwi problem?
Jak zwykle, chodziło o pieniądze. W latach 30. prasa przeżywała odpływ reklamodawców, kierujących swoją uwagę w stronę stosunkowo nowego, masowego medium, jakim było radio, a wydawcy gazet, chcąc się bronić, potrzebowali jakiegoś punktu zaczepienia, by zdyskredytować swojego biznesowego konkurenta.
Ten punkt zaczepiania dał im Orson Welles. Utalentowany reżyser, radzący sobie zarówno z teatrem, jak i kinem, stworzył słuchowisko, prezentujące kosmiczną inwazję w formie reportażu. Wykorzystano w nim m.in. fragmenty autentycznych nagrań z wcześniejszej o rok katastrofy sterowca Hindenburg, reporterzy, wysłani m.in. na koncert nowojorskiej orkiestry donosili o serii wybuchów, zaproszeni do studia goście otrzymywali w czasie rozmowy karteczki z najnowszymi doniesieniami inwazji, słowem – wszystko przygotowano tak, że mistyfikacji nie powstydziliby się twórcy „Blair Witch Project”.
Przed audycją, która – co również warto podkreślić – była jednym z cyklicznych, nadawanych co tydzień słuchowisk, nadano wyraźny komunikat, że „Wojna światów” to jedynie adaptacja powieści.
"War of the Worlds" 1938 Radio Broadcast
Co jest prawdą?
Gazety wyczuły jednak swoją szansę i dzień po emisji opublikowały niezliczone artykuły o samobójstwach, zablokowanych drogach, eksodusie mieszkańców, wielkich stratach i nieodpowiedzialności radia.
W tle był wyraźny przekaz: „szanowni reklamodawcy, nie ryzykujcie z nieodpowiedzialnymi, radiowymi oszołomami, przynieście swoje pieniądze do nas”. Problem polega na tym, że nieliczne prace naukowe, poświęcone fenomenowi „Wojny światów”, bazują przede wszystkim na źródłach prasowych, nie uwzględniając kontekstu ani faktu, że – jak to zwykle bywa z takimi wydarzeniami – niektórzy ludzie po lekturze przerażających doniesień sami zaczęli wierzyć, że przeżyli np. załamanie nerwowe, opowiadając przeczytaną historię jako swoją własną.
Stąd doniesienia o masowej panice są powielane od dziesięcioleci zarówno przez dziennikarzy, jak i przez naukowców z wszelkich dziedzin, z medioznawcami na czele. Badanie, przeprowadzone w dniu emisji „Wojny światów” wykazało jednak, że audycji słuchało zaledwie 2 proc. Amerykanów. Ilu z nich uwierzyło w inwazję? Trudno ocenić, choć jako anegdota przytaczana jest reakcja kilkuletniego wówczas Clinta Eastwooda, który słuchając o przerażających wydarzeniach miał stwierdzić „ Fajny teatr”.
Warto przy tym pamiętać, by demaskując ten mit nie posunąć się za daleko. Masowej paniki nie było, bo być nie mogło ze względu na ograniczony zasięg audycji. Mimo tego słuchowisko było przygotowane na tyle sugestywnie, że niektórzy słuchacze rzeczywiście uwierzyli w inwazję Marsjan. Dowodem na to, że sprawa nie była całkiem błaha są przeprosiny Orsona Wellesa, wygłoszone niedługo po emisji „Wojny światów”.
Mars napada w Ekwadorze
W micie o masowej panice jest jednak jeszcze jedna, pomijana zazwyczaj ciekawostka. „Wojna światów” wywołała bowiem całkiem poważne incydenty. Problem polega na tym, że nie chodzi tu o audycję Orsona Wellesa, nadaną 30 października 1938 roku przez CBS, ale o… inną audycję, nadaną w 1949 roku w Ekwadorze.
12 lutego Radio Quito wyemitowało własną, wzorowaną na dziele Wellesa „Wojnę światów”, do której przygotowywano się, publikując m.in. w lokalnej gazecie artykuły o niezidentyfikowanych obiektach latających. Skutek okazał się znacznie poważniejszy, niż w Stanach Zjednoczonych: na ulice wyległy tysiące ludzi, którzy w chmurach nad miastem zaczęli dopatrywać się kosmicznych najeźdźców. Inni potraktowali te doniesienia jako informacje o inwazji sąsiedniego Peru.
Odezwę do mieszkańców wydał wówczas burmistrz miasta, a do walki z najeźdźcą skierowano wojsko. Prawdziwy problem pojawił się niedługo później, gdy wyjaśniono, że do żadnej inwazji nie doszło. W wyniku zamieszek, wywołanych przez rozgniewany tłum spalono siedzibę rozgłośni (a przy okazji również lokalnej, zaangażowanej w mistyfikację, gazety), a śmierć poniosło, według różnych źródeł, od 6 do nawet 20 osób. Jedną z przyczyn tak tragicznego obrotu zamieszek był fakt, że większość miejskich służb skierowano do odległego około 20 kilometrów miejsca rzekomego ataku kosmitów.
Jak widać, mit o panice wywołanej „Wojną światów” nie jest całkiem bezpodstawny. Powtarzane powszechnie informacje na temat tego wydarzenia są jednak nieprawdziwe: w Stanach Zjednoczonych Orson Welles nie wywołał masowej paniki. Na ironię zakrawa fakt, że o znacznie poważniejszym incydencie z Ekwadoru nie mówi się wcale.
W artykule wykorzystałem informacje z serwisów Slate, War of the Worlds, Kulturą w płot, Pacific Standard i BBC.