Telewizor TCL EP68 55''. Lepiej dla filmów, tak samo dobrze dla gier
Chińskie telewizory to jakość na takim poziomie, jak chińskie smartfony. Jakość zadziwiająco wysoka, cena przyjemna dla portfela. No i jeszcze ten dźwięk.
25.02.2020 | aktual.: 09.03.2022 08:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie będę ukrywał, że testy starego już (jak na rynkowe realia) modelu Xess X2, były dla mnie przełomem. Sądziłem, że "chiński TV" będzie próbą wejścia tak o półkę wyżej niż budżetowa Manta. Błąd. TCL zrobiło to wyżej o półek kilka. A zamiana na EP68 (z serii wprowadzonej w lipcu 2019) była jak przejście z zeszłorocznego smartfona na nowy – wszystko delikatnie, ale wyraźnie lepiej.
Telewizor podoba mi się już na etapie wyciągania z pudełka. Cienki, z gładko wykończonym obramowaniem i solidną, ale nieprzytłaczającą podstawą. Jest minimalistycznie i z klasą. Do tego klasycznie dla marki – dwa piloty. Toporny, czarny olbrzym dla konserwatystów i mały, srebrny pilocik z wbudowanym Asystentem Google.
TCL EP68 - wygodniejszy system
Na pokładzie autorska nakładka na Androida. Obecna wersja jest znacznie lepiej przemyślana od tej, z której korzystałem na X2. Zamiast losowej "kafelkozy", z przedziwnymi aplikacjami, których nigdy w życiu nie użyję, w końcu system operacyjny jest przydatny. Na górze linia popularnych aplikacji googlowskich, Spotify i Netflix (obecny też na dedykowanym guziku pilota).
Na dole ikony z rekomendowanymi nowościami czy lubianymi przez nas filmami z Netflixa i YouTube’a. W końcu jesteśmy w domu. Co prawda i tak wolę wybierać je ręcznie, ale doceniam, gdy Smart TV wita mnie takim obrazkiem, a nie wciska na siłę całkiem niechciane rzeczy.
Jest też wbudowany Chromecast, co zdecydowanie ułatwia życie. Dla mnie jednak najważniejsze jest opcja mirrorowania treści z np. smartfona przez aplikację TCL, czyli T-Cast. Transmisja danych na ekran jest zaskakująco płynna i z akceptowalnym ubytkiem na kolorach i jakości.
Telewizji nadal nie mam, więc przechodzę do stałych punktów programu. Netflix i konsole – PlayStation 4 Pro i Xbox One X.
TCL EP68 - obraz i dźwięk zachwycają
Telewizor oczywiście obsługuje rozdzielczość 4K. Ma też HDR, niezbędny zwłaszcza dla współczesnych gier. Ale największą zaletą jest obecność Wide Color Gamut, który zapewnia większą paletę kolorów. I to widać! Netfliksowe produkcje były wyraźnie lepsze od tego, co widziałem na i tak niezłym X2. To zdecydowanie lepsze kolory, większa głębia czerni.
Ale jeszcze większą niespodzianką był dla mnie dźwięk. Chociaż EP68 nie posiadał eleganckiego panelu pod ekranem z baterią głośników (jak X2 ze swoimi JBL-ami), audio było po prostu potężne. Jednocześnie testowałem jeden z soundbarów Sony. I choć, naturalnie, po odpaleniu dodatkowego sprzętu, czuć było różnicę klas, tak po wyłączeniu… spadek nie był drastyczny.
Testując dźwięk spędziłem wyjątkowo miłe chwile, bo na TCL EP68 ogrywałem "Star Wars Jedi: The Fallen Order", która od strony muzyki i odgłosów była absolutnym majstersztykiem 2019 roku. Słynne gwiezdnowojenne symfonie, smyki, flety. Wymachy mieczem świetlnym i wystrzały z blasterów. TCL to wszystko udźwignął – z pewnością pomógł mu w tym system Dolby Audio.
Jeśli chodzi o grafikę w grach, tu miałem poczucie, że skoku jakościowego brak. Po prostu nadal wszystko jest na bardzo dobrym poziomie. "Star Wars Jedi", "Death Stranding", "Need for Speed Heat" – wszystko nadal wygląda świetnie.
Czy gdzieś są wady? Nie dostrzegłem. Zwłaszcza gdy mówimy o sprzęcie, który w tym momencie kosztuje około 2200 złotych. Za takie pieniądze, mniejsze od flagowej wersji smartfona, jeszcze kilka lat temu mogliśmy kupić głównie rozczarowanie.