Używasz bitcoinów? Uważaj, oskarżą Cię o terroryzm
Bitcoin zaczyna przeszkadzać kolejnym instytucjom. Tym razem wojnę kryptowalucie wypowiedział rosyjski bank centralny, który stosuje przy okazji dość ciekawe argumenty. Dlaczego za bitciona grozi więzienie?
29.01.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:35
Dwa lata temu w artykule „Bitcoin – waluta wolnych ludzi czy pomysłowa piramida finansowa?” zwracałem uwagę, że sukces tej kryptowaluty może być zarazem zwiastunem jego porażki. Powód jest prosty: o ile niszowym systemem wymiany nikt poza garstką nerdów nie zaprząta sobie głowy, to nie ma na świecie ministra finansów spokojnie patrzącego ma błyskawicznie rozrastający się rynek, z którego nie są ściągane podatki.
Gdy skala transakcji z udziałem bitcoina przekroczy jakiś punkt krytyczny, możemy być pewni, że władze poszczególnych krajów upomną się o swoje. Sposobów na to jest bez liku: od uznania bitcoina za konkurencyjną wobec oficjalnej walutę, przez wymuszenie opodatkowania transakcji, po kary za samo używanie tej kryptowaluty.
Mimo to coraz więcej państw prowadzi prace nad uregulowaniem statusu bitcoina. Jego ewangeliści uznają go za walutę, jednak np. według decyzji niemieckiego sądu bitcoin jest jedynie nośnikiem wartości – odpowiednikiem papierosów w więzieniu czy żetonów w kasynie. I czymś takim pozostanie, ponieważ nie można zapłacić nim należnego państwu podatku.
Ubiegłoroczna informacja o zakazie stosowania bitcoinów w Tajlandii narobiła szumu w mediach, jednak okazała się nieprawdziwa. Zakaz dotyczył nie obrotu bitcoinami w ogóle, ale konkretnej firmy prowadzącej bitcoinowy kantor.
Znacznie ciekawsze wydają się najnowsze doniesienia z Rosji. Według agencji RIA tamtejszy bank centralny wydał komunikat, w którym określa bitcoina jako „substytut pieniądza” i przypomina, że korzystanie z takich substytutów jest zakazane.
To jednak nie wszystko. Komunikat wskazuje również, że kryptowaluty mogą służyć do prania brudnych pieniędzy lub finansowania nielegalnej działalności, w tym również działań terrorystycznych. W związku z tym każdy, kto dokonuje transakcji bitcoinami, może zostać uznany za osobę wspierającą terroryzm. Co więcej, ten sam zarzut może być postawiony w przypadku wydobywania bitcoinów.
W państwie zmagającym się z realnym zagrożeniem zamachami takie oskarżenia trudno zlekceważyć. Oczywiście warto w tym miejscu zastrzec, że bank centralny może sobie mówić co chce na dowolny temat, ale nie stanowi prawa. Mimo to jego opinia, jak również ostrzeżenia kierowane pod adresem obywateli i firm jasno pokazują, że Rosja jest kolejnym państwem usiłującym - na razie dość delikatnie - zniechęcić obywateli do używania kryptowaluty.