W kosmosie nikt nie usłyszy krzyku niezadowolonych klientów [Aliens: Colonial Marines]

W kosmosie nikt nie usłyszy krzyku niezadowolonych klientów [Aliens: Colonial Marines]

Aliens
Aliens
Beniamin Durski
21.02.2013 08:18, aktualizacja: 13.01.2022 12:34

Długo czekaliśmy na nową produkcję z ksenomorfami w roli głównej. Niestety, nie zapamiętamy jej zbyt dobrze. Ci, którzy zachęceni znanym uniwersum postanowią kupić Aliens: Colonial Marines, będą rozczarowani.

Długo czekaliśmy na nową produkcję z ksenomorfami w roli głównej. Niestety, nie zapamiętamy jej zbyt dobrze. Ci, którzy zachęceni znanym uniwersum postanowią kupić Aliens: Colonial Marines, będą rozczarowani.

Skomplikowany proces produkcji

Nie ma co się oszukiwać i trzeba to na wstępie napisać – Aliens: Colonial Marines nie jest grą dobrą, ale nie jest też grą bardzo złą. Być może oczekiwania fanów były zbyt wielkie, a co za tym idzie - rozczarowanie dużo bardziej bolesne. Sam jestem wielkim fanem tego uniwersum i łudziłem się, że znajdę w tej produkcji chociaż odrobinkę tego prawdziwego klimatu, którym ociekały filmy. I suma summarum to jest element, który wypada najlepiej.

Niestety, technicznie nie jest już tak dobrze. Widać, że gra była robiona w pośpiechu i jakby złożona z elementów, które nie do końca do siebie pasują. Są niedoróbki graficzne, głupiejące AI, błędy w samej rozgrywce i inne niedociągnięcia, które nie pozwalają po prostu cieszyć się ze strzelania do ksenomorfów.

Problem leży w bardzo długim procesie produkcji. Grą zajmowały się dwa różne studia deweloperskie, prace przerywano. Grafika po prostu się zestarzała.

O co chodzi?

Przed premierą twórcy z Gearbox Software (odpowiedzialni choćby za Borderlands) zapowiadali, że ich nowa gra jest pełnoprawną kontynuacją wydarzeń z filmu "Obcy 3". Chwalono się, że scenariusz został stworzony przy współpracy z 20th Century Fox. Co z tego, skoro co chwila odkrywamy dziury fabularne i niespójności względem tego, co było w samym filmie?

Aliens
Aliens

Wspomnę tylko, że w grze wcielamy się w rolę Christophera Wintera, czyli żołnierza kolonialnych marines, którego misja jest odpowiedzią na sygnał ratunkowy nadany przez kaprala Hicksa. Tak, zgadliście, że w grze odwiedza się znane już z filmów miejsca, takie jak krążownik U.S.S. Sulaco czy placówka kolonialna LV-426. Tam dość szybko zostaniemy uświadomieni, jak ogromnym zagrożeniem są obcy, i naszym celem okaże się przetrwanie i ucieczka ze szponów wciąż głodnych ksenomorfów.

Jak w to grać?

Przede wszystkim szybka rada dla wszystkich, którzy pomimo ostrzeżeń mają ochotę zanurzyć się w świat Aliens: Colonial Marines. W takiej sytuacji polecam zebrać większą ekipę: trzy, cztery osoby, albo przynajmniej jeszcze jednego znajomego, który będzie miał grę, i zacząć przechodzić kampanię w kooperacji.

Jeśli myślicie, że lepiej grać samotnie, bo wtedy są większe emocje, wyprowadzę Was z błędu. Gra nie wywołuje strachu, głównie ze względu na bardzo słabe AI przeciwników.

W filmach raptem kilka ksenomorfów to było realne zagrożenie i człowiek czuł się przerażony samą myślą, że jakiś punkcik pojawił się na jego detektorze ruchu. Tu czekają całe chmary obcych. Ale wystarczy twardo dzierżyć broń w rękach i metodycznie przemieszczać się do przodu, aż do wybicia kolejnej grupki kosmicznych poczwar. Przy okazji od czasu do czasu ulepszamy ulubioną giwerę, którą prawdopodobnie będzie dobrze znany z filmów karabin pulsacyjny.

Co jest fajne, a co nie?

Zacznę od tych rzeczy, które mi się nie podobały, bo jest ich niestety odrobinę więcej i łatwiej się w Aliensach czegoś przyczepić, niż chwalić. Przede wszystkim: grafika jest bardzo brzydka. Kuleje oświetlenie, cienie, animacje postaci, reakcja na trafiające we wrogów pociski, wszelkie efekty cząsteczkowe (a raczej ich brak). Przez większość czasu miałem wrażenie, że brakuje detali i całość wygląda jak zrobiona w poprzedniej generacji. Gracze pecetowi - nie liczcie, że u Was będzie dużo lepiej.

Druga sprawa to inteligencja wrogów, a raczej jej brak. We wcześniejszych grach z ksenomorfami jeden taki bydlak potrafił wzbudzić przerażenie i podziw, a tutaj padają one jak muchy i tyle samo zresztą ich jest. Atakują całymi bandami, wyłażąc z wyznaczonych stref, bez składu i ładu. Nie wydają się prawdziwymi łowcami, tylko przygłupimi zwierzątkami idącymi na śmierć.

Aliens
Aliens

Zostawiając już liczne błędy techniczne i mniejsze niedoróbki, muszę się jeszcze pożalić na projekty etapów, które kojarzą się z poprzednią epoką. Przez większość czasu biega się przez ciasne korytarze albo trafia na płaską arenę, na której czeka pojedynek z większym przeciwnikiem lub całą chmarą obcych. Nie ma w tym pomysłu i dość szybko przestaje się zwracać na otoczenie uwagę, a szkoda, bo to ono w jakimś stopniu buduje klimat gry.

Ale jeśli kojarzycie dźwięk smartguna zdejmującego kolejne cele, Aliens: Colonial Marines wciąż ma Wam coś do zaoferowania. To wciąż to samo klimatyczne uniwersum i z niego czerpał deweloper pełnymi garściami, dodając kilka smaczków dla fanów. Gdy już gracz przestanie się dokładnie przyglądać każdej ścianie, naprawdę odnajdzie tutaj trochę klimatu z filmów. Po prostu jest to bardziej umowne. Ale karabin pulsacyjny nadal brzmi tak samo i z tą samą dokładnością rozwala głowy kolejnym ksenomorfom.

Najważniejsze jednak, że Aliens: Colonial Marines pozwala na przejście kampanii w kooperacji. Jak mówi stara zasada: nawet średnie gry przechodzi się przyjemniej, gdy obok nas jest kolega. W tym przypadku sprawdza się to w stu procentach. Nawet jeśli natrafimy na jakieś głupie sytuacje, to najwyżej będziemy mieli z kim się z tego pośmiać, a nie myśleć, że przecież to mogła być tak bardzo dobra gra.

Całościowo całkiem dobrze wypada również tryb sieciowy, chociaż trudno oczekiwać, że spotkamy w nim dużo graczy miesiąc po premierze. Musimy rozwijać klasy postaci, zdobywając doświadczenie i ulepszać kseno lub marines. Sama zabawa wydaje się nie do końca zbalansowana, ale gdy trafi się zgrana ekipa, to jest pewna satysfakcja z tego, że na przykład odpieramy ataki obcych, utrzymując się jak najdłużej przy życiu w trybie zarażania.

Podsumowanie

Odpuść, jeżeli dostajesz wysypki na myśl o po prostu średnich grach, które zmarnowały swój potencjał.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)