Waszym zdaniem - jak korzystacie z komunikatorów internetowych? [ankieta]
Wiele lat temu jednym z pierwszych programów, jakie pojawiały się w nowym komputerze lub świeżo reinstalowanym systemie, był komunikator. Początkowo ICQ, później, pisane jeszcze w pierwotnej formie, Gadu-Gadu, a z czasem różne multikomunikatory. Co zostało z tego w czasach Facebooka? Czy instalowane lokalnie komunikatory są jeszcze komukolwiek potrzebne?
Wiele lat temu jednym z pierwszych programów, jakie pojawiały się w nowym komputerze lub świeżo reinstalowanym systemie, był komunikator. Początkowo ICQ, później, pisane jeszcze w pierwotnej formie, Gadu-Gadu, a z czasem różne multikomunikatory. Co zostało z tego w czasach Facebooka? Czy instalowane lokalnie komunikatory są jeszcze komukolwiek potrzebne?
Pamiętam, ile emocji towarzyszyło pierwszym uruchomieniom ICQ. Ten nawiązujący nazwą do słów "I Seek You" komunikator izraelskiej firmy Mirabilis nie był pierwszą tego typu aplikacją na świecie, ale jako pierwszy zdobył globalną popularność.
Jej miarą jest oszałamiająca jak na poprzedni wiek liczba użytkowników – w 1997 roku korzystało z niego 850 tys. osób. Rok później komunikatorem zainteresowała się America Online (obecny AOL), która kupiła go za ponad ćwierć miliarda dolarów, rozpoczynając psucie niezłej aplikacji niezliczonymi funkcjami o wątpliwej użyteczności.
Ucieczką od przeładowanego ICQ wydawał się IRC, jednak jego popularność zaczęła w Polsce szybko spadać. Na horyzoncie pojawiła się nie tylko znacznie prostsza dla mniej zaawansowanych użytkowników konkurencja w postaci internetowych czatów, ale także niekwestionowany lider – Gadu-Gadu.
Ten polski komunikator przeszedł podobną drogę do ICQ - od prostego narzędzia komunikacyjnego do wielofunkcyjnego kombajnu z gazylionem funkcji. Problem dostrzegli nawet twórcy aplikacji, którzy w poprzednim roku zdecydowali się na jej gruntowny facelifting, wzbogacając GG m.in. o dysk internetowy, a zarazem upraszając interfejs.
Problem w tym, że usługa, z której dekadę temu masowo korzystali użytkownicy Sieci, obecnie wydaje się coraz mniej potrzebna. Przez lata na rynku pojawiło się wiele różnych komunikatorów: Tlen (rozwój aplikacji jest zawieszony), AQQ, WTW, Konnekt czy obsługujący Jabbera (obecnie XMPP) Spik. Do tego dochodzi mnóstwo innych, powstających na całym świecie aplikacji. Wybór jest ogromny, ale czy dla kogokolwiek stanowi to różnicę?
Ostatni raz uruchamiałem GG przy okazji debiutu nowej wersji i dysku sieciowego – chciałem sprawdzić, co się zmieniło, i przyznam, że moje wrażenia były pozytywne. Po co jednak zaprzątać sobie głowę lokalnym komunikatorem, gdy w chmurze czekają choćby Google Talk i Facebook Messenger. Oczywiście, podobną możliwość dały również różne komunikatory, tyle że… już Heraklit z Efezu zauważył, że nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki. W tym przypadku jest trochę inaczej – niby można, ale po co?
Połączenia głosowe lata temu zagarnął dla siebie Skype, który po zmianach właściciela stał się po prostu kolejną usługą Microsoftu, a w czasie gdy wszyscy (OK, prawie wszyscy) są na Facebooku, odpada problem z wyborem komunikatora, konfigurowaniem go czy tworzeniem listy znajomych – wystarczy odwiedzić serwis społecznościowy. Ewentualnie zalogować się na konto Google.
Lokalne komunikatory, choć własną wersję takiej aplikacji udostępnia również Facebook, wydają się reliktem minionej epoki, miłym wspomnieniem dawnych czasów, do którego nawet gdy wraca się pamięcią, to tylko po to, by go nieco odkurzyć, a nie wykorzystać w roli użytecznego narzędzia.
A może się mylę? Może przedkładam osobiste doświadczenia nad dane świadczące o tym, że np. GG trzyma się całkiem nieźle? Bo według informacji z jesieni 2012 roku liczba użytkowników komunikatora i związanych z nim usług (to ważne, bo liczeni są nie tylko ci korzystający z wiadomości tekstowych) wzrosła i sięgała 10 mln.
W takim kontekście requiem dla GG wydaje się zdecydowanie przedwczesne, podobnie jak np. skreślanie NK (8,2 mln użytkowników pod koniec 2012 roku!). Okazuje się, że te z pozoru mało popularne usługi wciąż mają wielomilionowe rzesze użytkowników. Należycie do nich? Korzystacie z tradycyjnych komunikatorów internetowych? A może ich nie potrzebujecie albo wystarcza Wam Facebook?