Weźże gadaj ciszej - akcja, która powinna trafić do każdego polskiego miasta. Polaku, naucz się rozmawiać przez telefon!
Wreszcie ktoś wziął się za problem “telefonicznych ekshibicjonistów”, którzy swoim prywatnym życiem dzielą się z innymi pasażerami.
29.10.2014 | aktual.: 10.03.2022 10:51
Naprawdę swoje w życiu przejeździłem i wiem, że rozmawiający głośno przez telefon to istna plaga.
Rozumiem, że czasami trzeba odebrać telefon, bo być może ktoś dzwoni w ważnej sprawie. Nikt takich ludzi się nie czepia. Jest jednak grupa, niestety w Polsce dość liczna, która rozmawiając po prostu się drze. Na cały autobus, przedział, wagon.
O swojej koleżance. O swoich chorobach. O sąsiadce. O mężu. O pracy. I choćbyś nie chciał - usłyszysz. Bo szanowna pani lub pan mają cię gdzieś i oni muszą pogadać. A raczej: POGADAĆ.
Gadaj ciszej!
Na szczęście ich autobusowa samowolka niebawem się skończy. Przynajmniej w teorii. Portal hotmoney.pl powołuje się na artykuł gazety Metro, z którego wynika, że Kraków, Warszawa oraz Białystok chcą nauczyć pasażerów kultury.
Wreszcie.
I na dodatek robią to bardzo mądrze:
Największą akcję wdrożyli jak na razie włodarze Krakowa. Po licznych skargach od podróżujących komunikacją miejską, zdecydowano się na przeprowadzenie specjalnej kampanii. Na ekranach w autobusach i tramwajach będą wyświetlane spoty reklamowe, wyśmiewające głośne rozmowy.
Sprytnie. Tak samo powinno robić się z palaczami e-papierosów, którym także się wydaje, że mogą robić wszystko. Niestety w ich przypadku władza chce sięgnąć po radykalne środki i zakazać palenia. Niepotrzebnie, bo wystarczy z nich szydzić.
Pewnie nie do wszystkich to dotrze, ale być może niektórym zrobi się głupio. “O cholera, to o mnie. Gaszę!”. Liczę, że znajdą się tacy, którym mina zrzędnie po zobaczeniu spotu.
Zresztą poszedłbym o krok dalej i publikował fragmenty takich rozmów. Oczywiście “wypikując” nazwiska i cenzurując twarze. Ale niektórzy na pewno by się poznali. A reszta wolałaby takiej kompromitacji uniknąć.
Zakazać wszystkiego?
Oczywiście wojowniczy Internet już oburza się, że niedługo to niczego nie będzie można i najlepiej w ogóle rozmawiać rozmów. Tyle że:
- rozmawiać będzie można
- “wypraszani” będą jedynie ci, którzy zachowują się za głośno
Tak ma być w Krakowie czy w Białymstoku. Sam nie wiem, czy przepis, by wyganiać głośnomówiących da się skutecznie realizować, ale bardzo się cieszę, że wreszcie zwraca się na to uwagę.
Też bym wolał, żeby takie sprawy załatwiało samo społeczeństwo. “Panie, przestań pan głośno gadać” - gdyby każdy miał odwagę głośno sprzeciwić się chamstwu i miałby poparcie, to pewnie takich akcji by nie było. Ale rozumiem też, że nie wszyscy chcą kopać się z koniem i bawić się w nieprzyjemne dyskusje.
Trudno. Widocznie z inicjatywą musi wyjść urzędnik. Czy będzie to akcja udana? Czas pokaże. Ważne jest jednak to, że o głośnych rozmowach wreszcie będzie… głośno. I ci, którzy zazwyczaj zagłuszają, teraz usłyszą, w czym problem.